O żabach w jedwabnych majtkach i nie tylko, czyli odkrycia listopada 2021

Listopad obfitował w odkrycia i to wcale nie kosmetyczne, ale takie, które porządnie wstrząsnęły moim stanem wiedzy. Żeby nie było – parę kosmetyków też okryłam, bo z tęsknoty za zapachem zielska zapragnęłam go w kremach i hydrolatach, ale… dziś nie o tym.

Uważni Czytelnicy Tematów do rozmowy, mogą odnieść wrażenie (chociażby na podstawie Żabek w śmietanie), że z uporem maniaka szukam żabek wszędzie gdzie się da… Ale nie. Nie wiem. Może. W każdym razie od ostatniego wpisu na temat bladozielonego pojęcia –  którego wciąż nie mam w kwestii wielu, wielu spraw – zaczęłam zwracać szczególną uwagę na zupełnie nowe słowa, fakty i zjawiska. Oto ich listopadowa lista.

Stroisz, czyli co?

Przy okazji szukania leśnych mogił w okolicy, korzystałam również z internetu. Przypadkiem wyskoczył mi wpis Lasów Państwowych (ta nazwa zawsze mnie ośnieśmiela swym majestatem) na temat kradzieży… stroiszy. Albo stroiszów. Intuicja nie podpowiada mi nic w kwestii wyższości jednej formy nad drugą, ponieważ z pojęciem „stroisz” w zupełnie nowym znaczeniu, wciąż się oswajam.

Stroisz są to bowiem gałązki świerkowe, które zdarza się ludziom kraść z lasu by uwić z nich wieńce na groby. I z punktu widzenia Lasów Państwowych jest to absolutnie niedopuszczalne. Stroisz można też kupić uczciwie w sklepie, z nadzieją, że nie pochodzi on z nielegalnego szabru dokonanego na Lasach Państwowych. Tyle w temacie stroiszu (stroisza???) o której to nazwie nie miałam bladozielonego pojęcia do 39. listopada życia.

To jakby symboliczne wrota do grudnia (ze stroiszem w formie wianka), który to zapewne też sporo mnie nauczy

Śruba z dystansem

Idealny tytuł na lekką powieść komediową, co? Padło to-to w jakiejś rozmowie i zaskoczyło cudownie. Śruba z dystansem – jak się dowiedziałam – to śruba niezwykła. I wcale nie dlatego, że ma wywalone na to, na co nie ma wpływu. Nie. I majsterkowicze doskonale o tym wiedzą.

Dystans to jest rodzaj tulejki z otworem, która uniemożliwia dociśnięcie śruby – tworzy przestrzeń między łebkiem śruby a tym w co ją wkręcamy. Bla. Majsterkowicze na pewno lepiej umieją to wyjaśnić…

Żaba w jedwabnych majteczkach

Dawno, dawno temu żyły sobie żabki. Które – jak wierzono – rodziły się same z siebie. Do czasu, aż zaczęto podejrzewać, że jednak nie… Że po coś samczyk włazi samiczce na plecy. Zagadkę postanowił rozwikłać pewien katolicki ksiądz. W poszukiwaniu związku przyczynowo-skutkowego w tym włażeniu na plecy i narodzin nowych osobników – postanowił poszukać twardych dowodów. To dlatego zakładał żabkom jedwabne majtki nasączone woskiem. Majteczki okazały się skutecznym środkiem antykoncepcyjnym – żabki w bieliźnie nie miały młodych. A te bez – i owszem. I to był prawdziwy przewrót w nauce.

Ten odważny jak na swoje czasy uczony to Lanzaro Spallanzani. Można googlować.

********

Tegoroczny listopad pozwolił mi też pierwszy raz w życiu zobaczyć widowisko malowania śniegiem, piaskiem i światłem (Królowa Śniegu by Teatr Tetiany Galitsyny w żoliborskim kinie Elektronik). Nawet nie próbowałam robić zdjęć, tak samo jak nie próbuję nawet opisywać tego co tam się DZIAŁO… To na nic, trzeba zobaczyć na własne gały. Mimo że w roli Malującej Piaskiem wystąpiła koleżanka Tetiany Galitsyny, a nie ona sama – było cudownie.

Pierwszy raz w życiu odwiedziłam też Flora Point, ale to już wiecie stąd.

A z książek? Największy zachwyt wzbudziła ostatnio wcale nie nowość, bo wydane w 2009 roku Kołysanki ze srebrnego koszyczka nocy. Autorstwa nieżyjącej już prof. Danuty Szlagowskiej. Muzykolożki, która potrafiła robić cuda jeśli chodzi o dźwięki słów. Tak sobie myślę, że wezmę te kołysanki na warsztat osobno – i to w cyklu KZP (Klasyka Zamiast Poradnika).

Uważam, że o takie „odkrycia” to bardzo fajny temat do rozmowy. Ostatnio z godzinę zajęło nam ze znajomymi ględzenie o smakach chipsów ziemniaczanych – że np. w Indiach są miętowe, a gdzie gdzie indziej można kupić Lays’y o smaku cappuccino czy naleśników z sosem klonowym. Akurat żadne z naszej czwórcy nie natknęło się wcześniej na takie coś, zaczęliśmy przetrząsać sieć i się dziwić. I obstawiać, których chipsów chcielibyśmy spróbować. Ciekawam: czym Ciebie ten listopad postanowił uraczyć czymś zupełnie ale to zupełnie po raz pierwszy? Może być słowo, książka, zdarzenie, smak czy kosmetyk. Dziel się 🙂

A propos:

– O czym nie miałam bladozielonego pojęcia, czyli 7 rzeczy, o istnieniu których dowiedziałam w 39. październiku życia
O tym jak może pachnieć upływający czas
O trzech sitach Sokratesa (czyli o czym lepiej nie mówić, nie słuchać ani nie czytać?)