Listopad obfitował w odkrycia i to wcale nie kosmetyczne, ale takie, które porządnie wstrząsnęły moim stanem wiedzy. Żeby nie było – parę kosmetyków też okryłam, bo z tęsknoty za zapachem zielska zapragnęłam go w kremach i hydrolatach, ale… dziś nie o tym.
Uważni Czytelnicy Tematów do rozmowy, mogą odnieść wrażenie (chociażby na podstawie Żabek w śmietanie), że z uporem maniaka szukam żabek wszędzie gdzie się da… Ale nie. Nie wiem. Może. W każdym razie od ostatniego wpisu na temat bladozielonego pojęcia – którego wciąż nie mam w kwestii wielu, wielu spraw – zaczęłam zwracać szczególną uwagę na zupełnie nowe słowa, fakty i zjawiska. Oto ich listopadowa lista.

Stroisz, czyli co?
Przy okazji szukania leśnych mogił w okolicy, korzystałam również z internetu. Przypadkiem wyskoczył mi wpis Lasów Państwowych (ta nazwa zawsze mnie ośnieśmiela swym majestatem) na temat kradzieży… stroiszy. Albo stroiszów. Intuicja nie podpowiada mi nic w kwestii wyższości jednej formy nad drugą, ponieważ z pojęciem „stroisz” w zupełnie nowym znaczeniu, wciąż się oswajam.
Stroisz są to bowiem gałązki świerkowe, które zdarza się ludziom kraść z lasu by uwić z nich wieńce na groby. I z punktu widzenia Lasów Państwowych jest to absolutnie niedopuszczalne. Stroisz można też kupić uczciwie w sklepie, z nadzieją, że nie pochodzi on z nielegalnego szabru dokonanego na Lasach Państwowych. Tyle w temacie stroiszu (stroisza???) o której to nazwie nie miałam bladozielonego pojęcia do 39. listopada życia.

Śruba z dystansem
Idealny tytuł na lekką powieść komediową, co? Padło to-to w jakiejś rozmowie i zaskoczyło cudownie. Śruba z dystansem – jak się dowiedziałam – to śruba niezwykła. I wcale nie dlatego, że ma wywalone na to, na co nie ma wpływu. Nie. I majsterkowicze doskonale o tym wiedzą.
Dystans to jest rodzaj tulejki z otworem, która uniemożliwia dociśnięcie śruby – tworzy przestrzeń między łebkiem śruby a tym w co ją wkręcamy. Bla. Majsterkowicze na pewno lepiej umieją to wyjaśnić…
Żaba w jedwabnych majteczkach
Dawno, dawno temu żyły sobie żabki. Które – jak wierzono – rodziły się same z siebie. Do czasu, aż zaczęto podejrzewać, że jednak nie… Że po coś samczyk włazi samiczce na plecy. Zagadkę postanowił rozwikłać pewien katolicki ksiądz. W poszukiwaniu związku przyczynowo-skutkowego w tym włażeniu na plecy i narodzin nowych osobników – postanowił poszukać twardych dowodów. To dlatego zakładał żabkom jedwabne majtki nasączone woskiem. Majteczki okazały się skutecznym środkiem antykoncepcyjnym – żabki w bieliźnie nie miały młodych. A te bez – i owszem. I to był prawdziwy przewrót w nauce.
Ten odważny jak na swoje czasy uczony to Lanzaro Spallanzani. Można googlować.
********
Tegoroczny listopad pozwolił mi też pierwszy raz w życiu zobaczyć widowisko malowania śniegiem, piaskiem i światłem (Królowa Śniegu by Teatr Tetiany Galitsyny w żoliborskim kinie Elektronik). Nawet nie próbowałam robić zdjęć, tak samo jak nie próbuję nawet opisywać tego co tam się DZIAŁO… To na nic, trzeba zobaczyć na własne gały. Mimo że w roli Malującej Piaskiem wystąpiła koleżanka Tetiany Galitsyny, a nie ona sama – było cudownie.
Pierwszy raz w życiu odwiedziłam też Flora Point, ale to już wiecie stąd.
A z książek? Największy zachwyt wzbudziła ostatnio wcale nie nowość, bo wydane w 2009 roku Kołysanki ze srebrnego koszyczka nocy. Autorstwa nieżyjącej już prof. Danuty Szlagowskiej. Muzykolożki, która potrafiła robić cuda jeśli chodzi o dźwięki słów. Tak sobie myślę, że wezmę te kołysanki na warsztat osobno – i to w cyklu KZP (Klasyka Zamiast Poradnika).
Uważam, że o takie „odkrycia” to bardzo fajny temat do rozmowy. Ostatnio z godzinę zajęło nam ze znajomymi ględzenie o smakach chipsów ziemniaczanych – że np. w Indiach są miętowe, a gdzie gdzie indziej można kupić Lays’y o smaku cappuccino czy naleśników z sosem klonowym. Akurat żadne z naszej czwórcy nie natknęło się wcześniej na takie coś, zaczęliśmy przetrząsać sieć i się dziwić. I obstawiać, których chipsów chcielibyśmy spróbować. Ciekawam: czym Ciebie ten listopad postanowił uraczyć czymś zupełnie ale to zupełnie po raz pierwszy? Może być słowo, książka, zdarzenie, smak czy kosmetyk. Dziel się
A propos:
– O czym nie miałam bladozielonego pojęcia, czyli 7 rzeczy, o istnieniu których dowiedziałam w 39. październiku życia
– O tym jak może pachnieć upływający czas
– O trzech sitach Sokratesa (czyli o czym lepiej nie mówić, nie słuchać ani nie czytać?)
Do tej pory nie znałam określenia stroisz, nawet nie przyszło mi do głowy, że gałązki mogą nosić specjalne określenie
nie lubię listopada i zawsze czekam z utęsknieniem na grudzień
pozdrawiam serdecznie 
Również nie znałam określenia stroisz