O spacerze po krainie świąt jak z bajki [galeria]

Za miesiąc wigilia, więc myślę, że coraz trudniej będzie udawać, że się nie zbliża. Chętnych zapraszam na spacer po świątecznych zakamarkach pewnego niezwykłego miejsca. Krainy dziadków do orzechów, nakręcanych pozytywek, śnieżno-białych i śnieżno-różowych sów i świąt jak ze snów. Czyli do Flora Point w Warszawie.

Pierwsza choinka, która od razu mi się spodobała. Za rudości, rustykalności i w ogóle…

Szczerze mówiąc, myślałam że takich sklepów w Polsce nie ma. Że może gdzieś we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech – gdzie już w XIX wieku były domy towarowe, które przed Bożym Narodzeniem pełne były przepięknych, wielkich i maleńkich inspiracji. Na prezenty, na choinki, dekoracje naścienne i nasufitowe, nakrycia do świątecznego stołu…

Zieleń, złoto i czerwień, czyli klasyka gatunku. Plus konik na biegunach.

Ta kwiaciarnia jest naprawdę duża. I po pierwszym oszołomieniu wywołanym wystrojo-nastrojem – o tej porze roku można tam nawet poczuć prawdziwy chłód. Mam nadzieję, że macie na sobie ciepłe sweterki 🙂 I coś ciepłego do picia. Tam też oczywiście można kupić kawę a nawet chleb ze smalcem, jakby trzeba było dorzucić do pieca trochę więcej kcali… Pierniki na deser też są.

Pudrowa róż-słodycz, co?
Różu ciąg dalszy – w zimowym ogrodzie
Las w odsłonie lila-róż (detal na choince)
A jak las to i grzyby
Dziadek do orzechów na koniku na biegunach – symbol bożonarodzeniowych gadżetów do potęgi drugiej
Osobiście uwielbiam te wszystkie miniaturki – mini-miasteczka, mini-witrynki, gdzie można zrobić tyle śniegu i blasku. I poczuć się małym. Albo małą (np. dziewczynką z dwoma kucykami, w zielonym zimowym płaszczu i białym szaliku)
Jeszcze nigdy nie widziałam tylu dziadków do orzechów. Kosztują od 59 złotych do… 6 700,00 złotych. Nie wiem ile dokładnie kosztują te na fotografii, obstawiajcie 🙂
Świąteczne miasteczko
Fragment szopki. Z torem saneczkowym, po której zjeżdża krasnal.
Uwaga, psa nie wolno głaskać ani w ogóle dotykać… Raczej nie groźny, ale obostrzenia sanitarne obowiązują 🙂
Na choince: laleczki, domki z piernika i owoce jemioły
Temu pawiowi chyba całkiem dobrze w złotej klatce, co?
Jeśli bym coś kupiła to chyba tę sówkę…

Wierzcie lub nie ale nie kupiliśmy nic. Pewnie dlatego, że byliśmy bez Dzieciaka. Co chwila widziałam coś, przy czym na pewno Mała by się zatrzymała (duża szyszka, łańcuszek z żołędzi, dzwonki). W ogóle maluchy chyba lubią tu przychodzić i pogapić się na ruszające się i śpiewające renifery, poruszające się niedźwiedzie polarne na „Biegunie”, fabrykę św. Mikołaja… A np. mężowi podobał się jedynie ten niedotykalski pies. A poza tym: że zupełnie nie jego estetyka i… wszystko wygląda mu tu na mało solidne (mówiąc oględnie). Mnie się w każdym razie podobało. Mimo że nie znalazłam takiej pozytywki, którą – gdzie jak gdzie, ale tu spodziewałam się tu znaleźć. I zamierzam wrócić o innej porze roku, bo podobno bywa tu pięknie nie tylko przed Bożym Narodzeniem.

Znaliście to miejsce? Myślicie, że można tu znaleźć pomysł na to jak ubrać choinkę lub co kupić na prezent? Dajcie znać czy i co się spodobało 🙂