O tym jak NIE stać się ofiarą burej jesieni (czyli o diecie, kolorach i innych sposobach na lepszy nastrój)

„Kiedy za jakość Twojego życia odpowiada ktokolwiek poza tobą – stajesz się ofiarą”. Tak pisał pan Gary J. Bishop w książce Mądry, że fck i… uważam, że miał sporo racji.

Pamiętacie złote nawłocie? Tyle z nich teraz zostało… ale do czasu, do czasu.

Mniej światła i ciepła na świecie oznacza jedno: trzeba być dla siebie dobrym jak słońce. A na pewno nie zaszkodzi pogadać o sposobach na lepszy nastrój. Chociażby po, by nie stać się ofiarą burej jesieni i nie zwalać na nią całego zła tego świata. Wbrew pozorom może być i cieplej, i jaśniej, i w ogóle przyjemniej.

Idą Święta!

Sens tych wszystkich  blasków i gwiazdek polega chyba na tym, by rozświetlić nam późnojesienne mroki. A od świątecznych dekoracji może zrobić się ciepło. Znakomitym tego przykładem jest aktualne i baśniowe wnętrze pewnego sklepu. Tam można naprawdę przenieść się w zupełnie inny – niż bura jesień – wymiar.

Oto foto z Flora Point, gdzie dziś byliśmy się pogapić na różności. Więcej zdjęć TUTAJ

Słodki listopad

Jeśli chodzi o dietę na dobry nastrój, moja zasadza na poniższych filarach:

  • węglowodany są potrzebne do prawidłowej pracy mózgu (a ja chcę, żeby mój mózg pracował prawidłowo!)
  • nie wolno robić zbyt długich przerw między posiłkami, bo spowalnia się metabolizm (jem więc jeszcze częściej),
  • osoby z Hashimoto nie mogą drastycznie obniżać liczby spożywanych na dobę kcali (o to, to).

Być może właśnie dzięki wszystkim zasadom, czuję się na pewno lepiej, niż gdybym zabroniła sobie jeść naleśniki, czekolady i kolacyjki. Dobra wiadomość jest taka, że tygodniowy pomiar wzrostu i wagi pokazuje, że nic się w tym zakresie nie zmienia.

Przysięgam, wprowadzenie powyższych zasad wcale nie jest trudne. Właściwie wystarczy zdecydować się na jedną z nich, a potem idzie już z górki. Co nie znaczy, że jedynie słuszną drogą jest uznanie tego pomysłu w 100% zdrowych dla każdego.

Podświadomie wybieram jedzenie kolorowe i wcale nie chodzi wyłącznie o M&M’sy (chociaż nie będę się wypierać, że nie sięgam w ogóle). Miód, cytryna, awokado, pomidory (te w puszcze, kupujemy je na tony, a dokładnie rzecz biorąc na różne sosy do pizz i kluch), zielona pietruszka (wciąż zrywamy ją z ogródka), papryki i papryczki… I bardzo dużo bialutkich jogurtów, serków waniliowych i maślanek.

Złociutkie naleśniki (koniecznie w ulubionej wersji) powinny rozświetlić mroki nienasycenia

„Szrogy myks”, czyli Małe Licho i lato z diabłem

Cudownie się złożyło, że moje pierwsze spotkanie z Małym Lichem i w ogóle Martą Kisiel stało się właśnie teraz. Na ten pierwszy ogień poszła 3. część opowieści, której akcja  – na przekór wszystkiemu dzieje się latem. Latem z diabłem.

O, ileż tu etnografii i kultury masowej XXI wieku… ten tylko się dowie, kto przeczyta. Moje osobiste małe Licho jeszcze za małe na tę książkę, ale jestem pewna, że za kilka lat podsunę i będzie to strzał w 10. Przeczytałam z przyjemnością, doceniając duet nowatorstwa z tym, co już było. Bo np.

  • kwadratowe kupki wombata – były w Krainie Lodu II,
  • jężykowe szczuczki jednego ż bohaterów (tego czo powiedżał piękne szłofa SZROGY MYKS)- identyczne jak skrzata Czarnego Franza z książki Leśny Ludek i smoki,
  • kłopoty z przemądrzałym kolegą, który w końcu okazuje się całkiem fajny – też na szczęście miały miejsce.

Nowe jest ulepienie postaci z najróżniejszych tkanek. Choćby antymaterii i gluta.

Dobre książki są dobre na wszystko (klasyk)

Moje ulubione fragmenty to te etnograficzne, np.  o wierzeniach co do drzew powalonych korzeniami do góry (bo ja  jestem Duże Licho Leśne). Ale i np. takie słowa:

– OK, rozumiem, jest złośliwy i się przezywa, ale co z tego? Przecież to nie jest tak, że jak ktoś cię nazwie dziwakiem albo cymbałem […] albo krzywym młotkiem to ty się nie stajesz tym dziwakiem, cymbałem albo krzywym młotkiem.

Smaczne, polecam, przetestowałam na własnej burej jesieni. I absolutnie nie widzę nic złego w tym, by właśnie teraz czytać książki, których akcja dzieje się latem.

Pomarańcze, miody i czerwienie

Ciepłe kolory sprawiają, że robi się… cieplej i weselej. Dlatego osobiście uważam, że fajnie odkrywać nie tylko grubości ale kolory ubrań, które się zakłada na grzbiet i przyległości. Osobiście największą ochotę mam nosić na sobie ciuchy w kolorze, które spotyka się w naturze późnym latem. Takie, w których kwitną nagietki i nawłocie. A latają: czerwończyki nieparki i rusałki pawik. Tak, to są też kolory ogniska. I gorącej czarnej herbaty – z cytryną i miodem. Albo truskawkowych konfitur. Ciepłe i słodkie.

Jak ognia unikam teraz uwielbianych latem bieli i błękitów. Właśnie zdałam sobie z tego sprawę.

I jest ogień, co?

Leśne spacery po ciszę lub wycieczki w świat ulubionej muzyki

Dnie krótkie, więc w tygodniu leśne marsze odpadają. Za to – po zmianie czasu – pojawiła się u nas nowa świecka tradycja niedzielnych wypraw przed obiadem. Późnym obiadem… Na przykład dziś byliśmy w Aleksandrowie, żeby poznać trasę pod tytułem „Łabędzim szlakiem”.

Jak wyszliśmy z samochodu, do swojego wsiadała właśnie pani z dwoma psami. Zaczęliśmy gawędzić. Od razu odradziła nam spacer na Jezioro Torfowe, bo… rozbolą nas uszy. Faktycznie, cicho to tam nie jest. Poszliśmy w kierunku jak najdalszym od autostrady, ale równomierne dudnienie towarzyszyło nam non stop. Nie polecam… Zwłaszcza jeśli w ucieczce z miasta chodzi Ci o ciszę prawdziwie leśną.

Ale połaziliśmy. Niezwykłe, że borówki wypuszczają młode listki…

Jeszcze dziwniejsze jest to, jak często zapominam, że nie tylko cisza jest ważna. Że piękna melodia lub piosenka może czasem zdziałać prawdziwe cuda. Jeszcze większe niż zielenina zieleniąca się pod koniec listopada.

Mam nadzieję, że nawet najbardziej bura jesień nie jest w stanie sprawić, że przestaniesz mieć ochotę na coś dobrego dla siebie.  Taki apetyt na bardzo przyjemne zastrzyki dobrego nastroju. A przynajmniej lepszego… Myślisz, że brak takiego apetytu może być jednym z objawów bycia ofiarą: byłego chłopaka/dziewczyny, męża, szefowej, własnej matki, babki lub prababki, ojca, dziadka lub prababki albo… Burej Jesieni?  Bardzom ciekawa jakie są Twoje sposoby na więcej przyjemności, więcej ciepła i światła w tę burą, zimną porę?