A niech nas sierpień rozprasza… (czyli nie tylko o sierpnioumilaczach)

Nawet kiedy jeszcze nie wiedziałam co to jest mindfullness – potrafiłam wpatrywać się w kolory sierpniowej renklody jak w obrazek. Na długie minuty odwracać się od wszystkiego, co nie było jej zapachem i smakiem. Kiedy bańka popularności mindfullness powoli pęka i pojawiają się opinie, że treningi uważności mają nie tylko same zalety… mogę uśmiechnąć się pod nosem i pomyśleć:  jak to dobrze, że sierpień  potrafi również cudownie rozpraszać!

Mindfullness, trening uważności, świadome oddychanie itd – nikt nie zliczy ilu autorów książek i artykułów wychwala pod niebiosa momenty koncentracji na tu i teraz. Że to wyborne: na lęki, na smutki, na poprawę samooceny, radość życia, wewnętrzny spokój, etc.
Sęk w tym, że już moja 4,5-letnia córka nie wierzy bezkrytycznie w to co jej przeczytam lub usłyszy… Ba, powoli dociera też do niej, że co jednemu pomaga, drugiemu wcale nie musi, a trzeciemu może nawet zrobić kuku. Uczy się, że grunt to właściwe proporcje. Cóż, ja też się tego uczę.

Wady mindfullness?

Czy  treningi uważności mogą zaszkodzić? Według niektórych specjalistów z grona publikujących na Psychology Today – tak. Wśród gorących zwolenników mindfullness – wiosną i latem pojawili się uczeni, którzy uważają, że wsłuchiwanie się w swój oddech oraz sygnały z ciała i zbytnia koncentracja na tu+teraz może:

– obniżyć wrażliwość na to co się dzieje wokół (czasami nie warto lekceważyć problemów, ani swoich ani tych, z którymi borykają się bliscy ludzie),

– powodować skupienie się na sobie, wsłuchiwanie się wyłącznie we własne wdechy, wydechy, zachwyty i bolączki oraz potrzeby – a stąd już krok do niezdrowego egoizmu,

– prowadzić do napadów niepokoju i bezsenności (cóż, zwłaszcza przedawkowanie nawet najlepszych lekarstw raczej szkodzi niż pomaga).

Według K. Bergland’a te skutki uboczne bardziej dają się we znaki przedstawicielom kultur zachodnich, którzy indywidualizm stawiają ponad współzależność.

Jak długo można żuć tę samą rodzynkę?

Słowem – uniwersalne mogą być ściereczki (oficjalna nazwa: ręczniki fryzjerskie), ale nie sposoby na wewnętrzną harmonię. Moim zdaniem sierpień jest za krótki, by spędzić go na żuciu samych rodzynek (rodzynka – ulubiony rekwizyt dla początkujących mildfullnessistów). Ani nawet na żuciu choćby i najsoczystszych renklod. Albo na przeżuwaniu szmat („żuć szmaty” – koncentrować się wokół jednego problemu, rozkładać go na czynniki pierwsze, etc.).

Tak się złożyło, że  sierpień karmi mnie i moich bliskich bez opamiętania. Tym, co do rozkosznego smakowania, żucia, przełknięcia lub wyplucia i… przeżycia.

Cieszę się, że to taki kalejdoskop kolorów i cała gama doznań – czasem dosłownie jedno goniło drugie. Cieszę się, że mieliśmy i mamy,  czas i ochotę, na uwagę skierowaną nie tylko do wewnątrz siebie… Bo dzieciak nam się rozwija w taki ciekawy sposób, że hej! Bo cierpienie bliskiej osoby. Bo co komu poprzywozić znad morza, żeby miał frajdę. Etc.

Uwaga, sierpień nie będzie trwał wiecznie!

Kto kiedykolwiek dał się namówić na obserwacje spadających gwiazd za miastem, wie, że… sierpniowe noce potrafią być lodowato zimne. Cienka bluza i kocyk to za mało, by spokojnie leżeć na ziemi i gapić się w nocne niebo.

Dlatego… to już ostatnie momenty na wakacyjne plany i spontany. Jeśli pogoda się nie zbiesi  jedziemy pod namiot. Namiot, którego jeszcze nie mamy, bo odkąd jest nas troje – stary dwuosobowiec się nie liczy. Na Mazury.

Jeśli chodzi o proporcje – chyba jest nieźle, bo będzie nas 12. Tak, 6  dorosłych i 6 dzieciaków. Nie będzie prądu – ale liczę na energię ze słońca i kawy z przenośnego ekspresu. Spijanej w dobrym towarzystwie.

Błogość na pomoście wpuszczonym w jezioro. Tu i teraz jako tło do rozmów o tym co było a co być może. Ha, może i nawet żucie szmat (uważam, że w odpowiednim towarzystwie to nawet wskazane – od czasu do czasu).

Wkurw na dzieciaka, co się nie słucha i lezie za daleko w szuwary lub na otwarte wody. Ba, wkurw już na etapie wychodzenia z domu (standard).

Przy okazji przypomniało mi się, że spałam w namiocie 7 razy… Kiedy o tym myślę, to przypominają mi się coraz to kolejne namiotowe scenki  z życia. I Lubię to!  Takie „tam i wtedy” wcale nie są słabsze od mindfullnessowego „tu i teraz”…

W sierpniowe wieczory musi być ciepło, miękko i miło – moje ulubione kolory późnego lata i jesieni w tym sezonie.

Kolory na sierpień i jesień

Jeszcze przed operacją nogi sprawiłam sobie drewniaki. Takie, w których nic mi nie wlezie w stopę. Takie, w których latem uwielbiała chodzić moja przyjaciółka. A w nagrodę za dzielność po powrocie ze szpitala poszalałam na vinted. I to jak! Teraz czekam, aż przylecą: ażurowe sweterki, golf i spódnice z falbankami. Wiśnia, fiolet, bursztyn, czekolada – uznałam, że tych kolorów brakuje mi w szafie. W nagrodę, że powstrzymałam się przed zakupem kolejnych białych swetrów i białych sukienek – sprawiłam sobie tęczową chustę handmade. Wrzucę zdjęcia jak doleci…

Taka zakupowa sesja działa jak balsam, prawda? Choć wcale nie jest skupieniem na tu i teraz, tylko na wydobyciu z mnóstwa propozycji – czegoś w sam raz. Na teraz, na najbliższe tygodnie a może i lata.

Tak naprawdę miało być o sierpnioumilaczach i… w sumie trochę było. Podsumowując, zaliczam do nich:

  • udany zabieg na „otwartej” stopie  (gdybym w szpitalu wsłuchiwała się w sygnały bólu i strachu, które wysyła mi mój organizm – chyba bym uciekła na jednej nodze – czasem lepiej skupić się na czymś zupełnie innym niż własna dupa i dusza),
  • fajne wspomnienia (morze) i plany wakacyjne (namiot, jezioro),
  • „żucie szmat” z przyjaciółką,
  • pozłacane śliwki i całą rzeszę innych witaminodajnych piękności,
  • 10 (sic!) nowych łachów i parę drewnianych chodaków.

Do tego dochodzi bardzo ciekawa książka Jak rozmawiać z nieznajomymi, ale to już zupełnie inny temat do rozmowy…

A jak u Ciebie z sierpnioumilaczami? Nie tylko tych z „tu i teraz”, ale i tych z krainy sierpniowych wspomnień i planów? Życzę, by sierpień rozpraszał jak najpiękniej – przykuwał uwagę do tego, co jest równie ważne jak oddech.

źródła:

T. Henricks: Rethinking mindfulness, post z: 12.07.2021 Psychology Today

K. Bergland: Does Mindfulness Make Me-Cenrtic People More Sepfish?, post z: 21.o4.2021, Psychology Today

fot 1: Kin Wai Cheong/Unsplash