Góry Świętokrzyskie: pocztówki z wakacji

Weekend w Górach Świętokrzyskich wystarczy, by poczuć się jak podczas Święta-Wszystkich. Wraz z kartkami z krótkich wakacji przesyłam pozdrowienia dla każdego, kto lubił, lubi lub polubi Puszczę Jodłową, jaskinie (Piekło!), Łysą Górę, Miedziankę i pazie żeglarze.

Jeśli chodzi o tematy do rozmowy na temat Gór Świętokrzyskich, parę siłą rzeczy same się nasuwają. Jakie Wam? Mnie:

  • Czy zwróciliście uwagę, że kamienie, po których wchodzi się na Łysą Górę, są jakby posypane brokatem? To mogą być czary, ale jest też na to naukowe wyjaśnienie. Zaprzyjaźniona geolożka mówi, że to wszystko za sprawą pirytu. Która opcja wydaje się bardziej czarowna?
  • Miejsca na sabat na Łysej Górze nie ma wiele. Ile czarownic mogło jednocześnie uczestniczyć w zlocie na miotłach?
  • Jakie motyle i rośliny (inne niż w swojej Krainie geograficznej) spotkaliście w Górach Świętokrzyskich?
  • Mimo że to nie są dość wysokie góry — czy klapki/japonki to wystarczające obuwie na wyprawy po nich? (odpowiadam z autopsji — nie. Wysiadając z samochodu, nie zmieniłam butów na wiązane i na Miedziance występowałam w roli pańci w obuwiu, z których bardzo wygodnie wysuwa się stopy podczas podróży i w ogrodzie, ale na wędrówkę po Świętokrzyskich nie rekomenduję).
  • Która Jaskinia jest fajniejsza: Raj czy Piekło? I dlaczego?
Zaczęliśmy od Miedzianki. Z czwórką dzieci (tu widać trzy dziewczyny w wieku 7, 10 i 42 lat, ogólnie rzecz biorąc w Górach Świętokrzyskich widać niemowlaki w nosidełkach i ledwo chodzące todlery). Świetny pomysł na pierwszą wyprawę-wprawę w góry. Chociażby po to, żeby sprawdzić, czy/że to klimaty, które dzieciak kocha.
Wielki motyl — mały latawiec, czarno-cytrynowy, jak papierek szybujący, na Mazowszu niewidzia(l)ny.
W świecie pazia żeglarza można pojawić się po 2 godzinach drogi (samochodem) z Warszawy.
Jaskinia Piekło. Nie Raj, bo okazało się, że wejście do Raju trzeba bukować sobie na 2 tygodnie wcześniej, z marszu — się nie dało. Piekła strzegą diabły i śliskie, czarne zbocza, na których można zniszczyć sobie spodnie, zjeżdżając z górki na pazurki.
Puszcza Jodłowa: między krzyżem (jest krzyż — jest szczyt) na Łysej Górze a Skałami Agaty
Jeszcze Miedzianka.
I jeszcze Miedzianka

Mamy, oj mamy po co wracać w Góry Świętokrzyskie. Prócz Miedzianki, Łysej Góry i Piekła oblecieliśmy jeszcze zamek w Chęcinach. Nie ostało się czasu na Kielce, ani na wiele innych miejsc. O których (żeby nie zapeszać), teraz nie chcę gadać. Jakie były Wasze spełnione świętokrzyskie marzenia? Mam nadzieję, że było ich wiele i że jednocześnie pozostał niedosyt (który, według mądrych jest lepszy niż przesyt).