O płaczu po zmarłej osobie (w wierzeniach słowiańskich i indiańskich)

Płacz po śmierci bliskiej osoby jest czymś naturalnym. A jednak w dawnych wierzeniach znajdziemy wskazówki, według których płakać żywym zbyt długo nie wolno… Ponieważ zaszkodzą tym zmarłemu lub sobie. I po coś to te wskazówki tak dawno, dawno temu zaistniały. Psychologów i terapeutów nie było, więc pomagać musiały wierzenia.  

To, co usłyszałam od mamy Wojtka, brzmiało jak przepiękna ludowa opowieść. Na wszelki wypadek uprzedziła mnie, by nie płakać po nim, bo kiedyś… Jedna dziewczyna bardzo i długo płakała. Aż przyśnił się jej ukochany zmarły. Czołgał się z wielkim trudem, jego ubranie przesiąknięte było wodą. Odezwał się w tym śnie tymi słowy: Proszę, nie płacz po mnie. Przez twoje łzy tak mi ciężko, tylko zobacz…

Ktoś powie: „aj tam, ludowe bajanie”. Jasne. Oczywiście. Poszperałam i okazało się, że opowieść o śnie ma korzenie w bardzo dawnych wierzeniach.

Wiadra pełne łez

Zmarłych dźwigających ciężkie wiadra pełne łez można było spotkać na cmentarzu. Gdy szli na specjalną mszę o północy z 1 na 2 listopada. W jedyny czas, kiedy pojawiali się na ziemi. To wierzenie ma korzenie słowiańskie.

W każdym razie, ci niosący pełne wiadra łez prosili napotkanych żywych, by przestano po nich wreszcie płakać.

Nieco inaczej było na Podhalu. Tam widziano ponoć zmarłych cierpiących z powodu zamarzniętych na nich łzach bliskich.

Tak czy inaczej, przesłanie było jedno: nie płakać, jeśli nie chce się dla zmarłego źle.

To niezwykłe, że wierzenie to wciąż może pomagać w przeżywaniu kolejnych etapów żałoby. Które muszą po sobie następować, by móc żyć dalej. Mimo że bliskiej osoby już nie ma i nigdy nie będzie.

Płacząca kobieta odsyłana od domu do domu

Jest jeszcze bardzo stara legenda indiańska o płaczącej kobiecie. Zupełnie nie mogła poradzić sobie ze śmiercią ojca. Czwartego po pogrzebie płakała i płakała. Wtedy tajemniczy głos wezwał ją pod ziemię. Tam, gdzie w ziemiankach mieszkały duchy. Kobieta została zaprowadzona do ziemianki Świerkowe Igły na Plecach. Zastała tam inną kobietę, która właśnie gotowała jedzenie i zaprosiła płaczącą, by posiliła się. Gdy płacząca już miała dołączyć do posiłku… wszedł ktoś i przekazał płaczącej, że ma iść do ziemianki Czerwie na Korze. Gospodyni wyjaśniła płaczącej, że musi tam iść, gdyż mieszkają tam duchy wyższe w hierarchii.

W ziemiance Czerwie na Korze cała sytuacja powtórzyła się. Płacząca została wezwana do ziemianki Miejsce Ujścia na Ziemi.

Tam również płacząca nie zdążyła rozpocząć posiłku, gdy została wezwana do ziemianki Skąd Nigdy się Nie Wraca.

W tej ziemiance spotkała ojca. Ojciec skarcił ją za płacz i nakazał natychmiast wracać do domu, do żywych. Wezwał pozostałe duchy i wspólnie wyprowadzili płaczącą spod ziemi. Nieprzytomną pod drzewem znaleźli ją Indianie z jej plemienia.

Indianie w ogóle uważali, że dając się szarpać przez emocje, sprowadzamy na siebie choroby i śmierć.

Źródła:  Polskie Radio 24.pl/Zmarli dźwigają nasze łzy w wiadrach, L. Olchowik-Adamowska: Indianie Ameryki Północnej, Warszawa 2007.