Dokąd na pierwszą albo zakazaną randkę? Czyli o tym, gdzie czuć teraz serca trzepot…

– Ciekawe jak i gdzie teraz młodzież się zakochuje? – mąż zamiast pędzić z do swojego „gabinetu” na kolejne spotkanie onlajn, zajrzał do mojej „pracowni” po papierosku na tarasie. Tym pytaniem zabił mi ćwieka nie lada.

– Hm. Faktycznie trudniej teraz poznać kogoś na imprezie u znajomych czy na koncercie… – zamyśliłam się. – Na dobrą sprawę nawet szkoła odpada, uczelnia też. Biedna młodzież!

Problem okazał się dużo ciekawszy niż szycie tekstu o markowych garniturach. Przypomniała mi się moja licealna miłość – chłopak z klasy. Mogłam się na niego patrzeć na lekcjach a na przerwach gadać o King Crimson albo przekomarzać się cytatami piosenek śpiewanych przez Riedla. A mojego pierwszego chłopaka poznałam w piwodajni o pięknej nazwie Pub Blues… Późną jesienią, dwadzieścia lat temu. Czy gdyby wtedy był koronawirus – nawet nie wiedziałabym, co straciłam 🙂

Pokaż mi… negatywny wynik

Słyszałam o ludziach, którzy zanim pójdą z kimś do łóżka żądają okazania negatywnego testu na HIV. Czy teraz – przed pierwszym spotkaniem – chcą zobaczyć negatywny test na koronawirusa?

Wielka miłość – czy jej chcemy nie pyta nas w cale

Twojego dziadka poznałam podczas strajku kobiet, w 2020… Był po drugiej stronie barykady. Już chciał rzucić we mnie we jakimś niewybrednym przezwiskiem, ale coś nagle zaiskrzyło i nie była to flara. Zabrał mnie stamtąd, odprowadził bezpiecznie do domu…

Czy to możliwe, że za x lat wnukowie usłyszą taką historię?

OK, w szpitalu (choćby tym tymczasowym) też można się zakochać. Np. w pielęgniarce. Lub po drodze do szpitala, w ratowniku medycznym. I wcale nie dlatego, że ma piękną figurę czy uśmiech (wiadomo, kombinezon i maska), ale… oczy, których nie da się zapomnieć. I jest taka dzielna/dzielny. I dobra/dobry.

Osobiście jednak dawno nie słyszałam o żadnym nowym przypadku zakochania. Ani jeśli chodzi o takie pierwsze w życiu, ani o kolejne zauroczenie. A Wy?

Gdzie na randkę w dobie koronawirusa?

OK, załóżmy, że dwoje ludzi poznało się już w sieci. Gadają, klikają, chcą się spotkać w realu. I co teraz? Gdzie iść pogadać, na kawę czy lampkę wina (ups, już chciałam napisać „na wino”, ale podobno inteligentni ludzie/piszą „lampka wina”)? Przecież każdy ma prawo chcieć spotkać się z kimś po raz pierwszy w jakimś publicznym miejscu. Co to może być kiedy zimno i obowiązują obostrzenia okołokoronawirusowe? Zostaje chyba tylko snucie się po galerii – w cieple i przy muzyce. Albo basen lub siłownia – tylko trzeba najpierw zapisać się do klubu sportowego.

Jeśli ktoś nie boi się zimna, pierwsze spotkanie można urządzić pod jakimś pomnikiem, marketem lub przy McDonaldzie. Ostatnia opcja jest o tyle uniwersalna, że przy Maku tłumy 24 godziny na dobę. W dodatku można w każdej chwili wziąć na wynos imbirowo-cytrynową herbatę zimową…

Matko, jakie my mieliśmy szczęście! I chodzi mi zarówno o nasze możliwości randkowania przed dziesięciu laty, jak i jeszcze dawniejsze czasy, kiedy jako nastolatkowie czy studenci mieliśmy okazję umawiać się gdzie tylko dusza zapragnie. Na przykład na grzane wino… Yyy… bo chyba nie na lampkę grzanego wina?

Jak tu teraz romansować?

Temat miłości w czasie zarazy wrócił przy obiedzie. Ale zastanawialiśmy się już nad czymś innym – mianowicie, co dzieje się z kochankami. Np. tymi, którzy mogli dawniej pielęgnować swój zakazany związek dzięki fikcyjnemu nawałowi pracy, delegacjom służbowym, etc.

– Mnóstwo romansów po prostu się skończy – skonstatował mój mąż nad talerzem ogórkowej. – Albo małżeństw…

– Tak czy siak zwycięży miłość – zauważyłam. – Cała ta sytuacja to super sprawdzian. Patrz, z tęsknoty wiele osób może wreszcie zażądać rozwodu, wyprowadzić się z domu, by być z ukochaną czy ukochanym. Albo zerwać z kochankiem czy kochanką, która dręczy przypieraniem do ściany.

Od wiosny ubiegłego roku doszły mnie słuchy o jednym rozwodzie wśród znajomych.

Idziemy dziś do sąsiadów. Na wino (sorry, lampkę wina). Przy kominku. Iwona i Artur poznali się pewnego lata w Hiszpanii. Ona z jednego, on z drugiego końca Polski! I chociaż wtedy nie było żadnych obostrzeń – być może jest to dowód na to, że każdy może liczyć na cud 🙂

Słyszeliście, żeby ktoś się teraz zakochał? Orientujecie się jak ta młodzież sobie radzi? Albo jak radzą sobie kochankowie pracujący zdalnie?