„Jak rozmawiać z nieznajomymi”, czyli o tym, jak łatwo o pomylić…

Jak rozmawiać z nieznajomymi to mocna książka. Patrz: „Myślimy, że możemy przeniknąć czyjąś duszę na podstawie najbłahszych wskazówek. Ochoczo korzystamy z możliwości oceniania innych. Sobie samym nigdy byśmy tego nie zrobili. My jesteśmy zniuansowani, skomplikowani i enigmatyczni. Ale nieznajomy to łatwizna”. Coś w tym jest, co? Uwaga, na końcu – dla chętnych – test figury złożonej, któremu poddawani są żołnierze wojsk specjalnych.

Malcolm Gladwell uważa też, że: „Ponieważ nie wiemy jak rozmawiać z nieznajomymi, kiedy coś pójdzie nie tak – obwiniamy nieznajomego.” Czyli – nieznajomy, gdy według niego coś będzie nie tak – obwini Ciebie.

OK, wolę rozmawiać ze znajomymi. Ale z nieznajomymi też czasem chcę lub muszę. W końcu wciąż pcham się do nowych, lepiej płatnych projektów (rozmowy rekrutacyjne są nieuniknione). Panie w przedszkolu córeczki zmieniają się regularnie (ależ mi żal cioci Moniki!). Potem będą coraz to nowe nauczycielki… Do tego: rodzice kolegów i koleżanek mojej córki, nowo poznani znajomi znajomych… Słowem: nakaz „nie rozmawiaj z nieznajomymi” w moim wieku już w ogóle nie obowiązuje. Dlatego uznałam, że z książki „Jak rozmawiać z nieznajomymi” mogę dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy i… miałam rację.

Uścisk dłoni Hitlera

Podobno kompletnie nie radzimy sobie z ludźmi, którzy nie pasują do naszych oczekiwań. Np. Chamberlain oczekiwał po Hitlerze… uczciwości i przyjaznego nastawienia do świata. Dlaczego? Ponieważ podczas spotkania Hitler uścisnął mu dłoń oburącz. I ten uścisk sprawił, że premier Wielkiej Brytanii uznał: „o, z tym facetem z pewnością się dogadam”. I dogadał się – po spotkaniu obwieścił publicznie i z dumą, że pokojowi w Europie nic a nic nie zagraża. Tylko, że… Hitler tak naprawdę był zupełnie innym człowiekiem niż facet, który pasowała do oczekiwań Chamberlaina.

Nauka, która płynie z tej historii to: ktoś (przypadkiem albo celowo) może sprawić, że mu zaufamy i srogo się zawiedziemy. I czyja to będzie wina? No… tego łotra/łotrzycy, bo zawiódł nasze oczekiwania! Oczekiwania, które wypracowaliśmy sobie na podstawie kilku jego zachowań i gestów, bo… nam tak pasowało. Bo byłoby idealnie, gdyby były prawdziwe.

Ludzka twarz (raczej) nie kłamie?

Glodwell pisał swoją książkę 3 lata. Sporo się przy tym naczytał i narozmawiał. Nic dziwnego, że dokopał się do różnych ciekawostek. Czytał np. książki Darwina, który uważał, że przetrwanie gatunku ludzkiego w dużej mierze zależało od tego, że nasi przodkowie… traktowali emocje wypisane na twarzy innych jako autentyczne. Zakładali, że twarz jest „billboardem serca”. I najczęściej dobrze na tym wychodzili.

Choć to było dawno, dawno temu – podobno słuszniej jest zakładać, że nieznajoma osoba mówi prawdę. I że jest życzliwie nastawiona.

No tak. Na dłuższą metę nie do wytrzymania byłaby podejrzliwość czy brak zaufania. I zakładanie, że każda napotkana osoba życzy nam najgorzej. Lub że chce rozpętać III wojnę światową.

Pijany zawsze prawdę ci powie?

Tak, raczej tak. Kiedy nieznajoma wstawiona osoba mówi całą sobą, że:

  • chce się z tobą kochać,
  • chce z tobą spędzić resztę życia,
  • chce zainwestować w twój projekt,
  • zaraz ci zrobi ci krzywdę,
  • jesteś dnem…

… to prawdopodobnie właśnie tak myśli. Co nie znaczy, że będzie myśleć tak samo kiedy wytrzeźwieje. Ba, kiedy rano się obudzi, może nawet nie pamiętać ani ciebie, ani nawet ile wypił/a. Dlatego Gladwell raczej nie radzi wierzyć osobom pod wpływem.

***

W książce jest też o: torturach (szokujące metody, którym poddali się żołnierze i psychologowie w ramach badań: czy tortury mają sens), poetkach samobójczyniach (Sylvii Plath i Anne Sexton) oraz sprawach sądowych (dotyczących m.in nadgorliwego policjanta czy trenera, który molestował chłopców). A propos spraw sądowych – systemy komputerowe mylą się co do ludzi dużo rzadziej niż sędziowie. Jak to? Komputer analizuje jedynie „twarde dane” dotyczące oskarżonego, a sędzia, jak to się mówi, „jest tylko człowiekiem”.

Autor książki „Jak rozmawiać z nieznajomymi” w pewnym sensie zadaje nam trudną pracę domową (oczywiście dla chętnych). Zadanie mogłoby brzmieć mniej więcej tak:

1. Pomyśl kiedy ostatnio uznałaś/uznałeś, że przejrzałeś nieznajomą osobę na wylot już po jednej rozmowie (bo taka płytka, prosta, nieskomplikowana),

2. Co sądzisz o tym, by zakładać, że nieznajomy wcale nie zamierza Cię oszukać/nabrać/upokorzyć/olać?

3. Czy kobieta/mężczyzna, która/który uprawiał/a seks z nieznajomym w stanie upojenia alkoholowego – ma prawo oskarżyć tą nieznajomą osobę o gwałt?

Możesz spróbować odrysować tę figurę z pamięci. Żołnierzom sił specjalnych idzie z tym zadaniem bardzo dobrze… Dopóki nie zostali poddani torturom.

Takich tematów do przemyślenia i/lub rozmowy w tej książce jest o wiele więcej. Polecam na coraz dłuższe wieczory! Luiza.