Listy z Pensji (Część 4) – Majowe masło i tęsknota za domem

23 maja 1925 r.

Moja Najdroższa Haniu,

Czy wiesz, że majowe masło jest najlepsze na świecie? Mama zawsze powtarzała, że to miesiąc, kiedy mleko jest najtłustsze, a masło – najdelikatniejsze. Nasza kucharka, pani Katarzyna, ubijała je z takim namaszczeniem, jakby to była magia. Drewniana maselnica szeptała, a potem na stołowym chlebie pojawiał się ten słoneczny, pachnący kawałek złota.

A teraz, na pensji, masło jest tylko masłem. Żółte, ale nijakie. Ani zimne, ani pachnące łąką. Nawet chałka z takim masłem nie smakuje jak w domu. Czasem, gdy zamykam oczy, próbuję sobie przypomnieć ten smak – świeży, kremowy, lekko słony. Ale to tylko wspomnienie, które powoli blednie.

Dziś rano, gdy padało i kałuże znów pojawiły się na ścieżkach, przypomniałam sobie, jak w domu mama mówiła: „Maj to przednówek, w spiżarni pusto, ale na stole majowe masło i świeży chleb – i niczego więcej nie potrzeba.”

Tu na pensji też jest maj, ale jedyne, co mamy, to błoto na sukienkach i rozmokłe okruszki na podwieczorku.

Twoja Marysia


24 maja 1925 r.

Moja Najdroższa Marysiu,

Majowe masło… Jak to pięknie brzmi. Chyba nigdy nie jadłam takiego prawdziwego, majowego. U nas w domu, jeśli było masło, to zawsze to z miasteczka, już lekko zwietrzałe, zawinięte w pergamin. A chleb… no cóż, czasem suchy, a czasem pachnący, kiedy mama go sama piekła.

Ale rozumiem tęsknotę za smakiem. Tu, na pensji, wszystko jest takie… zwyczajne. Nawet nasze kompoty z rabarbarum ostatnio nie mają już tego wyraźnego kwaskowego smaku.

A dziś deszcz znów nas zaskoczył. Wszędzie błoto, kałuże, a nasze sukienki – ach, wiesz sama. Pani Klementyna kazała nam je rozwieszać na korytarzu, ale wilgoć w powietrzu sprawia, że schną wieczność.

Myślę, że gdy wrócę do domu na wakacje, poproszę mamę, żeby zrobiła mi prawdziwe masło. Majowe czy nie – po prostu takie, które przypomina, że jest coś więcej niż te szare dni.

Czekam na Twój list, moja kochana. Oby kiedyś maj pachniał nam wszystkim jak masło.

Twoja Hania

Listy z pensji (część 1) – Marysia i Hania: tajemnice i szeptane sekrety
Listy z Pensji (część 2) – Kompot z rabarbarum i niepokój
Listy z Pensji (Część 3) – Zabłocone sukienki i porady z dawnych lat