Listy z Pensji (część 2) – Kompot z rabarbarum i niepokój

16 maja 1925 r.

Moja Najdroższa Haniu,

Dziś poranek był jak obraz, który zmienia się z każdą chwilą. Zbudziło mnie świergotanie ptaków, jakby cały park ożył nagle milionem głosów. Powietrze było wilgotne, niosło ze sobą zapach świeżości, a mgła snuła się między drzewami jak cichy, biały duch.

Wszystko wydawało się takie spokojne, jakby świat zapomniał o tym, co wydarzyło się zaledwie dwa dni temu. Ale ja nie mogę przestać o tym myśleć. Dziewczynka… a stójkowy w areszcie. Mówią, że go przesłuchują, ale nikt nie wie, co naprawdę się stało. Podobno widziano ją w jego towarzystwie wieczorem, kiedy wracała z ogrodu sióstr zakonnych. Czy to możliwe, Haniu? Czy można ufać komuś tylko dlatego, że nosi mundur?

Anielka dziś była bardziej milcząca niż zwykle. Myślę, że ona również czuje ten ciężar – nawet jeśli nie chce o tym mówić. Podczas spaceru schowała mi coś w dłoni – małą, suchą gałązkę bzu. „Na szczęście” – szepnęła, jakbyśmy były w jakiejś starej baśni.

A ja myślę, że my też jesteśmy jak te kwiaty bzu – piękne, ale delikatne, a wiatr może nas porwać w każdej chwili.

Na podwieczorek podano kompot z rabarbarum. Kwaśny i chłodny, jak zimna rosa na trawie. Niektóre łodygi były tak włókniste, że trudno je było przegryźć – jakbyśmy jadły skrawki różowych wstążek.

Czekam na Twój list, Haniu. Powiedz mi, co o tym myślisz. Czy i Ty czujesz ten niepokój?

Twoja Marysia


17 maja 1925 r.

Moja Najdroższa Marysiu,

Czy wiesz, że uwielbiam kompot z rabarbarum? Jego kwaśny smak jest jak niespodzianka, jak nagły śmiech na lekcji kaligrafii. Ale dzisiaj, gdy o nim wspomniałaś, wydaje mi się bardziej cierpki niż zwykle. Może to ten niepokój, o którym piszesz? Może przesiąka nawet do naszych myśli?

Dziewczynka… a stójkowy. Mama zawsze mówiła, że mundur to oznaka bezpieczeństwa, ale co, jeśli to tylko materiał? Co, jeśli nie kryje się pod nim nic dobrego? Próbuję o tym nie myśleć, ale kiedy przechodzę przez nasz park, każda szeleszcząca gałązka wydaje mi się jak szept. Jakby drzewa wiedziały więcej niż my.

W klasie dziś panowała dziwna cisza. Nawet Anielka, zawsze rozgadana, siedziała nad swoją książką, jakby udawała, że jest gdzieś daleko. Myślisz, że ona też się boi?

Piszę do Ciebie szybko, zanim zgaszą światła. Mój ulubiony koszyk na listy znów pełen – lecz nie ma tam żadnej wiadomości dla mnie, tylko rachunki i pisma od matki przełożonej.

Czekam na Twój list, Marysiu. Powiedz mi, że te chmury w końcu przeminą.

Twoja Hania