Maju, maju, maju nocą

Dawno, dawno temu, pewnie w jakieś wakacje, w pewnym pałacu czytałam książeczkę Noc majowa. Najprzyjemniej czytało się opisy majowej nocy. Tego maja sobie o tym przypomniałam. I postanowiłam utworzyć jedyny, monumentalny (na razie w zamyśle) spis utworów, gdzie mowa o majowych nocach.

Sprawdźmy czy wszyscy literaci – oczarowani nocą majową – opisując ją, brali pod uwagę: odgłosy ptasie (słowiki!), pałac-dwór-majątek, bujny gąszcz i zapach bzów, jaśminów a czeremch. I czy to nudne czy może wciąż czarujące.

J. I. Kraszewski: Noc majowa (1894)

Na pierwszy płomień niech idzie właśnie Noc majowa Józefa Ignacego Kraszewskiego. Można sobie w nią zerknąć w każdej chwili tutaj. Chociażby po to, by odkryć jak ładnie można pisać o majowych nocnych ogrodach.

Niekiedy na starych olchach nagle zaklekotał rozgniewany bocian; słychać było jak trzepotał skrzydłami, gniewając się na wróble, które w jego pańskiém gnieździe swoje małe przytuliska pomieściły bez pozwolenia.

 Czuć tu było poszanowanie tego co od wieków miało czas się rozrosnąć, wybujać i jakby jednym dachem zielonym okryć wijące się dołem ścieżki, starannie piaskiem wysypane.

Z drugiéj strony dworu odwieczne drzewa, krzaki gęste bzu, jaśminu, akacyi, podsuwały się prawie pod okna same. Gałęzie ich zwieszały się ku ścianom, tak że z ganku, okrytego bluszczem i winem dzikiém, wprost pod niemi przejść było można w główną ulicę lipową, ogród na wpół przecinającą.

Tuż za ogrodzeniem, przechodziła droga szeroka, gościniec drzewami pochylonemi wysadzany… Brzozy jego i wierzby, powykrzywiane wichrami, wśród nocy, wyglądały jak fantastyczny jakiś orszak tanecznic śmierci, rozpierzchłych szeroko i w czarną dal, żałobnym lecących korowodem.

Takie to opisy stanowią dekorację do pierwszej sceny powieści: on, uznany za zabitego przez wroga kraju, wraca i widzi, że ona wyszła za mąż, by ratować majątek i mieć opiekuna dla córeczki.

T. Miciński: Noc majowa (Młoda Polska)

Tu już baśniowe fasntasmagorie, nieco zahaczające o szekspirowski Sen nocy letniej. Zamiast słowików: zimorodki, kowalik, pustułka, krzywodzióbek, mewa i sowy… Zamiast bzów: trawa, polna róża, stary bór i mocno ogólnie kwiaty. Do tego nie-odrobina mitologii greckiej (Pan, faun), germańskiej (Nomy), nieco kolorytu lokalnego Kordoby i Kaszub.

J. Tuwim: Spóźniony słowik

Mój ulubiony wiersz „pana Tuwina” dla dzieci. Tytułowy bohater to słowik. Ale główną bohaterką jest chyba jego żona, która w gniazdku na akacji oczekuje spóźniającego się na kolację męża. Ależ to mieszczka! Nagotowała (na pierwsze: zupkę z muszek na wieczornej rosie, na przystawkę: sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie, na główne: motyl z rożna przyprawiony gęstym cieniem z lasku, na deser: tort z wietrzyka w księżycowym blasku) i zamartwia się, że mąż napadnięty, ograbiony i same nieszczęścia… A on po prostu nie leciał na skrzydłach do domu, tylko szedł piechotą („Wybacz moje złoto, ale wieczór taki piękny…”)

Po czym poznaję, że to maj? Po słowikach, konwaliach na sos, gęstym cieniu z lasku. Chociaż… mogła mieć jakiś koncentrat konwaliowy w spiżarni, sama nie wiem 🙂

Jeśli znasz powieść, wiersz, dramat, list, gdzie jest o majowej nocy – podziel się tytułem (a najlepiej i cytatem). Sama postaram się sukcesywnie dorzucać coś do listy 🙂 Miłych majowych nocy!