Książka na zimę dla ruinofili? Może „W nawiedzonym zamczysku”?

To nic , że wszystko zaczyna się w Noc Świętojańską. Przyjdzie czas, że znajdziemy się tu w mocno zimowej scenerii. Pełnej śniegu  i… wilków. W powieści W nawiedzonym zamczysku, scena zimowo-wilkowa jeszcze bardziej rozbudowana i trwożna niż w Błogosławionej winie (pisałam o tym tutaj).

Czy warto dotrzeć do rozdziału 13. zatytułowanego Pod wilczą paszczęką? To może się udać w całkiem przyjemny sposób, bo po drodze jest sporo o miłości, czarach i… nawiedzonym zamczysku. Są też dekoracje znane z takich dań jak Potop a nawet Pan Tadeusz. Na przykład są stepy i postać starego bernardyna…

Taka historyczna i taka… zmieniona

W ogóle, przez całą księgę brnąć ze świadomością że w powieści ks. Łady zaczytywali się ludzie przed wojną aż się kurzyło… Po raz pierwszy w 1914 roku, kiedy historia ta wydawana była w odcinkach (pierwsze wydanie książkowe pojawiło się w 1925 roku, po wojnie książki tego autora trafiły na listę zakazanych).

Jest jednak jedno „ale”. Bo współcześni redaktorzy – całą tę powieść „zaadaptowali”, przełożyli, zredagowali, poszatkowali i zszyli tak, żeby współczesnym czytelnikom było przyjemniej. Osobiście mam z tym problem, bo nie wiem, czy w tej sytuacji w ogóle wypada cytować to dzieło, które dawniej nawet tytuł miało inne (bo: W zaklętym zamczysku). Nie lubię nie wiedzieć czy cytuję słowa autora czy słowa redaktora, który wziął tekst we władanie. Dlatego poniekąd nie lubię podręczników do historii i wolę ruiny…

Wilki, wielki śnieg i… miłosny trójkąt

Na przykład niewiadomo, czy ks. Łada był taki odważny w tworzeniu opisów erotycznych – czy to sprawka współczesnych redaktorów. A może był tak odważny, że aż okrojono sceny dla dorosłych? Niewiadomo, tak jak niewiadomo jak naprawdę brzmiał rozdział Pod wilczą paszczęką.

Czy koń rotmistrza naprawdę nazywał się Hulaj?

 Czy naprawdę „Step roił się od gorejących ślepiów”?

Czy faktycznie tyle było śniegu i zgrozy w tym, że rotmistrz obiecał Hani, że nie odda jej wilkom żywej?

OK, chata zasypana śniegiem pewnie stała w takich stepach niejedna. Może i wilki atakowały wściekle ściany takich chat, czując, że w środku schronili się ludzie… Kiedy sobie wyobrażałam, że siedzę sobie w takiej chacie… Po wysiłku brnięcia do niej przez śnieg jak do ostatnich desek ratunku… To tak, miałam dreszcze. Dużo większe niż wtedy, gdy okazało się, że w chacie jest Morta – piękna, młoda czarownica, która kocha rotmistrza…

Dla wielbicieli książek o ruinach i duchach

Jako ruinofilka lubię kiedy opowieść toczy się w starych zamczyskach czy pałacach (lub choćby i ich okolicach). A tu są nawet duchy przodków, z którymi porozumiewa się młody chłopak (w typie jurodiwego – bożego szaleńca). Są i powoje na ruinach…  To naturalnie mało zimowa sceneria, ale od takich opisów może się zrobić miło bez względu na porę roku. Przynajmniej ruinofilom…

Tematy do rozmowy a propos:

  • Fajne książki, których akcja toczy się w  starych zamkach, pałacach lub ich  ruinach (czy w pobliżu), mnie przychodzą do głowy jedynie Pan Tadeusz i Strach w zameczku.
  • Książki z dreszczykiem idealne do czytania zimą (jak np. Błogosławiona wina i W nawiedzonym zamczysku)
  • Czy redaktory powinny dorywać się do starych powieści i przerabiać je tak, żeby sprzedać współczesnym czytelnikom?
Tylna strona okładki. I dodatkowy temat do rozmowy: dlaczego na tych okładkach umieszczają ceny, które wynoszą najczęściej dwa razy tyle niż faktycznie kosztuje książka? 🙂