Dziadek do orzechów, czyli Klasyka zamiast Poradnika

Czy są takie książki do których można wracać choćby co rok? Co adwent, co Wigilię, co Boże Narodzenie? Są…  A za jedną z nich uważam Dziadka do orzechów. Ileż za każdym razem można się z tej baśni nauczyć!

Dziadek do orzechów kojarzy mi się z filmem Gwiazdkowy prezent z 1986 roku. I tu, i tu zabawki ożywają, mają uczucia i charaktery… Chyba naprawdę trudno o dziecko, którego taka opcja by nie zafascynowała.  Takie ożywanie – nie tylko po nakręceniu kluczyka pozytywki, ale naprawdę.

Mam wydanie ilustrowane przez Jana Marcina Szancera….

Mechanizm niespodzianek

Zatrzymajmy się chwilę przy tych pozytywkach. Tych samych, które swoją popularność w dużej mierze zawdzięczają czasom i powieści E. T. A. Hoffmanna, autora Dziadka do orzechów.

Wszystko zaczyna się w wieczór wigilijny. Jak co roku ojciec chrzestny Klary i Freda wręczy dzieciom jakieś mechaniczne cudeńko. Mały, kolorowy teatrzyk. W tym roku dziewczynce marzy się pozytywka, która będzie jak wielki ogród z wielkim jeziorem…

„po którym pływają wspaniałe łabędzie ze złotymi naszyjnikami i śpiewają prześliczne pieśni. A potem wychodzi mała dziewczynka, staje nad jeziorem, woła łabędzie i karmie je słodkim marcypanem”.

Okazuje się jednak, że cały ten czas oczekiwania pełen blasków zmienia się w rozczarowanie. Ponieważ… w  cudownym zamku z  lustrzanymi szybami i złotymi szybami, wciąż dzieje się to samo. Wciąż tak samo. Powtarzane wciąż scenki uroczej pozytywki szybko nużą i niecierpliwią… I nic już nie da się z tym zrobić.

– Mechanizm musi pozostać taki, jakim go zrobiłem – mówi ojciec chrzestny, sędzia Droselmajer…

Oby nigdy w naszym życiu nie było jak w tym cudownym zameczku na kluczyk, prawda? Oby w Nowym Roku udało się przeżyć coś nowego, inaczej, lepiej…

Piernikowi ludzie i inne odkrycia

Zupełnie nie pamiętałam, że w Dziadku do orzechów występowali piernikowi ludzie – i to prosto z Torunia! Udało mi się to „wyłowić” dopiero przy trzeciej lekturze. Człowiek jednak się zmienia, uważniejszy się robi jakiś, czulszy…

A ileż tam blasków! Od srebrno-złotych jabłuszek na choince i od płomyków świec. I te cukrowe laleczki Klary…

Nigdy wcześniej nie przyszłoby mi też do głowy, by potraktować Dziadka do orzechów jako klasykę zamiast poradnika. Bo i cóż ten szalony E.T. A. Hoffmann mógłby zaproponować nam, współcześnie zaczytanym w poradniki o uważności, samorozwoju, kreatywności… Tymczasem okazało się, że może – może zaproponować bardzo dużo.

Co my tam mamy?

Ha, wszystko, co dobrego może nieść w darze dobra baśń czarodziejska.

Czy możemy sobie przy czytaniu dumać jaki jest ten świat i jakie prawa nim rządzą? Tak. Ktoś chce rządzić, decydować, skupiać uwagę – ktoś złowieszczo tajemniczy jak ten cały wujek… Ale wcale nie jest taki mocarz. Dzielna dziewczynka może jeszcze więcej niż on.

Czy da się ustalić jak można poradzić sobie z różnymi zagrożeniami? Jeszcze jak! Czy oswaja z różnymi zagrożeniami w bezpiecznych warunkach? Pewnie! Choćby to była boląca rana lub wielogłowa mysz…

Czy rozwija wyobraźnię (kreatywność)? Mowa! Można się przenieść na Święta do bardzo ciekawego domu i poznać naprawdę interesujące postacie. I to wcale nie po pozorach… A prócz tego odwiedzić: Łąkę Cukrową, Las Gwiazdkowy, wioskę Piernikowo leżącą nad Strumieniem Miodowym, Konfiturowy Gaj…

Czy inspiruje do podziwiania Klary i pragnienia by być jak ona: dzielna, wrażliwa, piękna, mądra, skuteczna? Czy uwrażliwia na los brzydkich, popsutych, niepotrzebnych? Tak, tak i jeszcze raz tak.

Dziadki do orzechów z definicji muszą być brzydkie… Szkoda, że te do kupienia w XXI wieku nie nadają się do łupania orzechów, są tylko… takie symboliczne.

Baśń czarodziejska Dziadek do orzechów

Czego można się dowiedzieć z tej czarodziejskiej baśni? Oh, są tu same dobre rady. Na przykład?

Łakomstwo może skutkować tragedią. Gdyby król odpuścił tę słoninę ze swojej kiełbasy… śliczny młodzieniec nigdy nie zmieniłby się w brzydkiego staruszka-dziadka do orzechów. Niestety, król nie odpuścił, postanowił zniszczyć Mysibabę i jej syna, grasujących w pałacowej spiżarni. A oni się zemścili i ta zemsta uderzyła w biednego chłopca, który stał się brzydkim dziadkiem do orzechów. Gdyby nie Klara – nigdy nie wróciłby do siebie…

Po drugie, światem – tak jak pozytywką – mogą rządzić pewne mechanizmy, ale nie istnieją takie, których nie mogłyby zmieniać marzenia i miłość.

Po trzecie: kiedy ktoś nie wierzy w Twoją historię – może to boleć jak ręka pokaleczona szkłem z rozbitej witryny z zabawkami. Ale upór w trzymaniu się tego, czego się jest pewnym, choćby na przekór najbliższym – ma sens.

Klarze było ciężko, ale postanowiła, że uratuje Dziadka do Orzechów choćby nie wiem co. I uratowała. I w zupełności by jej to wystarczyło, ale opatrzność postanowiła sowicie ją wynagrodzić – w domyśle nagrodą tą jest życiowy partner w postaci pięknego poskramiacza najtwardszych orzechów. A jeśli „twarde orzechy do zgryzienia” potraktujemy jako trudne problemy – pozostaje tylko pogratulować Klarze towarzysza dorosłego życia…

Taki kawaler się zrobił z brzydkiego Dziadka do Orzechów 🙂 Niech nam się zawsze wszystko brzydkie i słabe zmienia w ładne i mocne 🙂