Z czym Ci się kojarzy bursztyn? Z ciotką, u której w domu czuć było naftalinę? Z żywicą, którą krwawiły ranne gałęzie pradawnych sosen w Bursztynowym Lesie? Z moczem rysi (jak pewnemu starożytnemu rzymskiemu senatorowi)? A może z epoką romantyzmu, która kochała bursztyny? Czy z piosenką o „kropelce złotych marzeń”?
Mnie bursztyn powoli zaczynał się już kojarzyć z frustracją. Szukałam na plażach w: Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Łebie, Dąbkach i… udało się dopiero w Jantarze. Co prawda nie na plaży, bo w Kopalni Bursztynu i w pakiecie z kleszczem, ale zawsze…
Bursztynowe okruszki dawnego świata
Ludzie znajdują bursztyny. Ha, udało się nawet Kici Koci – i jeszcze to zanim jej matka zdążyła rozłożyć na plaży kocyk…
A mnie nigdy nie trafił się nawet najmniejszy bursztynowy okruszek. Wszystko zmieniło się w Kopalni Bursztynu w Jantarze. Szumna to nazwa jak na cztery piaskowniczki, ale jak się tam wlezie, to okazuje się, że… coś w tym jest.
Kopiesz, grabisz, przesiewasz i ogarnia cię coś w rodzaju gorączki poszukiwacza diamentów. Zwłaszcza, że jakaś Młoda obok z warstwy kory i szyszek wyciągnęła bursztyn wielkości paznokcia – a w twojej torebce jest pół łyżeczki bursztynowej bułki tartej…
Niestety chyba nie ma tam bursztynów np. z igłą sosny albo muszką, która dawno, dawno temu dostrzegła błyszczącą kropelkę na korze i zanurzyła w niej trąbkę. Myśląc, że to kropelka rosy albo słodki sok.
Bursztynowa pułapka
Co to? Coś trzyma i nie chce puścić… Muszka zatrzepotała skrzydełkami… Teraz już i skrzydełka przylgnęły do niebezpiecznej kropli. Jeszcze trochę a muszka utonie w lepkiej, złotej żywicy, która wypłynęła ze zranionej sosnowej gałęzi. Ostrzeżone przygodą swej towarzyszki, inne muszki odleciały. Została tylko ta jedna, ale została na zawsze…
[…]
Potem może ta kropla żywicy z muszką zatopioną w środku spadła na ziemię. Może całą sosnę obaliła wichura. Nie wiemy. Wiemy tylko, że później , po wielu latach, dawny las zalało morze, że z tych dawnych sosen zostały tylko bryłki stwardniałej na kamień żywicy, a w jednej z nich nasza mała muszka. Jej towarzyszki zginęły bez śladu. Ona przetrwała tysiące lat.
H. Zdzitowiecka: Muszka w bursztynie, w: Tęcza w kropli wody
Czy warto odwiedzić Kopalnię Bursztynów?
Wejście kosztuje 10 zł (tyle zapłaciliśmy za całą naszą trójkę). A potem można grzebać i grzebać. Są łopatki, grabki i – wbrew pozorom – całkiem sporo miejsca oraz małych i mniejszych bursztynków. Z tego co widziałam, dzieciaki od 1. do 15. roku życia wytrzymują tam około godziny.
Uwaga. Po powrocie z kopalni koniecznie dokładnie się obejrzyjcie. Prawdopodobnie właśnie tam, z „działki” wysypanej korą i szyszkami dopadł mnie kleszcz i nad ranem zaczął diablo swędzieć. Akurat tam gdzie zgina się kolanko i skóra jest cienka jak papier. Pompka tylko się nassała tej skóry i nic – pomogło dopiero radełko. Jeśli dostanę boreliozy albo odkleszczowego zapalenia opon mózgowych – przestanę życzyć bliskim spełnienia marzeń. A bursztynów będę szukać dalej, ale tylko na plaży.
Podobno bursztyn pomaga na:
- ból głowy,
- katar,
- astmę,
- zapalenie ucha,
- zapalenie migdałków i gardła (wystarczy nosić naszyjnik lub wisiorek)
- wysoką gorączkę,
- obluzowane zęby (przyjmowany w miksturach – ma usztywniać ruszające się ząbki),
- szaleństwo (rozpuszczony w winie),
- wszelkie zarazy (a więc może i na Covid).
Z jakiegoś powodu bursztyny stosuje od wieków stosuje się w produkcji maści, proszków, kosmetyków oraz perfum. Ciekawostka, że kiedy w XVII wieku nad Wisłą płonęły łany wrzosowisk – odnotowano, że w powietrzu czuć było zapach bursztynu… Czy to możliwe, że nadwiślańskie plaże skrywają pokłady bursztynów? Każdy kto zna legendę o bursztynowej komnacie, wie, że jeśli w chodzi o bursztyny – wszystko jest możliwe…
Książki, w których można poczytać o bursztynach:
E. Krzemińska, W. Krzemiński: W bursztynowej pułapce, Kraków 1993
B. Kosmowska-Ceranowicz: Z bursztynem przez tysiąclecia, Gdańsk 2003
H. Zdzitowiecka: Tęcza w kropli wody, Warszawa 1966
R. J. L. Walters: Drogocenne kamienie. Warszawa 1999
A. Głowińska: Kicia Kocia na plaży. Poznań 2015
Kiedy byłem dzieciakiem miałem malutki bursztyn i nawet nie pamiętam, gdzie dokładnie go znalazłem. Potem niestety gdzieś zaginął po nim ślad. Bursztyn kochali nawet Rzymianie. 😉
Przypomnialas mi jaki piekny jest bursztyn. Az nabralam checi na jakis ladny pierscionek. Albo chociaz taki maly kawalek busztyna na talizman? Super wycieczka, no moze tylko gdyby nie ten kleszcz. Ale te potrafia nas dopasc wszedzie. Do mnie do wprost lgna. Sprawdzony sposob na wyjmowanie to specjalna karta, ale pewnie jest to taka sama jak radelko. Pozdrawiam serdecznie 🙂