O tym, dlaczego tak często nienawidzimy Świąt

To, że nie lubimy świąt, jest dla psychologów całkowicie zrozumiałe. Tak naprawdę podobno święta lubią tylko dzieci. I to tylko te, które nie czują presji, że Boże Narodzenie (prezenty) musi być idealne. Czy zgadzasz się z tym, że najwyższy czas uświadomić sobie, że podczas Świąt nie wszyscy są szczęśliwi tak, jak na swoich zdjęciach i w swoich opowieściach?

Jakoś łatwo mi sobie wyobrazić sobie, że presja Świąt idealnych potrafi zepsuć całą magię. Dążąc do magii level hard — pozbawiamy się jej do imentu. I to często przez cały grudzień.

Tak naprawdę w grudniu wiele z nas ma ochotę schować się pod czarnym szalem, zamiast się uśmiechać, jak ci w reklamach lub w mediach społecznościowych. I to jest w porządku.

Dekoracje

Wydaje mi się, że teraz ta presja może być silniejsza niż kiedykolwiek. Dlaczego? Z powodu obrazków w sieci. Na których widać bajkowe mieszkania pełne ciepłego światła Pełne gałązek, szyszek, dziadków do orzechów. Nie mówiąc o wigilijnym stole – wystylizowanym na 101 sposobów. Od rustykalnego po royal.

Przystawki z choinek w 200 smakach (wystarczy 5 minut, ziarna granatu, serek, koperek i dzieje się „magia”).

Ciasto: sosnowa gałąź, najbardziej tradycyjny piernik świata, takiż makowiec, sernik oraz modne, nowoczesne ich wersje keto.

O daniach głównych nawet nie wspominam – jak bardzo muszą być tradycyjne i nowoczesne, smakować wszystkim i każdemu z osobna, bo inaczej biada.

No i my, ludzie. Też udekorowani. Spowici w biele, czerwienie, butelkowe zielenie, złoto. Koniecznie z rozanielonym wyrazem twarzy. Ale i błyskiem w oku. Inaczej – jest do dupy.

Samotność (w pojedynkę lub w tłumie)

Teoretycznie nikt nikomu nie wmówi, że podczas świątecznych biesiad cały czas jest błogo i kojąco. Nie jest. Bo kogoś zabrakło i to są pierwsze (drugie, dziesiąte) święta bez tej Osoby. Albo jest zdecydowanie o jedną osobę za dużo (albo o dwie lub o dziesięć). Padają słowa, których nie da się cofnąć. Bo komuś bezmyślnie się wymknęły albo zupełnie świadomie miały trafić w jeden z czułych punktów.

Słowem – bywa różnie. Bardzo.

Efekt – czujemy się czasem jak dziewczynka z zapałkami. Samotni, zziębnięci, tęskniący za ciepłem i końcem tego głodu.

Każda magia swój ogonek chwali

A wracając do tej magii. Dla każdego może ona oznaczać coś innego. Dla każdego te „wesołe” święta mogą oznaczać zupełnie inny nastrój. Jedni chcą w religijność, inni w luz, jeszcze inni w wygłupy, a jeszcze inni – w las. Niby przy jednym stole, niby bliscy a ktoś może poczuć się jak doklejony, bo chciałby inaczej niż reszta… A nie może.

Heh, sama zastanawiam się jak w wigilię, pracując do 16., uda mi się być o 16.45 w stajni. Bardzo bym chciała, ale przecież będzie afera na 114 fajerek… Jak myślicie, dla ilu członków mojej rodziny, moja magia jest magiczna? To są w stanie zrozumieć tylko moje: Kaja, Karolina, Monika i Kornelia, przez które tak się zadziało, że bez koni nie ma życia.

No i kwestia wydatków. Jedni wolą na skromnie, inni na przebogato. Najtrudniej tym, co znajdą się w mniejszości. I znów ta samotność…

W te najbardziej rodzinne, magiczne, pełne cudów Święta.

Na samą myśl o tym może się odechcieć.

Jedno jest pewne: powody, by tak właśnie czuć, ma naprawdę mnóstwo ludzi.

Źródła: B. Heitman: You’re Not Weird or Broken If You’re Dreading the Holidays, E. Grasen: Grudzień (1896)