O tym, dlaczego czasem nie warto szaleć (nie tylko latem)

Bywa, że latem, zieleń nadziei jest tak nasycona, że… aż błyszczą oczy. I co? I po nic. Czasem media, a czasem wspomnienia z dzieciństwa wymagają od nas zbyt wiele wszystkiego naraz. A przecież czasem po prosto nie ma co szaleć.

Dlaczego czasem nie warto szaleć? Każdy ma jakieś swoje powody, żeby odpuścić. W tym najlepszych ze znaczeń: wycofać się tam, gdzie spokojnie i całkiem normalnie, zwyczajnie. Gdzie nie docierają niezrozumiałe słowa i zdania, kleszcze i wściekłe gęsi podwórkowe, chłód ani upał, które mogą przyprawić o szaleństwo.

Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś. S. Lem

W szaleństwie najistotniejszy jest czynnik chaosu powodujący, iż nie wiemy, czego się spodziewać po człowieku dotkniętym amokiem. […] Szaleństwo nie podlega normom i regułom, gdyż z samej swej istoty jest zaprzeczeniem naturalnego porządku. J. Piekara

Cudowne lata

Też tak macie, że wspominając lato, wydaje się, że kiedyś wszystko było jakieś takie… bardziej? Wyraźne, pogodne, pełne wrażeń i przygód? Podobno tak działa pamięć, gromadząc wszystko co najmilsze jak najbardziej na wierzchu.

Przy okazji nabawia nas jednak kompleksów, że z piękna letnich dni nie potrafimy już wykrzesać tyle, co przedtem. A niepotrzebnie. Tak mi się wydaje. Że niepotrzebnie.

Wyobrażasz sobie taką powtórkę z wakacji? Że w 2 miesiące dzieją się najładniejsze rzeczy lipcowo-sierpniowe, które już kiedyś się przydarzyły? Te wybrane, chronologicznie.  Albo, że masz wybór: zwykle swoje aktualne (dorosłe) lato albo ta powtórka cudownych lat.

Szczerze? Chyba bym postawiła na wieczorne ognisko z kimś Bliskim i wyliczanki z tych wspomnień. Z czego byśmy zrezygnowali, żeby tak sobie siedzieć i wymieniać się najpiękniejszymi wspomnieniami w najpiękniejszych ramkach pamięci. Oj, tak… Na spokojnie, bez szaleństw. Takie nie-wyścigi, ale konkurs: kto ma więcej piękniejszych wspomnień. Z nagrodami: historiami.

A Ty co byś wybrał/a?

Kurczę, no i nic nie poradzimy, że:

Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas. S. Lem

Letnie lato

Lubię to swoje letnie lato. Ani za gorące, ani za chłodne. Z przygodami, ale bez przesady. Trochę nieprzewidywalne, a trochę tak. Na przykład w Górach Świętokrzyskich nie sądziłam, że może być aż tak barwnie. Od zieleni, bieli, błękitu i całej gamy różu, od pudrowego aż po floksowy.

Najpiękniejsze: zbieganie z Łysej Góry za rękę z 10-letnią Tosią.

No. A nie z Mont Blanc z Jankiem, kraszem przekrasnym, stworzonym przez samego Lucyfera z myślą o sapioseksualnych kobietach.

I dobrze.

Albo wieczór w jaccuzzi, w 8 osób, z czego połowa to śmiejące się aż w uszach piszczało, dzieciaki.

No. A nie w jeziorze, do którego galopem dotarłam na koniu, gnając pół dnia w kurzu i znoju.

I dobrze… bo nie ma co szaleć. I po prostu nie mogłam.

A Ty czego co fajnego w ostatnim tygodniu zrobiłaś? Takiego, że choć było to letnie, a nie hot, to dobrze? I czego nie żałujesz, bo po prostu nie mogłaś zrobić tego czegoś szalonego?

Heh, na koniec jeszcze przypomniało mi się jeszcze, że:

Człowiek musi jeść, pić i ubierać się; reszta jest szaleństwem. S. Lem.

Ładne, kiedy latem (i nie tylko) wmawiamy sobie, że jest zbyt normalnie? Czy czasem nie lepiej byłoby po prostu coś zjeść, wypić, ubrać się i nie wydziwiać?