Gdy lipcowy wieczór mówi: cyt… czyli: wiersz na taki dzień, jak ten

Kto słyszał o tym, że gdy na łące pełnej cykających świerszczy klaśnie się w dłonie (donośnie!), świerszcze ucichną? W tej samej sekundzie. Na chwilę. A komu przyszło do głowy, że „mowa” świerszczy to: cyt, cyt, cyt (czyli: ćśśś, cicho)?

Po upalnym ranku, południu i po południu chce nadciągnąć burza, przez co jeszcze skuteczniej wytrąca gorąc. Pewnie, spraw gorączkowych zebrało się od rana niemało. W taki skwar człek łatwiej się zawiesza, rozprasza, leni, zamiast odhaczać. Skutek: się nawarstwia. Aż szumi w uszach.

Jakie szczęście, że wieczorem mniej dokucza skwar i gwar towarzyszące „wszystkim naszym dziennym sprawom”. Chłodniej i ciszej koi zmysł dotyku i słuchu, lepiej się oddycha. Ciemniej — zabiera sprzed oczu cały nadmiar. Właśnie o tym chyba jest wiersz na taki dzień, jak ten, czyli Stygnie w ogrodzie parny lipcowy dzień.

***

Stygnie w ogrodzie
parny
lipcowy dzień

stygną w nas
wszystkie gorączkowe dzienne sprawy

– pomilczmy o wieczności –
szepce księżyc
wplątując się ukradkiem
w rozmowy na ganku

– cytcytcytcyt-
przemijają w trawie
pośpieszne pasikoniki

Józef Baran

Brzmi znajomo? Może przez ten wers: „wszystkie nasze […] dzienne sprawy”, żywcem wyjęte z pieśni kościelnej. Którą dawno temu  napisał Franciszek Karpiński, zresztą tak jak „Kiedy ranne wstają zorze”.

A może dlatego znajomo, że znamy takie parne lipcowe dni, och, znamy. I nie sposób poczuć ukojenia, które przynoszą wieczory? W ogrodzie lub choćby w powietrzu, które wpada do mieszkania przez otwarte okno.

A może przez cytcytcytcyt pasikoników, które może już tego lipca dało się słyszeć. I brzmiało jak gorączkowe: „Cicho, cicho wreszcie bądź ty wszystko”?

  • Czy to dobrze, czy źle, że lipcowe dni, choć potrafią się dłużyć — nie trwają wieczność?
  • Czy wieczorem masz chwilę, by  wyjść do ogrodu lub otworzyć okno po to, aby przekonać się, jak stygnie ten lipcowy dzień i cała jego gorączka?
  • Czy nie smutno, że tak wszystko przemija (nawet te świerszcze z wiersze), bo już połowa lipca? I czy nie wesoło, ponieważ jeszcze jest czas powiedzieć sobie: szkoda lata na wypalanie się?