Kilka dni lipca nad polskim morzem: ten pomysł znów okazał się strzałem w 10. Zero paragonów grozy (paragony strachu — owszem, ale to jak wszędzie, a zabawki na pewno tańsze niż w Smyku). Im dalej od głównych zejść na plaże — tym piękniej i bardziej dziko. Tytuł najpiękniejszego zejścia na plażę 2024 otrzymuje to z Krynicy M. – całe w dzikich różach. Niżej: kilka pocztówek z wakacji i tematów do rozmowy à propos urlopu nad morzem.
Co może zaskoczyć nad polskim morzem? Piękno. Mimo wszystko. Mam nadzieję, że każdy z nas, kto gościł, gości lub gościć będzie nad Bałtykiem, przywiezie jak najwięcej miłych wspomnień. My już je mamy i nie oddamy. Zbieraliśmy, biegając i leżąc w piachu. I przemierzając dziennie od 10 do 50 kilometrów dziennie. Po lądzie i wodzie. Na nogach, kołach, pokładach, stylem dowolnym.
Aktywna nadzieja
Pojęcie aktywnej nadziei poznałam, dzięki książce z białodomkowej biblioteczki. O ptakach i szczęściu. Okazuje się, że od poszczególnych gatunków ptaków może nauczyć się sztuki życia… Między innymi tej aktywnej nadziei. Co jest? No, przeciwieństwo nadziei biernej, od której niewiele się dzieje (chyba że ktoś lubi tylko wyobrażać sobie różne przyjemności). A konkretnie? To już zależy od indywidualnej sytuacji 🙂 Grunt, żeby nie czekać, aż wszystko wymarzone stanie się samo. Samo czekanie to nadzieja, której nie znają ani ptaki, ani motyle.
Wyspa Fok
Wysepka. Łacha. A na niej 400 foczych osobliwości. Jedna na drugiej. Łódka, jeśli porządni ludzie nią sterują — nie podpłynie za blisko, by nie płoszyć tych zwierzy. Za to widać dokładnie, co na tej łasze się wyrabia… A jeszcze jak rozdadzą lornetki!
Myślałam, że będzie super, jak zobaczymy kawałek foczego ogona, a tu proszę bardzo…
Mleko mamy foki ma 40 proc. tłuszczu — więcej niż śmietanka „trzydziestka szóstka”…
Patrząc na wyspę szarytek (fok szarych), w głowę zachodziłam — ile one muszą mieć tam ryb, że dla wszystkich wystarczy. Nawiasem mówiąc, dla mnie i fląder na lądzie też starczyło. Co bardzo sobie chwalę, bo dla mnie żarcie nad morzem to nie gofry a filety flądrowe.
Flauta
Pierwszy raz to przeżyłam. Plaża i atmosfera dusznego (nie)pokoju. Fale jakieś tam szumią, ale na brzegu powietrze ani drgnie. Myślałam, że nad morzem za każdym razem wieje mniej lub bardziej. Ale że wcale? Tak to trwało około godziny (ludzie mówili, że dłużej, bo przyszliśmy po poźnym śniadaniu).
Po twarzach plażingujących nie widziałam, by stanowiło to jakiś problem. I to mi dodało nadziei, że przecież wszystko mija, nawet cisza na morzu.
A jaka litera i kolory sponsorowały Twój tegoroczny urlop?
Urlop aktywny czy raczej statycznie doskonały?
Jeśli nadzieja to: aktywna czy bierna?
Najnowsze komentarze