Czy macie tak, że zabieracie sobie do domu coś z miejsc, gdzie Wam jest/było bardzo dobrze? Tak, by przypomnieć sobie błogość, za sprawą jednego spojrzenia, zapachu, zapachu, dźwięku, dotyku? Może — tak jak ja — z akcentem na… dotyku ?
Sąsiedzi mają w chacie całą kolumnę od podłogi po sufit pomalowaną specjalną farbą, żeby trzymały się magnesy. Przywożą je zewsząd, dlatego w pewnym momencie nie starczyło miejsca na lodówce.
Pamiętam, że Asia zawsze przywoziła sobie z pięknych wycieczek filiżanki. A ktoś inny — zapalniczki (których nie używał, bo pamiątkowe). Znam też sporo osób, których pamiątkami (z wakacji od smutku) są piosenki lub melodie. U mnie najczęściej są to rzeczy, które można poczuć w dłoni, na grzbiecie, we włosach. W sensie, że nie ustawić na półce, ale schować i wyjmować, zabierać ze sobą. Np. kiedy za długo jest źle. Albo, żeby było jeszcze piękniej.
Umysł a skóra
Dlaczego? Długo się nad tym zastanawiałam, ale chyba dlatego:
Przypuszczalnie niektórzy z nas w chwilach wytężonej pracy umysłowej aktywują tylko 10% swoich możliwości intelektualnych. Tymczasem na procesy układu dotyku natura przeznacza na wszelki wypadek całe 100%. Zawsze. Nawet drobne zaburzenia tego narządu zmysłu obniżają jakość ludzkiego życia.
M. Grunwald: Homo Hapticus. Dlaczego nie możemy żyć bez zmysłu dotyku
Jasne, że robię zdjęcia. Ale mimo wszystko — wolę móc coś dotknąć niż zobaczyć. Wiem, że oksytocyna, która działa cuda, uwalnia się tylko gdy skóra dotyka skóry. Ale dotykając rzeczy, która przypomina cuda, ta magia też trochę działa.
A jeśli Tam nic nie można kupić
Bywa tak, że jestem w cudownym miejscu, w cudownym czasie, ale — nic nie można tam kupić, bo to las albo inne bezdroża. Wtedy szukam kamyka, kwiatu, trawki (roślinki suszą się potem w kalendarzu). Moje dziecko ma podobnie… Dlatego z jej kolekcji kamieni dałoby się zbudować już spory gród. A z suszonych roślin stworzyć opasły zielnik. Bez problemu można jednak każdy egzemplarz trawki lub kamyka wziąć do ręki.
Sukienki, bransoletki i inne drobiazgi
Gdy się nad tym zastanowić, niemal każdą sukienkę kupiłam w okolicznościach, które chciałam zapamiętać. Podobnie jest jeśli chodzi o bransoletki i inną biżuterię.
Ostatnią pamiątką jest bransoletka z jadeitu. Zielona, chłodna i mocarna. No, dawniej z jadeitu powstawały narzędzia i broń. Teraz ulubiona. Rządzi wręcz tym, co mam założyć, żeby do niej pasowało, serio. I działa. Nigdy nie pozwoli mi zapomnieć, że: możliwa jest taka wiosna, podczas której współistnieją: miłość, przyjaźń i radość. Pierwsze takie słońce, które opala. Pierwszy taki krupnik z pomarańczami i imbirem. Pierwszy źrebak, którego widziałam tuż po narodzinach. Zielona moc tej bransoletki działa jak super siła 🙂
Macie swoją ulubioną pamiątkę? A skąd? Na jaki zmysł (jakie zmysły) Wam działa?
Twoja bransoletka z jadeitu brzmi magicznie! To niesamowite, jak małe rzeczy mogą przywołać tak wiele wspomnień i emocji. Wygląda pięknie i na pewno jest świetnym dodatkiem do niejednej stylizacji!