O ulubionych poetach (i dlaczego mój to Gałczyński)

Uwielbiam za „gwiazdy jak porzeczki”. Za określenie swej cud żony „smagłą i smukłą” (jeja, odkąd to przeczytałam w wieku bodaj lat 15, zapragnęłam być „smagła i smukła”, to były dla mnie cechy idealnie pięknej kobiety). Za to, że tak kochał baśnie Andersena i Szekspira Sen nocy letniej…  Mimo że wyzywał się z Czesławem Miłoszem od zdrajców narodu.  Mimo że miał opinię pijaka i grafomana. Mimo że jest twórcą tak oklepanych i powtarzanych do urzygu fraz gałczyńskich jak np. „ocalić od zapomnienia”.

Gdyby ktoś zapytał Cię o ulubionego poetę, to co? Kto by był i dlaczego? U mnie różnie z tym bywało… Wśród ulubionych poetów wymieniałabym w ciągu swego życia: E. Stachurę, A. Mickiewicza, J. Słowackiego, J. Tuwima, K. Wierzyńskiego, A. Osiecką… ale  przede wszystkimi był chyba zawsze Konstanty Ildefons Gałczyński. Dlaczego?

Konstanty Ildefons Gałczyński zawsze pisał zielonym atramentem. Lubię ludzi, którzy piszą zielonym atramentem, tuszem, flamastrem… 🙂

Łachudra nie błądzi

Tak napisał Gałczyński. I mnie się ten napis bardzo podoba. I też tak uważam. Nieomylnych, doskonałych, mesjaszy z brzuchem nadętym od połknięcia wszystkich rozumów, bezrefleksyjnych  – mam za łachudry, z którymi się nie bawię (ani dobrze, ani w ogóle).

Za baśniowość!

W zaczarowanym świecie roślin, zwierząt i dzieci Andersena, Gałczyński przebywał stale (napisała tak jego córka, Kira). A że moja ulubiona baśń to Calineczka, to jak mogłabym nie lubić wierszy Gałczyńskiego? Prócz tego, Gałczyński uwielbiał Sen nocy letniej Szekspira. I ta sennocyletniość oraz andersonowość przenika gałczyńskie wiersze na wskroś. Czarodziejsko.

Za  blask księżyca i szlachetnych kamieni

Magia metafor poety w dużej mierze polega na blasku bijącym od księżyców, szmaragdów, rubinów, szafirów… Takie światło na sprawę bardzo pomaga w wycieczkach po świecie liryki.

Za rośliny

Zielony Konstanty pisał wyłącznie zielonym atramentem. O konwaliach w dzbanuszku na wieczerzę, srebrnych akacjach, zapachu dzikiej róży to jest jak czarodziejski flet. O jaśminowej królowej. Musiało być tak, że przyroda była dlań bardzo ważna.

Za to, co na pamięć

Bywa, że rankiem szarym, po 4 godzinach snu uśmiecham się na wspomnienie wersów:

Czy znajdę pijąc kawę
Wobec zjawisk postawę?

***

Na jasną dłoń upadnie ciemność słodka
i włosów puch dębowych liści dotknie.
Pochwalmy noc, że jest jak otchłań
że spadać w nią jest tak cudownie.

***

Jeśli diabeł im to zrobił na złość,
Ty im, Boże serca znowu zazłoć.