I po Blue Monday (czyli o tym, że Blue Monday’e nie istnieją)

Kolejny Blue Monday odchodzi do historii. Jako kolejny, który nie okazał się dowodem na teorię na najbardziej depresyjny poniedziałek.  I w ogóle najbardziej depresyjny dzień w roku. Wiem, wiem, że obliczenia, wzór Cliffa Arnala, twarde dane (mało światła, mało ruchu i mało kasy po świętach), ale…

Wyobraźmy sobie, że mogą istnieć naukowe dowody, na to, iż faktycznie istnieje najsmutniejszy dzień w roku dla wszystkich. Niebieskie jak cholera 24 godziny, w czasie których wszystkie ręce na świecie podnoszą się w geście poddania. I jak by to mogli wykorzystać sprzedawcy, politycy, przywódcy sekt (oczywiście przygotowawszy się odpowiednio wcześniej, bo dla nich też byłby to najgorszy dzień w roku)…

A kiedy jest najszczęśliwszy dzień w roku?

Jeszcze żeby istniały “naukowe dowody”, na to, że istnieje kontra: najszczęśliwszy dzień w roku. Obliczenia, które wskazują, że w związku z dostatkiem, doświetleniem i dojściem do siebie po wszelkich przejściach — istnieje dzień w roku, gdy wszyscy skaczą do góry opętani radością. Wtedy łatwiej byłoby mi uwierzyć w Blue Monday. W myśl zasady, że coś, co istnieje, musi mieć swoje przeciwieństwo, inaczej nie[1].

Teoretycznie jest taki dzień… 20 marca. Ustanowiony przez ONZ. Gratuluję. To czas, kiedy w Polsce 70 procent ludzi jęczy z powodu przesilenia wiosennego. Poza tym ten dzień powstał dopiero 8 lat po “ustanowieniu” Blue Monday. Międzynarodowy Dzień Szczęścia…. jasne.

Co ma Blue Monday do satysfakcji z życia?

Ostatnio przeczytałam mądrą rzecz.  O jakości życia i co ma na nią wpływ. I o dziwo wcale nie chodziło o dietę keto czy okna żywieniowe ani o  suplementację, aktywność fizyczną, slow life, mindfullness, rodzicielstwo bliskości, itd.. A na pewno nie o Blue Monday. Ponieważ chodziło o… dobrą zabawę i dyscyplinę. Tylko tyle i aż tyle.

Żeby życie było satysfakcjonujące, potrzebna jest spora ilość dobrej zabawy oraz dyscypliny. Tej drugiej powinno być więcej, choć zapewne dzieciom się to nie spodoba. Jednak sukces życiowy, który oznacza osiągnięcie celów, ściśle zależy od tego, jak dobrze wypełniamy zadania… fajnie się przy tym bawiąc![2]

Dyscyplina i dobra zabawa schodzą na drugi plan, gdy ma się depresję. Lub   inną śmiertelnie groźną chorobę. Lub gdy ktoś bliski choruje ciężko… Lub gdy umarł. Lub gdy jest wojna, na którą nikt nie może poradzić (łącznie z Błękitnymi Beretami ONZ) i na której giną nie tylko żołnierze, ale wszyscy. Poza tym myślę, że faktycznie, dyscyplina i dobra zabawa nie mają nic wspólnego z Blue Monday, za to spory wpływ na radzenie sobie z frustracją, smutkiem, rozdrażnieniem (choć oczywiście, one muszą istnieć, by istniały ich przeciwieństwa).

Tak czy siak, mam nadzieję, że każdy z nas miał w sercu ludzi, zwierzęta, rośliny lub słowa, które sprawiły, że teoria o Blue Monday po raz kolejny legła w gruzach.

Foto meduzy, która idzie na dno: Unsplash/Erastus McCart


[1] J. Bucay: Pozwól, że ci opowiem… bajki, które nauczyły mnie jak żyć. Warszawa 2013

[2] O. Hilger: Nie musimy się lubić. Musimy się kochać. 50 rozmów, które warto przeprowadzić z dziećmi. Warszawa 2023,