Chyba najbardziej po tych złotych wieczorach, które zapadają coraz wcześniej. I tym, że bociany sejmikują na polach przed odlotem. I jeżach, które wychodzą po zmroku coraz chętniej, by najeść się na zimne czasy.
O tej porze kwitną też całe pola słoneczników. A pod dzikimi gruszami zalegają ulęgałki.
W lipcu tak nie ma
Choć w sierpniu upał może zdarzyć się karczemny, z reguły można liczyć na dość rześkie poranki i wieczory. Ludzie cieszą się plonami. A w sklepach pojawia się więcej niż kiedykolwiek odmian pomidorów (bardzo lubię bawole serca). Poza tym…
Deszcz spadających gwiazd
W nocy z 12 na 13 sierpnia można zobaczyć najwięcej spadających gwiazd. Planujemy wtedy nocowanie na tarasie i przedsenne gapienie się w niebo. Nie lubię tych naukowych wyjaśnień tego co to są Perseidy i dlaczego tak dobrze widać je właśnie w sierpniu (a podobno i pod koniec lipca). Wolę myśleć sobie o gwiazdkach, które spadają wprost do wody, którą pewna Lisiczka nabierała do czajniczka na herbatę. Herbatę, która miała później „śliczny, złotawy kolor”.
A ostatnio znów czytałam, że według Indian Północnoamerykańskich gwiazdy to ogniska, przy których siedzą sobie w najlepsze zmarli… Jednak ta wersja z herbatą w sierpniu brzmi bardziej przyjaźnie 🙂
Na głaskanie jeży
„Maa, idziemy z tatą na głaskanie jeży” słyszę najczęściej w sierpniu, gdy już zapada tzw. szarówka. Oznacza to, że córka i mąż wybierają się do parku, gdzie urządzają napotkanym jeżom fotograficzne sesje. Najwięcej od lat spotykają ich właśnie w sierpniach. Kryptonim tych spacerów wziął się naturalnie stąd, że ciekawskie dziecko raz nie mogło się powstrzymać, by przekonać się, czy jeżowe igiełki faktycznie są ostre, jak te do szycia.
Najlepiej smakują gruszki
Uważam, że to właśnie w sierpniu najlepiej smakują nie tylko pomidory, ale i gruszki oraz maliny. Pod koniec sierpnia można też już dostać pyszne węgierki. Bardzo, bardzo przyjemnie jest teraz na targach i małych zieleniakach. Bo w dyskontach – choć pysznią się różne odmiany pomidorów, to sierpniowe owoce smakują stąd tak jak te, które kupuje się w styczniu czy marcu.
Rozglądanie się za czymś na jesień
W tym całym bogactwie blasków i smaków, w powietrzu unosi się już jednak zapowiedź końca lata. Czy nie jest trochę tak, że we wrześniu będziemy z tym dużo bardziej pogodzeni niż teraz, w sierpniu? Z pewnym niepokojem patrzę na zeszyty, farby i bloki na sklepowych półkach, zastanawiając się, jak mojej Sześcioletniej będzie w szkolnej zerówce. Trzeba kupić jakąś fajną śniadaniówkę i w ogóle, eh…
Wypatruję też swetra, który wymarzyłam sobie na tę jesień. Ma być rudy, ceglasty (nie pomarańczowy), z moheru, dziergany na wzór transparentnej pajęczynki. Luźny. I oczywiście jeszcze go nie znalazłam…
Dla mnie przez całe niemal życie sierpień zwiastowal nadchodzący rok szkolny 😉 ale jestem na emeryturze i teraz czekam na wrzesień, kiedy szkoły się zapełnią, a szlaki wyludnią. Oczywiście naginam nieco rzeczywistość, co ja poradzę, że wolę jesień. Pozdrawiam jeszcze letnio 😊