Długo nie pisałam, bo przez ostatnie dwa tygodnie rozmawiałam przede wszystkim ze swoim Smutkiem. Na tematy bardzo osobiste. Bo tydzień temu umarła Mama, a w pierwszy dzień tej jesieni był pogrzeb.
Smucę się, bo muszę
Bo jest mi zupełnie niebiesko
bo wilgotną i słoną mam duszę
Dużo we mnie morza
A serce jak u ptaka
Nie pytaj mnie o nic, proszę
Pozwól mi spokojnie popłakać.
Katarzyna Jackowska-Enemuo, Smutku, czemu się smucisz?
Tak to dołączyłam do plemienia Tych, którzy Stracili Mamę. A dzięki Smutkowi, Mężowi i Przyjaciołom udało mi się zrozumieć coś, o czym wcześniej nie mogłam mieć pojęcia.
Na przykład, jak ogromne miałam szczęście, mając Mamę przez 40 lat życia. I jak bardzo współczuję wszystkim, którzy stracili swoje Mamy jako dzieci. A także tym, którzy stracili swoje Mamy, zanim wyfrunęli z rodzinnego gniazda. Ale i tym, których Mamy dopiero umrą.
***
Ze Smutkiem rozmawialiśmy o wszystkich rzeczach od Mamy. O dywaniku w łazience, sukienkach dla Helenki, pnących kwiatach. O rozmowach z Mamą. I nie-rozmowach w dni, w które nie widziałyśmy się albo nie zdzwoniłyśmy. O tym jak to było z Mamą kiedy byłam mała, starsza i jeszcze starsza. Ze Smutkiem rozmawialiśmy też o kluczach żurawi, dzikich gęsi i kaczek na niebie, których nigdy wcześniej tyle nie widzieliśmy. O piórku w kruchcie kaplicy cmentarnej, w które wpatrywaliśmy się razem ze Smutkiem, jak nie wiem, żeby przed oczy nie wleciało nic innego.
Rozmawialiśmy ze Smutkiem o tym, że przecież kobiety w Polsce żyją w Polsce około 80 lat, więc jak to możliwe, że Mama umarła wcześniej. Rozmawialiśmy też o tych kobietach, które umarły w jeszcze młodszym wieku bardzo wcześnie zaniżając te statystyki. Bo rak, jak u Mamy. Ale i o tych, które żyją bardzo, bardzo długo i są już takie zmęczone, odklejone od rzeczywistości, tak, że aż śmierć jest dla nich dobra. Bo pokonały wszystkie choroby, prócz stanu bardzo późnej starości.
I że jak już Mama nie żyje, to gdzieś ucieka strach przed śmiercią.
Rozmawialiśmy też ze Smutkiem o chwilach, w których na moment wszystko wydawało się po staremu, a potem nagle buch jak obuchem…
Rozmawialiśmy ze Smutkiem o sercu, co boli, jakby je ściskała jakaś wielka pięść. I wielu innych rzeczach, bo tematy do rozmowy ze Smutkiem, w najtrudniejszych momentach nadlatują same. Chyba że nadlatują stadami. I tak już tej od jesieni będzie. Ale i ja, i Smutek, i Mąż, i Przyjaciele — wszyscy wiemy doskonale, że Mama by chciała, żebym była człowiekiem nie do zdarcia. Kobietą nie do zdarcia, matką nie do zdarcia, redaktorką nie do zdarcia. I żeby pojawiały się wciąż nowe Tematy do Rozmowy z każdym, a nie tylko te ze Smutkiem.
Najnowsze komentarze