Fosforescencja to błyskotliwa książka o… blasku. Świeceniu własnym światłem. I zachwycie. Jest co prawda bardzo nowoczesna (jak można napisać, choćby o młodym Stalinie, że był ciachem? Jak można upatrywać w tym, że księżmi są sami faceci złej woli wobec kobiet?), ale… warta uwagi nawet tych, którzy uważają się za konserwatystów. Ba, niejeden kaznodzieja (płci męskiej) mógłby z niej czerpać inspiracje do kazań.
Oj, dobrze, że Mary napisała o „Fosforescencji”, dobrze… Gdyby nie to, może nawet do dziś nie wiedziałabym o istnieniu tej książki. A tak wiem i mogę być kolejnym ogniwem w łańcuszku jej polecaczy
.

Fosforescencja: książka na lato?
Polska premiera Fosforescencji miała miejsce w czerwcu i nikomu, kto poleciał ją sobie od razu kupić, wcale się nie dziwię. Choć może wydawca powinien poczekać na ciemno-zimny listopad? Może wtedy na Fosforescencję rzuciłoby się jeszcze więcej ludzi? Bo to książka jasna i ciepła. O blasku. Tym dosłownym, który emanuje ze świetlików czy mątw oraz tym, od którego jedne osoby jaśnieją a inne… nie.
Z drugiej strony Znak (bo on to wydał Fosforescencję) rok temu o tej porze wypuścił swoje czasopismo, które w całości wypełniały teksty na temat zachwytu. Być może ta konsekwencja ma głębszy sens? Już chociażby o tym można by porozmawiać. Żeby podczas długich, jasnych dni świadomie nazachwycać się na zapas? Napatrzeć się na wielkie wody, góry i lasy? Bo przyjdzie czas ciemny, gdy trzeba będzie czerpać z tego, co człek się dobrego i ważnego dowiedział i naczuł?
Zresztą tytuł ostatniego rozdziału (Niezniszczalne lato) mówi wszystko…
W stylu: glamour, vintage, boho i rusty
Osobiście cieszę się, że Fosforescencja wpadła mi w ręce przed wyjazdem nad morze. I przed łażeniem po Ojcowskim Parku Narodowym. I w ogóle. Ale została napisana z myślą nie tylko o mnie a o wszystkich wielbicielach:
- pełnego blasku i blichtru stylu glamour,
- swobodnego ale z duszą – stylu vintage,
- wyrazistego, pełnego indywidualizmu stylu boho,
- przepełnionego naturą stylu wiejskiego (zamiejskiego)
Bez względu na to która estetyka jest ci najbliższa – to, co lubisz, prawdopodobnie znajdziesz w książce Fosforescencje.
Być może też – jak ja – zaczniesz się zastanawiać – czy zachwycasz się tak często jak statystyczny człowiek (czyli – statystycznie – 3 razy w tygodniu).
Fosforescencja: spis treści
Spis treści przytaczam celowo, ponieważ każda część i każdy z rozdziałów z osobna może być tematem do rozmowy.
Preludium: Wewnętrzne światło
I. ZACHWYT, ZDUMIENIE I CISZA. Z tajemniczością za pan brat. O terapii leśnej
1. Nauki mątwy
2. „Na dworze leci lepszy film”
4. Zespół deficytu natury. O biofilii
5. Dlaczego potrzebujemy ciszy.
II. WSZYSCY JESTEŚMY NIEREGURALNI
6. Strych aktywistki
7. Docenić chwilowość
8. Zaakceptować niedoskonałość
9. Zerwać się z uwięzi
10. List do młodszej kobiety
III. WZAJEMNE ODPROWADZANIE SIĘ DO DOMU. Sztuka przyjaźni „Jestem tu”
11. Freudenfrede. O dzieleniu się radością
12. Ścięła swoje złote pukle
13. Błysk w mroku: Candy Royalle
IV. NIEZNISZCZALNE LATO Regarde! Patrz i smakuj
14. Myśli dla mojego syna. O sztuce smakowania
15. Ercja, czyli poczucie celu
16. Wzrastać przy świetle księżyca
17. „Hanoi Hilton”. Lekcja nadziei
18. W natarciu na niewypowiadalne
19. Uznać wątpliwości
Koda. U unoszeniu się w bardo.
Prócz ogromnego uznania dla autorki, Julii Baird, ukłony należą się również tłumaczowi Fosforescencji. Filip Godyń przełożył tę książkę tak, że palce lizać.
źródło:
J. Baird. Fosforescencja. O rzeczach, które podtrzymują nas na duchu w mrocznych chwilach życia. Kraków 2022
Najnowsze komentarze