5 najważniejszych lekcji pisania od Stephena Kinga (dla żółtodziobów i nie tylko)

Kiedy był mały, niania siadała na nim okrakiem i pierdziała mu prosto w twarz. Mieszkał z zapracowaną mamą i starszym bratem, to tu to tam. Cierpiał z powodu infekcji ucha (i przekłuwania błony bębenkowej wieeelką igłą). Czytał, pisał i chodził do kina. Pracował w pralni, potem w szkole. Zakochał się w dziewczynie o niesamowitych nogach, która umiała pisać wiersze. Z wzajemnością. Jego miłość odwzajemniła też literatura i film. Stephen King, mistrz.

 

Czego można się nauczyć z jego książki Jak pisać? Pamiętnik rzemieślnika? Sporo…  Te pięć wskazówek to na zachętę – do przeczytania Pamiętnika i wytrwałości. 

·        Nawet jeśli w dzieciństwie spotykały Cię upokorzenia, wcale nie znaczy, że ma Ci zabraknąć pewności siebie i pisania świetnych tekstów (książek, listów, wierszy, haseł reklamowych, etc.). Mały Steve miał nianię – gówniarę, która bawiła się świetnie puszczając mu bąki w twarz…  Przekuł to potem w inspirację do stworzenia postaci. Można?

·        Już jako młody pisarz wielokrotnie czuł gorycz porażki. Ale nie obrażał się na redaktorów, a szlifował warsztat. Czytał i pisał. Aż pewnego dnia zaczął publikować opowiadania, a potem książki.

·        Pisarz jest rzemieślnikiem. I jeśli chce być dobry, dobrze gdy będzie miał pod ręką pokaźną skrzynkę z narzędziami. Takich, z których umie korzystać (np. ze stylu, znajomości reguł gramatyki, zręcznego pisania dialogów, nadawania tempa akcji, etc.) Coś zgrzyta? Zacina się? Nie działa? Dobry fachowiec jest jak czarodziej.

·        Chcesz wiedzieć czy to, co piszesz i/lub czytasz jest dobre? Może to tylko sztuczne głębie, nieśmiałość, obawy przed Legionem Przyzwoitości? A może aż grafomaństwo, bez warsztatu i namysłu? Im więcej czytasz i piszesz, tym lepiej wiesz o co w tym wszystkim chodzi.

·        Nie ma czegoś takiego jak Magiczne Sekrety Pisania.

 

Narzędzia, narzędzia i jeszcze raz narzędzia.
Jeśli nie wiadomo do czego służy jakie narzędzie – lepiej nie zaczynać zabawy.

 

Skazani na Shawsank. To. Smętarz dla zwierzaków. Zielona mila. Miasteczko Salem. Te i inne poruszające opowieści nie powstałyby gdyby King nie zaczął pisać każdej z nich – najpierw za zamkniętymi drzwiami (tylko on i tekst), a potem przy drzwiach otwartych (on, tekst, czytelnicy). Redagowanie przy otwartych na oścież drzwiach, w towarzystwie wyobrażonych sobie czytelników, którym należy się szacunek i kawał dobrej lektury pozwala spojrzeć na tekst zupełnie inaczej…

Nie jestem jakąś szczególnie wielką fanką powieści Kinga – przeczytałam kilka, doceniam kunszt, ale nie lubię takich mocnych wrażeń. Nie mniej, uważam, że jest mistrzem w swoim fachu.