Letnie wieczory bywają długie. Bardzo długie. Tak długie, że niektóre przedszkolaki zmieniają się wtedy w wilkołaki.
Na szczęście, dobrym sposobem na wilkołaka-przedszkolaka może być wspólne czytanie. Pozwól, że podzielę propozycjami lektur, które tego lata sprawdzają się u nas najlepiej. Te książki dla dzieci mogą być nie wyciszać (dziecko i rodzica), ale też być cudownymi tematami do rozmowy (zarówno na linii dziecko-rodzic jak i rodzic-rodzic).

Książki na lato dla przedszkolaka (najlepsze według mamy)
1. Bo czasem górę bierze dzika natura…
Dziadek wykopuje kamienie w ogródku, tata rozwiązuje krzyżówkę na leżaku, babcia pali papierosa w fotelu, mama właśnie rozwiesiła białe pranie i smaży kotlety… A Ulf się nudzi. Piórko mewy okazuje się wspaniałą inspiracja do zabawy w Indianina. I to jest super pomysł, zwłaszcza że dołącza do niego mama. Która rzuca smażenie kotletów, rozpuszcza zawsze upięte wysoko włosy i… uciekają z niewoli bladych twarzy.
Biorą sobie łódkę sąsiada, płyną do zatoczki. Matka podziwia promienie słońca odbijające się w wodzie. Zdejmuje wątpliwej urody żółtą sukienkę w kratkę i skacze z Wysokiej Skały prosto do wody. W bieliźnie, której kolor Ulf określa jako „kremowy”, ale chodzi o te cieliste, nieseksowne zabudowane majty i stanik.
Kąpią się, łowią ryby, smażą je w ognisku, gapią się w chmury, mama dziękuje synkowi, że uratował jej życie Chyba dlatego, że znów mogła poczuć się jak wtedy, kiedy bawiła się w Indiankę o imieniu Piękna Ryba.

2. W domku leśnej babci na relaksie
Na razie te kojące historyjki relaksują tylko mnie, ale i tak je uwielbiam. A najbardziej chyba „Domek leśnej babci”… Która to opowieść zaczyna się tak: „Idziesz wąską ścieżką, która prowadzi cię między ciemnozielonymi drzewami i rozłożystymi paprociami. Duże, wysokie drzewa szumią, a cały las pachnie żywicą, kwiatami i mchem…”
Potem trafia się do czarodziejskiej chatki – ciepła klamka w kształcie jaszczurki aż prosi, by ją nacisnąć i uchylić drzwi. W środku jest miękko, przytulnie i… w dodatku ta babcia! Umie robić herbatkę z róży, która ma moc przeganiania smutków. Prawdziwą, magiczną moc, mówię Ci!
Każda z opowiastek-relaksacji ma swoje zadanie. Np. pomagać przy niepokojach lub zmianach. Wzmacniać wiarę w siebie lub zachęcać do działania. Rozluźniać i wyciszać, pomagać w zasypianiu…

3. Nie drap się po pupie (w grupie) i ponad 40 innych wskazówek savoir vivre (nie tylko) dla najmłodszych
Dzika natura dziką naturą, ale trochę kultury też nie zaszkodzi… Dlatego co jakiś czas zapraszam Trzyletnią do Akademii Dobrych Manier Pana Szopa. Podobają się jej rysunki a wierszowane zasady savoir vivere’u bawią do łez. A ja jestem zachwycona! Np. tym:
Dobrą radę dam ci, smyku:
nie drap się po pupie.
Nie najładniej to wygląda,
kiedy jesteś w grupie.
Kazimiera Mortko, moja pani od historii z liceum mawiała, że: „Prawdziwy dżentelmen nie dłubie w nosie nawet kiedy jest sam w ciemnym pokoju”. Ale z moją małą damą ustaliliśmy, że w domu, jeśli nie ma gości można czuć się swobodnie. W grupie – wypada mniej. W tej książeczce jest naprawdę sporo wskazówek, które pomagają uczyć kultury osobistej. Na wesoło.

4. Jestem przedszkolakiem latem
Tetralogię Jestem przedszkolakiem. Opowiadania dla dzieci (części: Zima, Wiosna, Lato, Jesień) mamy od wiosny. I nomen omen, całą wiosnę wałkowałyśmy część wiosenną. Teraz mi się wydaje, że podczas społecznej kwarantanny dzieciaki z przedszkola Wesołkowo trochę zastępowały mojej Małej rówieśników. Tych z jej własnego przedszkola. Teraz ma ich na żywo.
Uważam, że te opowiadania pomagają naprawdę sporo zrozumieć – i nie tylko jeśli chodzi o to, że pory roku się zmieniają. Prócz kontekstu przyrodniczego sporo tu zagadnień społecznych, takich prosto ze świata przedszkolaków. W każdym razie moja mała Wiosnę „kupiła” absolutnie i była to pierwsza lubiana książka z tak dużą ilością liter.
Co robią latem przedszkolaki z grupy Jagódek? Np. pierwszy raz w życiu jadą na biwak z rodzicami. Bawią nad morzem lub na festynie, szukają skarbów i sposobów na upały…

5. Pucio letni
No nie mogło go zabraknąć. Lubię za bezpretensjonalność i sentyment do Naszej Księgarni.
To była kolejna część „Pucia”, która trafiła do biblioteczki mojej Małej. Pucio jedzie z rodziną na Kaszuby, a potem nad morze. Dużo rysunków, przyjazny tekst no i bezcenne wskazówki dla rodziców, którzy chcą by ich pociechy mówiły coraz piękniej. Np. na końcu fajne ćwiczenia z robienia minek.
Jedyne moje zastrzeżenie jest takie, że rodzina Pucia trochę za dużo je. Ale to chyba taki ukłon w stronę konsumpcyjnego stylu życia, karier programów kulinarnych etc. A może mnie to wkurza, bo nie jadam kolacji i jak patrzę kiedy siedzą w kuchni, potem na pikniku w lesie, a potem jeszcze na frytkach i smażonej rybce w pobliżu budki z goframi – to mnie zwyczajnie ssie.

Książki na lato dla przedszkolaka (najlepsze według Trzyletniej)
1. Pucio zimowy
Tak. Co wieczór musimy czytać książkę o Puciu, której akcja toczy się zimą. Cały lipiec tak było. Ale OK – ćwiczymy przy okazji prawidłowe użycie przyimków lub wydurniamy się… Dzieciak dostaje głupawki kiedy zadaję jej proste pytanie typu „co to?” – odpowiada mi udając przygłupka. Nie rozumie, kiedy tłumaczę jej, że ja wiem, że ona wie co to jest ale chodzi o wymowę. Ale jest przyjemnie.
I niestety tu też dużo jedzą. Zupę, pierogi, sałatę, naleśniki, gofry popijają kakao, herbatą, wodą, kawą. Kiedy nie jedzą ludzie, to jedzą zwierzęta jedzą zwierzęta (siano i marchewkę) i ptaki (ziarna). OK, zimowych aktywności fizycznych też nie brakuje. A tak poważnie: uwielbiam każdą książkę, którą uwielbia moja córka. Czyli wychodzi na to, że tę najbardziej…

2. Psi Patrol alias Kosmopieski w książce z okienkami
Książka z okienkami. Od ponad dwóch tygodni cowieczorna pozycja obowiązkowa (tuż przed albo po „zimowym Puciu”). Mała lubi Psi Patrol, a tu pieski z Paw Patrol – za sprawą meteorytu co gruchnął w Zatokę Przygód – dostają nowe super moce. No i są okienka. I liczenie kształtów. Też lubię tę książeczke. Zwłaszcza jak sobie fantazjujemy, która z nas , którą z supermocy chciałyby mieć najbardziej:
- supersiłę – jak Rubble,
- superszybkość – jak Chase,
- moc stworzenia każdego kosmonarzędzia, o którym tylko się pomyśli – jak Rocky
- moc tworzenia super wiru – jak Skye
- moc tworzenia fal – jak Zuma
- moc zamrażania – jak Everest
- moc roztapiania przedmiotów kosmicznym żarem – jak Marschall.
Wymarzone supermoce i okoliczności, w jakich chciałybyśmy je wykorzystać zmieniają się jak w kalejdoskopie.

3. Sprawdźmy jaki to owad!
Jaki to owad. Mój pierwszy przewodnik jest otwierany chętnie. Ba, jeździ z nami na wycieczki rowerowe. A czasem Dziecko przypomni sobie o tej książce również wieczorem.
Fascynacja robakami chyba faktycznie rzadko kiedy omija maluchy szerokim łukiem. No i dobrze. Dzięki przewodniczkowi okazało się, że nie wszystkie latające owady to „musio” (a pszczoły, osy, trzmiele, bzygi…). I że nie, nie możemy hodować leśnego żuka (bo wcina odchody i padlinę). A to zieloniutkie chucherko owadzie, co się dostało do samochodu to złotook…

I tyle.
Wnioski?
Mam trzy.
- Mojemu Dziecku potrzeba zdecydowanie mniej książek niż jej kupuję.
- Rynek literatury dziecięcej ewidentnie celuje nie tylko w potrzeby najmłodszych – mamy i tatusiowe (ciocie, babcie, wujkowie, dziadkowie) też są na celowniku.
- Nie żałuję żadnej książki, której kupiłam w oparciu o opinie zachwyconych matek lub ojców (cioć, babć, wujków, dziadków).
Jeśli więc macie jakąś godną polecenia książkę na wakacje dla przedszkolaka – będę wdzięczna za każdy tytuł. Nie tylko na lato.
Najnowsze komentarze