Potrzeby – tak, zachcianki – nie. Jakie to cudowne i genialne w swej prostocie – pomyślałam sobie i… zaczęły się schody. Bo okazało się, że odróżnić dziecięce zachcianki od potrzeb jest mi czasem diablo trudno! Ba, bywa, że mylą mi się moje własne potrzeby z moimi własnymi zachciankami. Nie mówiąc o potrzebach/zachciankach innych bliskich mi osób.
Kiedy nasze potrzeby są zaspokojone,
przestają dawać o sobie znać w postaci emocji.
F. Schulz von Thun
OK, najpierw potrzeby. Z nimi w pierwszej kolejności kojarzy mi się piramida A. Maslowa. Szybko i prosto przypomnę o co chodzi.Fundament piramidy topotrzeby podstawowe a dokładnie ich zaspokojenie. Jedzenie, picie, ubranie odpowiednie do warunków atmosferycznych, brak bólu, odpowiednia ilość snu… Jeśli jesteśmy głodni, spragnieni, chce nam się siusiu albo coś nas boli to trudno odczuwać tzw. potrzeby wyższe.
Zaspokojone potrzeby fizjologiczne? Teraz dopiero może być mowa o potrzebach związanych z poczuciem bezpieczeństwa. Zaspokojone rodzą…
… potrzeby miłości i przynależności, po zaspokojeniu których pojawiają się…
… potrzeby uznania/szacunku, które trzeba zaspokoić by poczuć…
… potrzeby samorealizacji. To szczyt piramidy.
Co do zachcianek – najprościej byłoby uznać, że są to „potrzeby” niczym tak naprawdę nieuzasadnione. Ani głodem, ani chłodem. Ani lękiem. Ani samotnością, brakiem bliskości, akceptacji i czułości, niezrozumieniem. Ani pragnieniem pochwały, podziwu w oczach bliskich, potwierdzenia własnej wartości. Ani chęcią sprawdzenia się w satysfakcjonującym wyzwaniu, spełnieniu marzeń o swoim „potrafię”, „daję radę”, „zwyciężam”. Proste? Nieee!!!
Potrzeba czy zachcianka?
Garstka przykładów z dzisiaj? Proszę bardzo! Córka, 3 lata:
– Mamo, mogę kostkę cukru?
Wewnętrzny Wyłapywacz Zachcianek: ależ paskudna zachcianka, nie dawaj!
Wewnętrzny Wyłapywacz Potrzeb: to potrzeba, nasza dr Janina mówiła, że trochę słodyczy trzeba dawać; w takiej kostce cukru jest mniej chemii niż w farbowanych drażetkach, poza tym to mała kostka cukru, której organizm mojej małej być może słusznie się domaga? Daj…)
Wychodzimy z przedszkola, zaplanowałam zakupy.
– Nie, nie idźmy do sklepu.
WWZ: to zachcianka, znów jakaś próba sił, musimy iść do tego sklepu!
WWP: to potrzeba bezpieczeństwa, chce do siebie to idziemy do domu, do sklepu pójdziemy później)
– Mamo, nie chce mi się spać. Zaśpiewać ci piosenkę? A potem jeszcze przeczytam moim zwierzątkom bajkę o brudnym kaczątku, dobrze? (jest po 22.)
WWZ: to zachcianki, zagaduje mnie żeby zyskać czas na nie-sen; jest późno, no way, będzie niewyspana! Nie pozwalaj, głowa na poduszkę i aaa mru mru mru
WWP: a jeśli to potrzeba związana z pragnieniem skupienia uwagi? zobaczenia w moich oczach podziwu z powodu pięknie zaśpiewanej piosenki? Poczucia się jak ciocia, która czyta grupie bajki i jest wtedy taka ważna, dobra, ciekawa… Wszystko to zajmie nam raptem 10 minut, pozwól)
Wolne wnioski? Pewnie sporo zależy od: wieku dziecka, jego osobowości i indywidualnego rozkładu potrzeb (wśród nas są zmarźluchy, osoby o turbodynamicznej przemianie materii, nie mówiąc o skali bardziej złożonych potrzeb) i naszego stylu wychowania czy poglądów (chociażby na kwestię słodyczy). Temat do rozmowy w każdym razie jest. Jako propozycja zarówno do dialogu samym ze sobą, jak tego, który prowadzimy z innymi ludźmi. Bez względu na to czy jesteś rodzicem czy nie, bo… Co z potrzebami/zachciankami Twojego wewnętrznego dziecka? Albo potrzebami/zachciankami dorosłych osób, które kochasz? Cóż, Im dalej w las tym więcej drzew… 🙂
Macie jakiś dobry sposób na rozróżnianie potrzeb od zachcianek?
Literatura:
A.H. Maslow: Motywacja i osobowość, Warszawa 2006,F. Schulz von Thun: Sztuka rozmawiania, t. 3, Kraków 2002 Fot. Alexas Foto, pixabay i Annie Spratt, unsplash
To bardzo ważny temat, który trzeba sobie przepracować.