O lesie, co tańczy w Warszawie

Znów pojechaliśmy dziś do Milowego Lasu (Warszawa Wesoła). Do części tańczących drzew. Zima oprószyła je lekko – i ledwo co – jak cukrem pudrem przez sitko… Ale biała warstewka całkiem ładnie podkreśliła powyginane linie konarów i gałęzi.

Ta figura przypomina trochę tango argentyńskie, oczywiście w sosnowym wydaniu…

Trochę jak ugięte kolana 🙂

W skupisku – trochę jak taniec kibiców 🙂

Tylko się wspinać 🙂

„Nie patrz jak ja tańczę” – śpiewał Perfect

Sporo tu tych tańczących drzew…

Kształt hak

Co się z tymi sosnami porobiło? Nie wiadomo… Podobno ludzie od dawna znają sposoby, by powyginać drzewa by łatwiej było z nich potem robić różne meble lub inne zaokrąglone części. Może też być to efekt wylania (wysypania) jakiejś toksycznej substancji. Albo wręcz przeciwnie – krzywizny to dzieło ciężkich śnieżnych czap lub silnego wiatru. Powtarzam jedynie to, co przeczytane/zasłyszane – być może ktoś z Was zna najbardziej prawdopodobne rozwiązanie tej zagadki?

Tak czy inaczej to moja ulubiona część Milowego Lasu. Miejscowe dziki w pełni podzielają moją opinię – co widać po licznych śladach ich ryjów i kopyt… Powietrze tu fantastyczne. I – wbrew pozorom – cicho, żadnych odgłosów orkiestry wynajętej na karnawałowy bal leśny. Tak jak już pisałam tutaj – los tego lasu właśnie się waży – do końca stycznia okaże się czy wszystko zostanie tak jak jest czy w lasem pobiegnie Wschodnia Obwodnica Warszawy.