O ostatkach statecznej

Tak sobie myślę, że pomysły na ostatki mogą być tak różne, jak osoby, które je spędzają. Osobiście  uważam swe ostatki za udane, choć były bardzo umiarkowanie szalone. Ostatecznie, właśnie tak wyobrażam sobie ostatki statecznej kobiety 🙂

Mieliśmy lecieć na poligon szukać żurawi albo chociaż klangoru. Myślałam też poważnie o serniku z greckich jogurtów, ale u mnie od pomysłu na pieczenie do pieczenia musi minąć trochę czasu, więc pewnie z tym sernikiem uda się na Wielkanoc. Mieliśmy też spędzić ten czas bardziej towarzysko, tylko że w środę się przeziębiłam. Ale i tak kilka fajnych rzeczy się udało.

Pokaz pływania synchronicznego w wykonaniu łabędzi

Ten post na Facebooku forum miejskiego sprawił, że ruszyliśmy do parku. Chcieliśmy zobaczyć to, co na zdjęciach: parkowe łabędzie dające pokaz pływania synchronicznego. Kupry w górę, łebki pod wodę… I raz, i dwa. Żeby było śmieszniej, spotkaliśmy tam innych ludzi, którzy również nie mogli się nadziwić temu wodnemu tańcu. A żurawie? Nie uciekną.

To foto z Pixabay (JulieMimages). My się gapiliśmy na parkowe łabędzie z wielkim uznaniem, ale tak wiało, że nikomu nie chciało wyjmować się z kieszeni telefonu ani rąk.

Uwaga, buzie do słońca!

Wcześniej wyległyśmy z Córką na podwórzec. Takie tam berki, zabawy z piłką, kontrola wzrostu krokusowych kiełków. A gdy tylko zza chmur wyjrzało słońca, któraś z nas dawała znak: „Buzie do słońca!” i… synchronicznie, jak te łabędzie z później, ustawiałyśmy się twarzami do źródełka światła i ciepełka.

Składanie, pranie i wywieszanie

Ostatki nie ostatki, stateczna kobieta jak musi zrobić pranie, to je robi. Oczywiście pranie samo w sobie robi pralka, ale sęk w tym, że ktoś musi złożyć ciuchy z suszarki i powkładać do szaf. I oczywiście rozwiesić to, co się uprało.

Planszówki

U nas na topie w ostatki: Zaplątana sawanna, Pędzące żółwie, Doble Zwierzęta, Łąka i Kurnik.

Zakupy sukienkowe

Z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet wybierałam sukienki dla mamy (mnie) i córki (Prawiesześcioletniej). Wybór spotkał się w entuzjastyczną aprobatą. Obie tęczowe. Na lato. I wcale niedrogie.

Zakupy książkowe

Tak głupio kupować kiecki a książki ani jednej… A że w inernetach trafiłam na reklamę Detektywa wróbla A. Wajraka i T. Samojlika, postanowiłam sprawdzić co to za seria. Mała lubi ostatnio komiksy. Znalazłam Umarły las i NieUmarły las w świetnej cenie, kliknęłam. Powinny przyjść przed Środą Popielcową. Jak okażą się fajne, Detektyw wróbel dołączy.

Ostatkowe menu by stateczna

E… W sumie to nawet było tłusto, bo placki smażyliśmy. Ziemniaczane i z cukinii. Na dwie patelnie. Prócz tego były też naleśniki, kanapki, rosołek z lanymi kluskami… No. I petitburki. I rutinoscorbin. Do picia: sok malinowy, herbata, kawa, rumianek z miodem i cytryną, woda.

Tulipanowa gorączka

Poza tym wyciągnęłam akwarelki i pędzelki. Naszło mnie na malowanie tulipanów. A raczej wprawki do akwarelowych, tulipanowych etiud… Przyjemny relaks, nie powiem, choć chwilami szlag mnie trafił, że nie wychodziło tak jak chciałam. Przy okazji pogadałam sobie z Córeczką o tulipanowej gorączce i powspominałam, jak jadąc pekaesem do babci widziałam het, daleko, pola tulipanowe.

I tyle.