Mała w lutym postanowiła mieć oko na litery. Prócz tego wypatrzyła też picturebook Rok w przedszkolu oraz kompendium wiedzy na temat wirusów. Ja postanowiłam przeczytać wreszcie Kamień i cierpienie. A także przekonać się czy faktycznie przetrwają wyłącznie ci najpiękniejsi. I spróbować poznać lepiej wyobrażenia przedszkolaka na temat świata…
Co wypożyczyła prawie Czteroletnią
Mam oko na litery
Muszę Wam się przyznać, że nie lubię Wydawnictwa Dwie Siostry. Przyznaję też, że Mam oko na litery, że to pierwsza książka słynnych państwa Mizielińskich, z którą mamy do czynienia. Nie wiem czemu ale wyobrażałam sobie, że ich książki mają zawsze ogromny format. Tym czasem (przynajmniej ta) ma całkiem kompaktowe parametry. Tekturowe, grube kartki i naprawdę fajne, bezpretensjonalne ilustracje.
Co strona – to litera. Czytanie polega na szukaniu rysunków (rzeczy lub postaci), których nazwa rozpoczyna się na daną literę. Choć oczywiście możemy umówić się zupełnie inaczej i ustalać własne zasady.
Co strona – to również liczba. Oznacza ilość rzeczy na daną literę, które znajdują się na obu stronach rozkładówki. To również kwestia umowna – rzeczy, postaci lub czynności może być więcej.
Co rozkładówka – to tłok. Wspólne tło z jakąś ideą przewodnią, np. ulica, brzeg morza zimą, miejski bulwar nocą. Nie myślcie tylko, że na tym bulwarze zobaczycie to, co podczas spaceru nad warszawskim odcinkiem Wisły. Tu jest i nosorożec z kokardką na ogonie, wiozący na grzbiecie zająca z zapaloną zapałką. I lunatyczka, i mamut, i podwodna, wegetariańska uczta niedźwiedzia i świnki z długim blond warkoczem.
Rok w przedszkolu
Nie kupuję picture booków, ponieważ średnio się u nas sprawdzają. Może dlatego, że nasz rytuał czytelniczy „ogranicza” się do wieczornych godzinek przed snem? A pikczerbuki często aktywizują zamiast wyciszać? Tak czy siak, raz na przysłowiowy rok Mała wyciągnie sobie z bibliotecznej półki jakąś obrazkową książkę. Tak było z Rokiem w przedszkolu. Wydarzenia z życia przedszkolaków uporządkowane są zgodnie z następującymi po sobie porami roku. A wszystko zaczyna się od… przedstawienia bohaterów i pasowania na przedszkolaka.
Mała nie ma wątpliwości – w tej książce prawie wszystko się zgadza. U niej w przedszkolu nie ma tylko kolegi jeżdżącego na wózku ani specjalnej windy, by mógł spokojnie pokonywać schody. Nie ma też balu halloweenowego. No i pan pan Andrzej (takie imię nosi konserwator złota rączka w przedszkolu Helenki) nie ma psa, który hasa po salach i placu zabaw. Przedszkolnego kota nie ma… Za to są:
- smutne i wesołe dzieciaki,
- wspólne zabawy, zadania i czytanie książek,
- dekoracje właściwe dla pory roku (zarówno te za oknem, jak i wykonane przez dzieci).
O tych podobieństwach, jak i o różnicach można sobie bardzo fajnie porozmawiać…
Sekretne życie wirusów
Rynek książek błyskawicznie zareagował na potrzeby starszych i młodszych czytelników, którzy wciąż słyszą słowo wirus odmieniane przez wszystkie przypadki. Choć to propozycja dla nieco starszych dzieci niż Czteroletnia – możliwość zobaczenia na własne oczy jak wygląda to dziwo w zależności od gatunku – okazało się bardzo interesujące. Nawet jeśli faktycznie wirusy nie wyglądają jak kolorowe potworki – ktoś miał dobry pomysł by ukazać je właśnie w ten sposób.
Lektura tej książki pozwoliła jej również zrozumieć jakie znaczenie mają białe krwinki i odporność w ogóle. Wzmocniła też przekonanie co do konieczności mycia rąk przed jedzeniem i po każdej zabawie czy spacerze.
Książki wypożyczone przez prawie Czterdziestoletnią:
Kamień i cierpienie
Monumentalna. Piękna. Mądra. Nie wiem dlaczego książka Kamień i cierpienie wpadła mi w ręce dopiero teraz… Chociaż wróć, wiem. Po prostu potrzebuję właśnie takiego potwierdzenia sensu wytrwałości. Znaczenia konsekwentnego dążenia do celu. Nie po płatkach róż ani w kojącej chmurze lawendowych woni. Właśnie to źle kiedy wszystko przychodzi zbyt łatwo i przyjemnie. Wtedy człowiek staje się pyszny, nie widzi potrzeby doskonalenia się i wzmacniania hartu ducha.
Choć najczęściej Kamień i cierpienie określa się mianem biografii Michała Anioła – uważam, że to książka o renesansie. Filozofii odrodzenia, która może pomóc nam zrozumieć nie tylko tamte czasy i ludzi. Pico della Mirandola, Marcilo Ficino, Medyceusze, boski Leonardo to tylko niektórzy bohaterowie z którymi się tu spotkamy… We Florencji. W ogrodzie pełnym róż i lawendy też.
Przetrwają najpiękniejsi. Wszystko co nauka mówi o ludzkim pięknie
Przyznaję, jeszcze jej nie zaczęłam… Co nie znaczy, że oddam nieprzeczytaną, no way. W końcu mogę przedłużyć wypożyczenie na kolejny miesiąc.
Jestem bardzo ciekawa co mnie czeka podczas lektury. Ponieważ:
Tak, zdaję sobie sprawę, że nie wiecie o czym mówię, bo przecież piękno już dawno zginęło. Zniknęło pod powierzchnią hałasu – hałasu słów, samochodów, muzyki, liter – w którym nieustannie żyjemy. Zatonęło jak Atlantyda, zostało po nim tylko słowo, którego sens staje się z roku na rok coraz mniej zrozumiały.
M. Kundera
Tak, niewykluczone, że ta książka okaże się kopalnią tematów do rozmowy.
Dziecięce wyobrażenia świata
Tej książki również nie udało mi się jeszcze zacząć. A zerkam w jej stronę coraz częściej… Tak bardzo chcę choć trochę lepiej zrozumieć świat tej mojej przedszkolaczki. Dziecięcą logikę i to, co dziecko uważa za prawdziwe. Dziecięce definicje. Dziecięce rozumienie osoby. Dziecięcą perswazję. Słowem – dziecięcy punkt widzenia. Opisany w zbiorze studiów przez Barbarę Boniecką, która postanowiła przeniknąć świat dziecka za pomocą tego jak i co mówi dziecko… Oczywiście, że nic nie zastąpi wsłuchiwania się w wypowiedzi własnego syna czy córki. Ale pomyślałam, że wyniki badań autorki pomogą mi zwrócić uwagę na coś, o czym być może nie mam pojęcia.
Znacie? Lubicie? Macie? Wypożyczacie?
Najnowsze komentarze