Grudnioumilacze AD 2020

Lubię grudzień. Ale nie aż tak, by bez mrugnięcia okiem wyrzec się grudnioumilaczy. Będzie o tym co fajnego robimy z dzieciakiem, co czytamy, czym słodzę i czym pachnę, żeby było jeszcze milej.

Talerzyk papierowy, czerwona farba, wata, ewentualnie gotowe oczki (niekoniecznie, można je namalować) i Mikołaj jak żywy 🙂

Witajcie w naszej bajce, czyli prace z przedszkola

Być może będziecie wstrząśnięci, ale w tym wpisie nie będzie zdjęć płonących świec. Choinka ubrana, świecą lampeczki i musi starczyć. Mała za bardzo lubi dłubać w ciepłym wosku… Znosi za to z przedszkola takie zimowe ozdoby, że bez świec wcale nie jest mniej milej.

Rzut oka wystarczy, by rozgryźć w czym tkwi efekt. Czasem wystarczy po prostu tekturowy talerzyk, farba, trochę waty czy brokatu…

Pień tej choineczki to nacięty kawałek tekturki z papieru toaletowego 🙂 Do tego wycięty kształt drzewka, brokat, dżety… Przy ozdabianiu można zresztą poszaleć z czym się chce 🙂
Bałwanek z patyczków i innych różności 🙂
Słoik spokoju z choinką w środku. Prezent z zajęć jogi. Kiedy się potrząśnie – wszystko wygląda jak wzburzone, pomieszane myśli a potem… pomalutku wszystko wraca na swoje miejsce 🙂

A to bombka z dzisiejszych przedszkolnych warsztatów bombkowych 🙂

Słodko, słodko!

Być może zdziwi Was też, że nie będzie zdjęcia kubka z herbatą. Pijam, pijam (i to ile!), tylko wszystko mi chyba smakuje nie ze względu na konkretny rodzaj czy markę ale dlatego, że ciepłe i słodzone… miodem piernikowym. Stały słoje przy lidlowej kasie – nie mogłam się oprzeć. Po krótkiej wewnętrznej naradzie, zdecydowałam się nie na ten z jabłkiem i cynamonem, a z przyprawą piernikową. Wielokwiatowy, doprawiony w sam raz. Nie tylko do herbaty, ale i do musli, i na kanapkę z twarożkiem.

Książki i książeczki

Czytamy, oczywiście. Na zimowo i na bożonarodzeniowo też. Codziennie daję nura w antologię staropolskich pastorałek. Wstyd się przyznać, ale łza się w oku kręci na wieść, że parobcy Panu Jezusowi malutkiemu przynieśli jabłuszko albo gomółeczkę sera…

Myszy czytam wierszyki (zimowy Pucio na szczęście poszedł w ostawkę, w ostatniej chwili, bo już zaczynałam gówniarza nienawidzić). Zimowe, bożonarodzeniowe. Przy światełkach na choince – można się rozmarzyć.

Mój ulubiony wiersz bożonarodzeniowy z tomiku T. Kubiaka, powinien spodobać się zwłaszcza miłośnikom gór polskich :

Kolęda

Przez ciemną noc,
przez wielki śnieg
szedł świerk ze świerkiem.
Schodziły z gór,
z potokiem w dół,
szły na pasterkę.

Z Ornaku szły
wśród skał – na znak
gwiazdy świetlistej,
z Pisanej w dół,
przez wielki śnieg
do Kościeliskiej.

Szumiał w nich wiatr,
trzeszczał w nich mróz
grudniowy, wielki…
Aż u wrót
kapliczki – hej!
– stanęły świerki.

W kapliczce teh
gazdowy syn…
Lulajże, mały…
Tak świerki dwa
przydrożnym snom
kolędowały

Tadeusz Kubiak

Pracownia projektów biżuteryjnych

Przeglądamy też książki o kamieniach szlachetnych i półszlachetnych. Pasjami. Zainspirowane kolorami, kształtami i wielkością kamyko-koralików, postanowiłyśmy na wiosnę i lato (kiedy będzie się już chodzić w krótkich rękawach) – mieć wymarzone bransoletki. Żeby wiedzieć ile i jakich koralików zamówić – spędzamy nad tym całkiem sporo czasu. Helenka uznała, że powinnyśmy zaprojektować i zrobić bransoletki nie tylko dla siebie, ale i dla swoich przyjaciółek (mojej – Marty, jej – Dalii).

Projekt projektu bransoletki dla Helenki 🙂 Z turkusików, różowego kwarcu i ametystów. Że będą maleńkie – zamówione koraliki na jej wymarzoną bransoletkę nie powinny kosztować więcej niż 20 złotych.

Pachnące szaliki

Poznałam go na studiach. Snuł się za mną jak cień. I sprawiał, że czułam się bardzo atrakcyjną dziewczyną, co zwykle dodaje pewności siebie. Zapach Mauboussin. Pierwsza sekunda to woń dawnej apteki (pamiętam z lat 80-tych, dziś już w aptekach tak nie pachnie). Charakterne  zioła-maści i gęsty syrop. Po chwili apteczny czar pryska i zostaje… śliwka. Trochę taka w czekoladzie, podszyta paczulą. Od tej jesieni Maubussin znów mi towarzyszy. Kiedy mi za gorąco – próbuję wyczuć w nim orzeźwiający, chłodny i nieprzesłodzony kompot mirabelkowo-brzoskwiniowy. I moje szaliki pachną mi najpiękniej. Szkoda, że nie nadaje się ani na Wigilię, ani na Sylwestra. Za mocny. Jak się zmiesza z wonią sałatek – morduje.

Proszę mi teraz napisać o swoich grudnioumilaczach, bo ja wcale listy przyjemności grudniowych nie zamknęłam…