Kryzys i efekt szminki? Chyba raczej bielizny… Termicznej.

Dziś ruszyliśmy do pobliskiej galerii handlowej. Parking — jak przystało w pierwszą sobotę miesiąca — idealnie wypełniony. Wewnątrz galerii — wielkie, jesienne zakupy. Stojąc w kolejkach, mimo woli słyszałam kwoty do zapłacenia: trzysta ileś, czterysta ileś, pięćset ileś…  Te kolejki ustawiały się przede wszystkim przy kasach w sklepach z ubraniami (sportowymi i nie).

Sami nie byliśmy ani w księgarniach, ani w sklepach z zabawkami czy kosmetykami. Widziałam tylko przez szyby, że — w przeciwieństwie do tych ubraniowych — świeciły pustkami. Podobnie jak stoliki w kornerfudzie.  Potwierdza się więc to, co słyszałam ostatnio w radio. Że w kraju nad Wisłą kupuje się teraz przede wszystkim ciepłe ciuchy. Bo idzie zima a z nią nie wiadomo co, może i ziąb w domach.

Co to jest efekt szminki

Dobra, ale co ma do tego „efekt szminki”? Ano to, że według amerykańskich specjalistów od marketingu, w niepewnych czasach ludzie przestają kupować duże luksusowe rzeczy (jak np. drogie samoloty i samochody), ale  za częściej  kupują  drogie małe rzeczy (jak np. drogą elektronikę lub drogie  kosmetyki, w tym szminki). I świadczy to o kryzysie gospodarczym.

Po dzisiejszych zakupach stwierdzam, że w takim razie o kryzysie gospodarczym nie może być mowy. Kolejek w sklepach z perfumami i elektroniką kolejek nie widziałam. Kolejki wiły się wyłącznie w sklepach z ubraniami.

Przyjmując jednak, że czasy są niepewne, to  nazwa „efekt szminki” nie ma sensu. A dużo bardziej adekwatnym określeniem jest:

Efekt bielizny termicznej

Rezygnując ze spaceru po lesie, pojechaliśmy do tej galerii właśnie po nową bieliznę termiczną.

Nawiasem mówiąc, do  tej pory (przez lata) mąż kupował ją sobie i Małej w Kilogramatlonie, ale się na Kilogramatlon obraziliśmy.  I w ogóle wszystko, co kupowaliśmy tam, teraz kupujemy na Vinted (żeby Kilogramaton nie zarobił) albo w innych sklepach.

Do rzeczy. Niepewne czasy sprawiły, że pierwszy raz w życiu uznałam bieliznę termiczną za coś, co muszę i chcę mieć. Jak nigdy dotąd też, towarzyszyło mi przekonanie, że dziecko też musi mieć bieliznę termiczną. I trochę się zdziwiłam, gdy  okazało się, że:

  • w jednym sklepie bielizna termiczna będzie dopiero za 2 tygodnie (czyli w połowie października),
  • w drugim sklepie bielizna termiczna była, ale tylko dla dzieci (od  rozmiaru 128 cm wzrostu do rozmiaru na 164 cm wzrostu).

Chcąc nie chcąc, kupiliśmy dwa komplety dziewczęcych bielizn termicznych. Dla Pięcioletniej (na wyrost na wzrost  128) i dla mnie (mam 165 wzrostu, ale zaryzykowałam). Łącznie za ponad 3 stówy. Ludzie, gdyby mi ktoś powiedział, że będę kupować bielizny po tej cenie, jeszcze wczoraj popukałabym się w głowę. Jak żyję 40 lat, tak nigdy nie miałam na sobie bielizny za 189 złotych! A zatem wszystko się zgadza – z wyjątkiem tej szminki.

Tak czy inaczej, efekt szminki (efekt drogiej bielizny termicznej), uważam za ciekawy temat do rozmowy na ten niepewny czas.

Pozdrawiam ciepło, siedząc przed komputerem w samej bieliźnie (termicznej).

Fot. Unsplash/Laura Choutette; LS