Chyba niemal każdego dnia, mamy do przejścia dłuższą lub krótszą trasę gąszczem. Lasem pochmurnym, chłodnym, pełnym przerażonych ptaków, na chwilę przed urwaniem chmury. Chyba żeby przeżyć taką wycieczkę, czasem wcale nie trzeba wychodzić z chałupy. „Zielony obłęd”, czyli ten „fantastyczny las” może też wciągać nawet tych, którzy nie ruszali się z miasta.
Teraz kiedy nadchodzi lato (jest zielono i łatwiej o niebo zwiastujące ulewę), łatwiej wyobrazić scenkę z pewnego wiersza Tuwima. A jeśli nie, to można przed burzą iść do lasu i poczuć ten „zielony obłęd”. Razem z uczuciem światełka w tunelu na końcu ścieżki, która prowadzi prosto do wyjścia.
W sieci przytłoczeń
Wystarczy zmartwienie. Zdenerwowanie. Rozczarowanie. Ktoś, kto wywiódł w pole. I wyobraźnia szaleje. Że spierdoliłaś/spierdoliłeś nabożeństwo. Że nie umiesz w życie.
A to ktoś, kogo nie znasz po godzinach (influencer/ka), właśnie pokazał/a na instagramie, jak łatwo być pięknym, szczęśliwie zakochanym (choćby w sobie) i bogatym. Bo trzeba stawiać granice i przekraczać własne granice (niepotrzebne skreślić), a Ty wybrałaś/wybrałeś zły wariant z tymi granicami.
Albo ktoś wsadził/a kij w mrowisko, przedstawiając dowody, że wasz związek trafił albo zaraz trafi szlag, bo macie dzieci/nie macie dzieci. Zresztą: on/a znów zawsze, on/a znów nigdy robi coś, o czym nie miałaś/nie pojęcia kiedy się w nim/niej zakochałeś.
A w pracy? Też coraz więcej obowiązków a ty przecież jesteś profesjonalistką, więc zrozum, że możesz więcej za tę samą kasę, bo sytuacja na rynku bla, bla, bla… No nie guzdrz się, nie spuszczaj się nad tym, tylko rób porządnie.
I ten niedosyt. Choć wszystkiego wokół tyle, że nie ma gdzie chować.
Wszędzie dobrze, ale w lesie najlepiej?
Kąpiel leśna, spacery wśród drzew poleca się na wyciszenie, relaks i złapanie balansu. Ale gdy atmosfera robi się niebezpiecznie gęsta (jak przed burzą), nie ma co się kłaść pod krzakiem i czuć się jak padlina (matko, ta scena z Pamiętników Żeromskiego od lat mocno działa mi na wyobraźnię — on właśnie tak zrobił zrozpaczony — poszedł do lasu i rzucił jak nieżywy na ziemię).
Hm, w lesie jest fajnie, ale nie zawsze. I na wtedy Julian Tuwim ma inną propozycję.
Szybkim krokiem przez pochmurny las
Chłodno, szumno pod liści migotem
Ścieżka prosta, jakby z bicza trzasł
Długa lufa z świetlistym wylotem.
Las się wiatrem zanosi. Spadł liść.
Kwili ptactwo strwożone. Deszcz będzie
Jedno wiem: trzeba iść, trzeba iść
Naprzód w leśnym, zielonym obłędzie.
J. Tuwim: Spacer fantastyczny w Lesie Fontainebleu
Najnowsze komentarze