Zbliżają się święta Bożego Narodzenia… Wróć. Przecież wiem, że wiecie. I że to czas, kiedy źli ludzie potrafią irytować jak mało kiedy. Proporcjonalnie do tego, jak bardzo, właśnie teraz, dobrzy ludzie są tak potrzebni i ważni. Żeby trochę się zdystansować do osób, które mogą chcieć skutecznie psuć nam atmosferę i krew, proponuję kursik staropolskich słówek. Dziś będzie krótko i na temat… nędznych kreatur.
Na początku przypomnijmy, że słówko kreatura dawniej wcale nie musiało oznaczać istotę, którą darzymy pogardą. Nasi prapraprapradziadowie mogli sobie nazywać kreaturami wszystko, co żyje. Kreatura = stworzenie.
Nie mniej, dziś kreatura kojarzy się źle. Przynajmniej mi. Za skórę mogą zaleźć różne kreatury. Na przykład trzęsiskrzynka. Współczesnego trzęsiskrzynkę można spotkać nie tylko na targu, ale i w internetowym sklepie. To złodziejaszek, rzezimieszek, któremu oczy latają jak na gumkach, byle tylko kogoś przechytrzyć i zyskać na tym choćby byle co. Nieuczciwy jest i tyle.
Jeszcze gorszy może okazać się facambuł. Poznacie go po tym, że swym zachowaniem i mową okazuje daleko posuniętą niedelikatność. Myśli przy tym, że jego tupet i ordynarność budzi respekt. Że może pozwolić sobie na grubiaństwo bo wszystko wie więcej i lepiej. Facambuł nie jest jednak na tyle inteligentny, by dopuścić do siebie myśl, że ktoś może uważać go za pospolitego prostaka. Na formę żeńską nie trafiłam w słownikach, ale wiem (i Wy pewnie też wiecie), że to wcale nie znaczy, że kobiety-facambuły nie istnieją. Nieco bardziej kulturalny jest przekęsitytel, czyli niedouczony, niedoinformowany osobnik, który uwielbia się wymądrzać.
Niewykluczone, że za skórę mocno zaleźć może też frasownik. Ponieważ sens życia tej postaci stanowi narzekanie, skargi, wypominanie – słowem dręczenie, frasowanie innych. Bez względu na to jak bardzo dręczy – i tak to on/ona jest najbardziej udręczony/udręczona.
Męczący może okazać się też łuszczybochenek. Pracować ani zarabiać nie lubi, nie umie i nie chce się nauczyć. Zawsze znajdzie się bowiem ktoś, kto zapewni mu wikt i opierunek, pożyczy pieniądze, etc. Nie, nie jest niezaradny, wręcz przeciwnie – potrafi być darmozjadem, który zorganizuje sobie naprawdę wygodne święta kosztem (pracy) innych.
Nie możemy udawać też, że w XXI wieku nie mamy do czynienia z łapożonnymi. Łapożonny może mieć własną żonę albo nie, ale interesują go wyłącznie kobiety, które zdążyły przysiąc wierność innemu. Żeńską odmianą łapożonnych są łudarki, czyli uwodzicielki.
Dotkliwe może okazać też również spotkanie na swej drodze blekota albo blekotki. Obmówią, wyciągną jak najwięcej wiadomości, by puścić je dalej w świat, często przeinaczone. Nie lubią mówić o sobie. Własne życie w porównaniu z życiem innych uważają za tyle nieciekawe, co niebulwersujące.
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o dziwiszu. O ile część z nas nie ma nic przeciwko dziwiszom, czyli dziwiakom, cudakom – są i tacy, którym robi się źle na samą myśl, że będą musieli tolerować towarzystwo dziwisza podczas tradycyjnej wigilijnej wieczerzy czy świątecznego obiadu.
Słowniczek:
trzęsiskrzynka – złodziejaszek, rzezimieszek
facambuł – ktoś ordynarny, nie grzeszący intelektem
przekęsitytel – niedouczony mędrek
frasownik – dręczyciel, ktoś kto smuci innych, frasuje
łuszczybochenek – darmozjad, pasożyt
łapożonny – uwodziciel cudzych żon
łudarka – uwodzicielka
blekot, blekotka – plotkarz, plotkarka
dziwisz – dziwak, cudak
Dajcie znać, którego z nich uważacie za wyjątkowo nędzną kreaturę.
Literatura:
M. Rej: Żywot człowieka poczciwego, Wrocław 2003,
Słownik staropolski, opr. A. Krasnowolski, W. Niedźwiedzki, Warszawa ok. 1920,
Słownik staropolski, witryna Pracowni Języka Staropolskiego – Instytut Języka Polskiego PAN w Krakowie, https://pjs.ijp.pan.pl/sstp.html
U mnie to zawsze straszyli Bebokiem 😀
To pewnie też jakaś kreatura o starutkiej nazwie 🙂
Ha ha, szczerze mówiąc nigdy nie słyszałam żadnego z tych określeń, chyba są bardzo bardzo staropolskie 🙂 łapożonny bardzo mi się podoba 🙂
Cudne określenie- facambuł! Chyba je przejmę do prywatnego słownika! ;))
A dziwisz kojarzy mi wyłącznie z grubaśnym klechą!
Kojarzę jedynie pochodną frasownika, czyli frasować się, z reszty chyba znajomy jest mi blekot, ale tez w znaczeniu tylko zbliżonym – głupoty?
Masz takich więcej? fajna lektura 😊
Pamiętam jak mnie straszyli Dziadem, ” Przyjdzie Dziad i Cię weźmie „, myślę że Blekot jest tym najgorszym. Niestety współcześnie dobrze się ma i potrafi zrobić dużo złego.