O comfort food i o jedzeniu dodającym otuchy

Choć termin comfort food pojawił się w Ameryce już ponad pół wieku temu, mam wrażenie, że polski internet podbija dopiero teraz. Najprościej mówiąc chodzi tu o takie jedzenie, które daje poczucie komfortu – orzeźwia w upalny a rozgrzewa w chłodny dzień, pociesza i smakuje jak… No, sami wiecie najlepiej. Bo chyba każdy ma swój ulubiony comfort food. Ale można pójść jeszcze krok dalej i… z przygotowywaniem i/lub jedzeniem potrawy połączyć indywidualne kaprysy, choćby te najbardziej ekscentryczne.

Simsalabim… Mam! Oczywiście, że w swoich przepastnych notatkach polekturowych mam stosowne zapiski. Jedzenie dodające otuchy , w swoim dzienniku świetnie opisała Sarah Breathnach. Punktem wyjścia uczyniła cytat :

Wydaje mi się, że nasze trzy podstawowe potrzeby – jedzenie, poczucie bezpieczeństwa i miłość –
są tak ze sobą powiązane,
że nie da się myśleć o jednej
z nich w oderwaniu od pozostałych.

M. F. K. Fisher

Coś więcej niż  zwykła pomidorówka

W wikipedii piszą, że comfort food to np. pomidorówka lub gofry. Ale… według S. Breathnach, nawet jeśli uważasz pomidorówkę za jedzenie dodające otuchy, to jest to prawdopodobnie nie-zwykła pomidorówka. W końcu w każdym domu smakuje inaczej.

Uwielbiam pomidorówkę, ale nikt nie przekona mnie, że otuchy doda mi blado pomarańczowy, rzadki płyn gotowany na kurzych żołądkach. A to jest specjał mojej teściowej, który jej chyba otuchy dodaje, skoro gotuje to od lat. Żeby nie było – nie mam nic przeciwko temu. Tak chyba pomidorówkę robiła jej mama, więc pewnie wszystko odbywa się książkowo – swoją pomidorówkę przyprawia swoją miłością i swoimi wspomnieniami.

Moja pomidorówka 🙂

Przykłady można mnożyć. Odnośnie jajecznicy, rosołu, kotletów, szarlotki, sernika, naleśników… Do tego dochodzi cała otoczka: np. po zjedzeniu jajecznicy uwielbiam napić się zwykłej, czarnej herbaty. Wtedy dopiero zaliczam ten posiłek do dań dodających otuchy (bo dawno temu, zawsze w niedzielę na śniadanie była jajecznica na maśle, posypana szczypiorkiem, z pomidorami obok – a do śniadania była herbata).

Czym nie jest jedzenie dla otuchy

Okazuje się, że potraw dodających otuchy nie należy mylić z:

– potrawami haute cuisine (serwowanymi w wykwintych restauracjach, gdzie nie chodzi sie po otuchę a po zupełnie inne doznania)

– daniami chudej kuchni (warzywo, owoc lub jogurt daje zupełnie inny poziom „sytości” i rodzaj satysfakcji)

– jedzeniem pamiętanym wyłącznie z dzieciństwa (mogą być to dania odkryte na różnym etapie życia – lecz niech kojarzą się z miłymi wspomnieniami).

Słowem – takie żarełko nie musi być ani specjalnie efektowne, ani niskokaloryczne. Przepis na nie nie musi pochodzić z czasów PRL i to jest dobra wiadomość, bo księga z recepturami na dania dodające otuchy to dzieło, które można wciąż uzupełniać o nowe odkrycia kulinarne.

 S. Breathnach odróżnia jeszcze potrawy zdrowe (zbilansowane pod względem makro i mikroelementów) i… czekoladę. Podkreśla jednak, że dania poprawiające nastrój nie przestaną działać jeśli będą pełne witamin. Ani gdy jednym z ich głównych składników będzie czekolada.

Kompletnie nie moje „naleśniki”

Moje menu dodające otuchy:

– pomidorówka, ale wyłącznie na wywarze z jarzyn, mocno pomidorowa, gęsta i z drobnym makaronem i zieloną pietruszką (jeśli z ryżem – to posypana koperkiem)

– naleśniki (nie pankejki) – z przesmażonymi jabłkami i takie, które robię ja,

– ciasto drożdżowe – chałka z piekarni w Pustelniku albo makowiec mojej mamy,

– sernik, ale tylko ten królewski, czyli z kruchym kakaowym spodem i takąż kruszonką, najlepiej z wiśniami

– lody mango z bezą z „naszej” lodziarni, czynnej niestety tylko w sezonie maj-wrzesień, jedzone po drodze do parku

Łapiecie o co chodzi? O konkret, dopowiedzenie. Nie o jakąś tam potrawę. Liczy się coś, co Twoją ulubioną pomidorówkę/sernik/pączki/lody odróżnia od innych pomidorówek/serników/pączków/lodów, etc.

Wiem, że nie są osoby, którym na dłuższą metę wszystko jedno. Dla których każda pizza/rosół/szarlotka/brownie smakują tak samo… Oni też mają swoje comfort food. Ci, którzy bardziej rozróżniają smaki i kojarzą je ze wspomnieniami – mają i comfort food, i posiłki dodające otuchy. Do której grupy należycie? Jakie są wasze ulubione potrawy, które sprawiają, że czujecie się jeszcze lepiej?