Często mi się wydawało, że jestem służącą do wszystkiego. Książka Joanny Kuciel-Frydryszak, z każdą stroną, odzierała mnie z, coraz bardziej szczątkowych, resztek złudzeń. „Prawdziwe” służące do wszystkiego były w zdecydowanie gorszym położeniu.
Ta książka to kopalnia tematów do rozmowy! O świecie sprzed wielkiej wojny. Obyczajach, relacjach i warunkach, w których żyli ludzie biedni i bogaci, dobrzy i podli, szczęśliwi i nieszczęśliwi… Katolicy, Żydzi i socjaliści. A między nimi morderczyni Franka Anczewska. I Anna Kaźmierczak, prababcia Angeli Merkel. I Aniela Salawa, późniejsza błogosławiona.
Pelasie, ich panie i panowie
W najbogatszych domach służyły kucharki, podkuchenne, pokojowe, lokaje, ogrodnicy, nianie, bony etc. Najliczniejsze, średniozamożne rodziny zatrudniały jedną służącą, za to do wszystkiego.
Cóż, obowiązki pań domu z reguły ograniczały się do wybrania sługi silnej i niestarej, lecz też niezbyt urodziwej ze względu na mężów, braci i synów (choć ci ostatni i tak właśnie ze służącą przeżywali swoje pierwsze i nie ostatnie razy). Słudze często trzeba było też nadać imię („u nas będziesz Pelasią”), wychowywać ją i nauczyć najważniejszych rzeczy (o ile tylko pani sama umiała). Oraz nie tolerować fatygantów czy przyjmowania gości. Ani brudu. Choć kąpiel była luksusem – większość pań wysyłała swe służące do łaźni tylko przed rozpoczęciem służby, a ówczesne higienistki zalecały im raczej cotygodniowe przecieranie ciała mokrym ręcznikiem.
Pobudka i do dzieła!
W czym mamy lepiej? Nie musimy skoro świt palić w piecach. Wyparzać nocnych naczyń pana, pani, obcych panienek i paniczów. Przygotowywać śniadań, trzydaniowych obiadów, podwieczorków i kolacji dla trzech, pięciu, siedmiu osób. Prać ręcznie ubrań, obrusów, pościeli, bielizny. Raczej też nie tachamy same z targu mięs, ziemniaków i owoców. Jeśli pracujemy, to często nie tylko za wikt i kąt do spania. Który to kąt mieścił się najczęściej w kuchni, przez którą panowie i panicze wracają do domu z nocnych eskapad. Jeśli chcemy, zakładamy rodziny a nie poświęcamy się obcym, często-gęsto umierając w przytułkach dla ubogich.
Dziewczyny i marzenia bezdomne
Marzyły o miłości i własnym domu, ale im gorętsze były to marzenia, tym bardziej prowadziły służące na samo dno nizin społecznych lub pobliskiej rzeki. Potrzebę czułości i potwierdzenia atrakcyjności często zaspokajały naiwnie wierząc w męskie obietnice bez pokrycia. Tak, według ankiety przeprowadzonej wśród przedwojennych studentów, głównie to służące wprowadzały ich w świat erotycznej miłości… Dobrze napisane, interesujące historie, chwilami wstrząsające, skłaniające do tezy, że mimo wszystko, świat nie zawsze jest coraz gorszy.
Najnowsze komentarze