I doigraliśmy się – mamy przedzimie. Oficjalnie nie jest to najpiękniejsza pora roku, więc… dbamy o siebie i staramy się, by mimo wszystko, nie zabrakło nam niczego najlepszego.
Spokojne przechodzenie jesieni w zimę wcale nie jest przykrym okresem.
Zabezpiecza się wtedy różne rzeczy, gromadzi się i chowa jak największą ilość zapasów
T. Jansson: Dolina Muminków w listopadzie
To może być fajny temat do rozmowy: zapasy. Ulubione produkty, bez których ani rusz. Od tego można przejść do zapasów „jak dla wojska” i pogadać o wojskowych racjach za ponad 40,00 (w sam raz na survival?). Albo do cyber monday i black friday, które kuszą: róbcie zapasy z książek, ciuchów, zabawek, sprzętu elektronicznego… bo jest okazja! Można też zahaczyć o syllogomanię (nałóg patologicznego zbieractwa). I o sposobach na modny mimimalizm (ja znam jeden, ale najlepszy).
Naga prawda o przedzimiu
Przedzimie przychodzi po późnej jesieni (zwanej też drugą jesienią) a poprzedza -no, nomen omen -zimę. To czas pomiędzy 15. listopada a 21. grudnia (przynajmniej wg mojej starej książki Głos Przyrody).
Cóż, świat właśnie otacza nas nie najpiękniej… Żadnych dekoracji, naturalnych i miłych – ani dla oka, ani ucha, ani nosa – nic nie śpiewa, nie zieleni się, ani nawet nie bieli śniegową ponową.
Mało tego… Na tarasie można spotkać wątpliwej urody „potworka z czerwonymi oczami”, który straszy nocą i wyglądem i zagadkowością…

I ten ziąb… Jakby kto szczęśliwy nie miał kalendarza albo głowy do dat, pozna przedzimie po:
– bardzo wcześnie zapadającej ciemności,
– nagich brzozach, osikach, topolach, jaworach i jesionach (gałązek trzymają jeszcze tu i ówdzie suche listki grabów i dębów),
– tym, że choćby nie wiem co – nie widać nigdzie ani jednej mrówki (chyba, że te domowe),
– ptasich gościach z północy – jemiołuszkach, śniegułach (a także północnych wronach i gawronach).
– powietrzu, którym nie da się oddychać (smród palonych śmieci w Sulejówku to niechlubny standard – z dyskusji na miejskim forum wynika, że połowie to cholernie przeszkadza a druga połowa uważa ich za idiotów).
Tyle na zewnątrz. Za to w domach – mam nadzieję – bardzo ciepło, jasno, do syta i pachnie. Pełne spiżarnie to ważna rzecz o tej porze. U roślin i zwierząt gromadzenie zapasów trwało od końca lata i praktycznie się skończyło… Roślinki trzymają swoje żarełko w korzeniach, bulwach i kłączach. Zwierzęta – w dziuplach, norach, norkach lub pod skórą (dodatkowy tłuszczyk ma ratować podczas głodu i chłodu).
Nasza spiżarnia
Niedawno zorientowałam się, że nasza spiżarnia ma inne oblicze niż jeszcze kilka tygodni temu. Do żelaznego wyposażenia kawa, herbata, cukier, czekolada, sól, żółty ser, masło, wędlina, makaron, kasze, zielenina, jabłka i banany) dołączyły zapasy:
– kłączy imbiru,
– orzechów włoskich i laskowych, pestek dyni, siemienia lnianego
– słojów z miodem lipowym,
– tłustszego mięsa w lodówce,
– cebuli, ziemniaków i marchwi w komórce.
Tłuszczyku pod skórą jeszcze się nie dorobiliśmy, ale coś czuję, że przedzimie w tej materii nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa… Bieżące zakupy robimy pod kątem dość sycących potraw obiadowo-kolacyjnych.
Staram się nie kupować za dużo – nawet tego, co „może poleżeć”.

Jak dla wojska
Ale mąż znów zaczął wspominać o wojskowych racjach żywnościowych… Cóż, jemu też załączyła się naturalna potrzeba gromadzenia zapasów. Te zestawy mogą być amerykańskie (można poznać po maśle orzechowym) albo francuskie.
Mięsne i jarskie. Jedno lub dwuosobowe. W takiej racji – prócz jedzenia – różne akcesoria… Np. w zestawie strzeleckim za 41,00 znajdziecie:
– 400 g fasolki po bretońsku,
– 100 g pasztetu mięsnego,
– 90 g sucharów specjalnych (podobno nie do ugryzienia),
– 1 zupkę instant
– 100 ml mleka zagęszczonego w tubie,
– 1 op. zapałek książeczkowych,
– porcję kawy
– napój herbaciany instant,
– 2 cukierki z witaminą C,
– 1 cukierek z kofeiną,
– sól i pieprz,
– 1 gumę do żucia,
– komplet sztućców dla 1 osoby,
– 3 nawilżane chusteczki,
– 1 tabletkę do dezynfekcji 1 litra wody,
– 1 worek do dezynfekcji wody,
– podgrzewacz chemiczny bezpłomieniowy,
– saszetkę z wodą do tegoż podgrzewacza,
– papier toaletowy.
Za 43,00 zł można też kupić sobie 9 sucharów – z witaminami i minerałami, które można przechowywać 20 lat!
Nowe świeckie tradycje
Trzeba przyznać, że specjaliści od marketingu fantastycznie wykorzystali skłonności ludzi na przedzimiu… Właśnie teraz sklepy kuszą czarnym piątkiem i cyber poniedziałkiem (a nawet tzw. pre black friday czy pre cyber monday). Biada galeriom jeśli nie otworzą ich na Black Friday… (kiedy? 27. listopada, w ostatni piątek przed amerykańskim Świętem Dziękczynienia – w święto cenowych rabatów). Ale może za to z podwojoną mocą sklepy odbiją to sobie w Cyber Monday (kiedy? 30. listopada, w pierwszy poniedziałek po amerykańskim Święcie Dziękczynienia – święto cenowych rabatów podczas zakupów przez internet).
Osobiście nie wpadłam nigdy w zakupowy szał – ani w Black Friday, ani w Cyber Monday. Oczywiście słyszałam, że te promocje to często pic na wodę… ale wiem też, że w grudniu ceny prezentów potrafią być jeszcze bardziej wkurzające.
Syllogomania – co to?
Czas na smutną opowieść. Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze pracowałam w redakcji, przyszedł na mój dyżur schludny pan z teczką, na oko 60+. I się skarży, że mu Przedsiębiorstwo Odpadów Komunalnych wywiozło dorobek życia… I to przez sąsiadów!
Poszłam pogadać z tymi sąsiadami. Okazało się, że wezwali na pomoc ludzi z urzędu miasta, bo z mieszkania tego pana zaczęło wreszcie śmierdzieć nie do wytrzymania. On nic nie wynosił – śmieci, gratów, nieżywych od dawna kotów… – wszystko to gromadził. W związku z tym, że wc miał od podłogi do sufitu zawalone gazetami (brak dostępu do sedesu)- załatwiał się do wiaderka lub foliowych torebek. Magistrat załatwił śmieciarkę i pracownicy PUK wynieśli wszystko w obecności policji (żeby nie było, że wynoszą cenne przedmioty czy coś ). Cóż z tego, jeśli ten pan był załamany pozbawieniem go zgromadzonych „dóbr”?
Z rozmowy z zaprzyjaźnioną z redakcją psycholog dowiedziałam się, że jest coś takiego jak syllogomania. Patologiczne zbieractwo, które potrafi przybrać makabryczne rozmiary. Osoba dotknięta tym zaburzeniem (nałogiem?) gromadzi wszystko – zwłaszcza to, co zdrowy rozsądek nakazywałby wynieść z domu…
Minimalizm – tak, ale jak?
Pewien bardzo znany polityk miał powiedzieć kiedyś, że wprowadzi w życie każdy nowe zapis prawa,pod warunkiem, że będzie on doskonały na tyle, że zastąpi dwa stare przepisy. Kupiłam to i kiedy mąż zapragnął kolejnego T-Shirtu odparłam:
– Uważasz, że dla tego nowego T-shirtu warto byłoby wywalić dwa stare?
To dobry sposób jeśli nie chcemy tonąć w ciuchach (kosmetykach, etc.) i swoją postawą hołdować modnemu minimalizmowi. Uprzedzam jednak, że w praktyce może okazać się to dość trudne. Zawsze można zwalić na to, że pomysł „1 nowa rzecz w miejsce 2 starych” pochodził od Donalda Trumpa.
Ciekawam, jak tam Wasze przedzimie? A spiżarnie? Czego teraz nie może ich zabraknąć? Próbowaliście tych wojskowych racji żywnościowych? No i czy będziecie robić zapasy na zimę z: zabawek, planszówek, książek, ubrań, perfum, kosmetyków i innych ważnych rzeczy?
Życzę nam, by syllogomania trzymała się od nas wszystkich z daleka!
Nie znałam pojęcia syllogomania, natomiast znałam pana, który zbierał maniacko wszystko, a że mieszkał sam, to jego mieszkanie tonęło w śmieciach; córka próbowała to ogarniać, bo to do niej sąsiedzi spieszyli ze skargami. Dodam, ze skutkiem marnym.
Sama nie ulegam zbieractwu, nawet widzę u siebie skłonności do minimalizmu, choć z drugiej strony niebezpiecznie często korzystam ostatnio z usług in post, kupując różne rzeczy przez internet, żeby uniknąć szwendania się po sklepach; tłumaczę się sama przed sobą, że są to rzeczy niezbędne;) Pozdrawiam z Wrocławia:)
Nałogowe zbieractwo może być dokuczliwe, nie wiedziałam, że ma taką nazwę
w czasie pierwszego lockdownu robiłam zakupy na zapas, żeby nie chodzić często do sklepu, ale obecnie tego nie robię, natomiast takie produkty, jak mąka, makaron, ryż, płatki owsiane, orzechy, miód, kawa, herbata zawsze mam w spiżarni 
Akcje typu Black Friday skutecznie zniechęcają mnie do robienia zakupów. Okres grudzień/ styczeń to wiele urodzin w mojej rodzinie. Często chcę upolowac na promo wczesniej upatrzone prezenty, efekt, to co chcę kupić nie jest NIGDY przecenione, a jak juz to zawyzona cena i rabat. Mam wrażenie, ze sklepy chcą nas oszukać. Juz kilka znalazło sie na mojej czarnej liscie włąśnie przez rzekomy Black Friday
U mnie spiżarnia zawsze pełna
Choć w okresie jesiennym jeszcze bardziej z racji tego, że w lecie dużo przetwarzam dóbr z ogrodu i zamykam w słoiczki. Na wiosnę trochę pustoszeje
Nałogowe zbieractwo ujawniło się u mnie całkiem niedawno, zbieram mięso
Jakkolwiek to zabrzmi, myślę, że nie jest to aż tak groźne. Objawia się tym, że nie potrafię opuścić sklepu bez zakupu właśnie mięsa. Zamrażalnik mam wypchany po brzegi, uruchomiłam drugi. Ale uznałam, że święta tuż tuż to się przyda. Myślę, żę na wiosnę mi to minie 
U nas takich zbieraczy nazwy sie Messis i czesto sie smieje, ze powoli robi ze mnie taki Messi, bo nie lubie niczego wyrzucac i mam jeszcze stare gazety z dziecinstwa typu Filipinka i Plomyczek
Nie robie celowo zapasow. One sie robia same :)))
Też lubię mieć spiżarnię pelną. Nie przepełniona ale ma być w niej wszystko to, czego używa się najczęściej i to co służy komponowaniu smacznych wegetariańskich potraw. Więc troche tego być musi. Lubię widzieć taką wysprzataną, pełną własnych zapasów z własnego warzywniaka i ogrodu. Bo ja wiejską babą jestem

O Matko Święta!
Co do zbieractwa… Nie mam TV ale tam podobno był kiedyś program „chłopaki do wzięcia”. Wczoraj wpadła mi w oko jakaś notka o młodym człowieku, który brał udział w tym programie. Jest artystą po ASP i bardzo pragnie znaleźć życiową partnerkę. Ale…ona musi zaakceptowac jego maniakalne znoszenie wszystkiego do domu i ogrodu. Najciekawsze jest to, że on ma do tego wymyśloną jakąś ideę
Nie mogę zgodzić się z tezą, że przedzimie jest błe. Na moim fb królują cudowne mgliste pejzaże i wielobarwne wschody i zachody słońca. Teraz są najpiękniejsze. A co do zbieractwa… Chyba jestem chora.
Ja robię zapasy powideł i herbat. Jakoś tak mam, że jesienią zaczynam kupować herbaty jak opętana, potem cały rok wypijam, część wynoszę do pracy, żeby kolejnej jesieni móc zrobić nowe zapasy
Nie da się zrobić zapasów książek, bo je kupuję nałogowo cały rok, tak samo jako włóczki 
Dzięki za syllogomanię. Nie znałam tego słowa, chociaż zjawisko tak. Wariactwu zakupowemu udało mi się nie ulec. Odpierałam wszystkie ataki smsowe i mailowe bez zagłębianie się w ich treść, usuwałam dzielnie i trwam w stanie postu zakupowego od początku września. Taki challenge na cały rok. Nie kupuje ciuchów, butów i perfum przez cały rok. Dołączyła do mnie kumpela. Ona dorzuciła do listy torebki i biżutki. Zrobiłyśmy sobie dyspensę na gwiazdkę na jedną sztukę z listy, u mnie była to piżama. Teraz widzę ile kasy można zaoszczędzić i przy okazji środowisku się przysłużyć.