Czy styczniowa wróżba na czerwiec się sprawdziła? Też

To jest niezwykłe, jak te styczniowe wydarzenia z kolejnych dni korespondują z wydarzeniami z kolejnych miesięcy. Czy 6. miesiąc roku był jak jego 6. dzień? Też.

6 stycznia czytałyśmy Kocią Szajkę i czarne złoto. Jaką książkę czytamy pod koniec czerwca (której akcja również ma miejsce pod koniec czerwca)? Oczywiście Kocią Szajkę i Basztę Siedmiu Płaszczy.

Pogodowe i inne analogie

Podobnie jeśli chodzi o analogie pogodowe. Trzech Króli było trochę deszczowe i w czerwcu – a jakże – deszcz też dał o sobie znać. Wczoraj lało (z siłą, co rwała płatki róż, więc jaśminów pewnie też). Dziś padało. Jutro ma padać. Mało?

Po wiosennej zieleni nie ma śladu. Coraz bujniej, ciemniej wszędzie od zieleni letniej. Choć bagna ponoć niezbyt wilgotne… Znaczy, że jednak wciąż za mało pada i wszyscy, którzy mówią „Niech pada, niech pada” mają sporo racji.

Co do innych analogii – 6 stycznia gotowałam pierogi z soczewicą. A w czerwcu co? Jak nie bób to fasolkę szparagową. Strączkowe? Strączkowe.

Jeśli chodzi o zakładaną pracochłonność przygotowywanych posiłków – nic z tego. Wszystko na szybko. Żadnych wałkowań, wykrawań, celebry w odmierzaniu składników.

Co się nie sprawdziło?

Zakładałam, że skoro 6 stycznia był dniem wolnym, czerwiec okaże się dość spokojny, jeśli chodzi o pracę. Niestety czerwiec nie chciał stać się w kalendarzu nazwą miesiąca napisaną na czerwono, świątecznie, jak kartka z kalendarza 6 stycznia.

Ludzie są, ci sami. Prawie. Dowiedziałam się o czterech śmierciach – osób z dalszego otoczenia, ale jednak. Że czerwiec będzie taki smutny pod tym względem – 6 stycznia – nie zapowiadało nic.

Fot. Pixaby/Monika1607