Rozkruszając dziś drożdże, po raz kolejny mi się to przypomniało. Ta aksamitna i pachnąca jak nic na świecie materia, za każdym razem uświadamia mi, że chcieć to móc. A nie chcieć, to nie móc.
Jakiś czas żyłam w przekonaniu, że upiec ciasto drożdżowe może tylko uber-super kobieta. Tylko ona wie, jak zagnieść je tak, by zyskać władzę nad kleistą substancją, tak by odstawała od ręki. Że wymaga to wiedzy (co do tajników proporcji), charakteru (mocnego) i siły (fizycznej).

Wygrało łakomstwo na dobre
Myśl, że nie będę w stanie upiec drożdżowego ciasta (bo jak?) irytowała i martwiła. Mimo to postanowiłam spróbować. I udało się. I od tamtej pory mnie to niesie.
Za każdym razem, kiedy ugniatam drożdżowe ciasto, przypominają mi się inne rzeczy, które — wydawały się trudne, a potem okazało się, że można je oswoić. Myślę, że to fajne. I że im częściej sobie o takich rzeczach sobie będziemy myśleć (czyli rozmawiać o nich ze sobą), tym wyraźniej będziemy widzieć swą:
- moc sprawczą (znaczy czarodziejską),
- samodbałość (sprawianie sobie przyjemności dla ciała i ducha)
- wiedzę, charakter i siłę.
I to jest miłe. I gdyby nie to, pewnie nigdy nie nauczyłabym się gotować. I nie odważyłabym się uczyć jeździć konno.
Można się też rozmarzyć
Myśląc sobie o tych rzeczach, których się nauczyliśmy, choć były czasem cholernie trudne (chodzenie, mówienie, jazda na rowerze, pisanie, czytanie, etc.) mogą przyjść nam do głowy inne. Umiejętności, które podziwiamy u innych, a sami ich nie umiemy i… są trudne. Np. u mnie to:
- jazda na łyżwach/rolkach
- high heels,
- pisanie wierszy,
- śpiew,
- gra na gitarze/ukulele,
- malowanie akwarelami,
- podkreślanie urody fasonem i kolorem ubrań, perfekcyjnie dobrany makijaż, fryzura, dodatki,
- gimnastyka na koniu,
- urządzanie wnętrz, tak, że i piękne i komfortowe na raz.
Wiadomo, że we wszystkim dobrym się być nie może. Ale… czy nie jest tak, że rzeczy, które sobie wymienisz w tym słupku — możesz się nauczyć? Damn, możesz. I to też jest miła myśl.
Umiejętności, które pozostaną trudne i dobrze
Ponieważ jest jeszcze trzecia rubryka — rzeczy, które uważamy za trudne i jednocześnie na samą myśl o tym, że mielibyśmy się tego uczyć (i jeszcze nie daj borze iglasty nauczyć)… cierpnie skóra.
Wymieniłabym: pływanie, robienie zastrzyków, programowanie, księgowanie, zarządzanie korporacją, brrr…
Wiadomo, że ktoś to musi umieć i chcieć, ale jak dobrze, że nie ja… To też miłe
I tak sobie myślę, że gdyby pogadać z innymi na temat tych trudnych umiejętności, których się nauczyło, podziwia i nie — można całkiem nieźle się poznać. Z trzech rubryk w tabelce powstaje coś w rodzaju malowniczej mapki. Zainteresowań, kierunków, możliwości, aktywności, itp., itd. I miejsc, w których możemy się spotykać. Lub nie.
Najnowsze komentarze