O pierwszym powiewie jesieni

Wczoraj dwie osoby podzieliły się ze mną wrażeniem, że właśnie poczuły pierwszy powiew jesieni. 20 sierpnia. To był ten dzień, kiedy przez Warszawę i okolicę przetoczyły się przepotężne ulewy. Te deszcze niespokojne schłodziły powietrze i pourywały liście.

Ponadtapiały, pokałużyły. I znużyły stojących w korkach ludzi. Kiedy padało tak najbardziej, Marysia z pracy zwróciła uwagę, że to już nie jest taki letni deszcz. I że w ogóle zrobiło się jakoś nieletnio. A potem, wieczorem, kiedy człapałyśmy po błocie razem z końmi, o tym pierwszym powiewie jesieni wspomniała Karolina. Kiedy dwie godne zaufania osoby coś mówią, to nie może być przypadek…

Przedproże jesieni

Kiedy wracałam ze stajni rowerem, a było to o 21. – ulice spowijała już ciemność zgoła nocna. I stanowczo zrobiło się za chłodno na krótki rękaw. Zwłaszcza że zaczęło padać. No nie coś, a deszcz. I moczył listki leżące na ulicy. Błyszczące, pożółkłe listki na ulicy wyglądały jesiennie, przyznaję.

Więcej deszczu

Z tym deszczem to w ogóle jest pewna teoria. Czy spiskowa, nie wiem. Chodzi o to, że w ciągu roku ponoć ma spaść mniej więcej taka sama ilość wody z nieba. Pytanie tylko w jakich proporcjach i kiedy będzie padać. W lipcu chmury się zatkały. Pod koniec sierpnia jakby deszcz chciał sobie odbić tygodnie posuchy. Pada często i długo. Prawie jak jesienią.

I huk żołędzi

Z tarasu widzę cztery dęby. Ponad stuletnie. Cudem zachowane, bo niejeden chciał się ich pozbyć (a bo liście gubią, a bo budowa, a bo tak). W każdym razie rosną dalej sobie spokojnie i właśnie każdy, z tych pierwszych powiewów jesieni, strąca je namiętnie. Tak, że spadając na dach warsztatu teścia, robią huk, jakby ptak dziobem z impetem ostrym dziobem lądował, co najmniej sroka…

Już bardziej chce się jeść niż pić

I to, że już bardziej chce się jeść niż pić. Latem chce mi się pić niemal cały czas. Jeść — mniej. A teraz zaczyna być na odwrót. Rano na tarasie gorąca kawa smakuje dużo lepiej niż w lipcowe poranki. A z jaką przyjemnością się kroi te wszystkie papryki i cukinie na kolorowe leczo… Bez strachu o to, że nawet krótkie gotowanie zrobi w kuchni jeszcze bardziej duszne piekło.

W cieple kolory

Powoli zaczynam upewniać się, że prócz białych sukienek na pewno mam też w szafie rude swetry. Mam. Naturalnie, że mam. Czuję, że już wkrótce sukienki zostaną wyparte przez spodnie. I do łask wrócą skarpetki.