Co z tymi granicami: przekraczać czy pod żadnym pozorem?

Granica to gorący temat. Jednak jeszcze zanim w kinach pojawił się film z granicą w tytule, a potem stało się to, co się stało… moje myśli zajmuje nieco inny temat dotyczący granic. Chodzi o pewną sprzeczność. Właśnie jeśli chodzi o granice.

Znam kilku sportowców. Sama trenuję pilates i coraz trudniejsze asany jogi. Stąd wiem, jak bardzo liczy się w tym wszystkim przekraczanie własnych granic. Że tylko to daje poczucie mocy: odkryć, że ciało może więcej, niż mu się wcześniej śniło.

Nie ma ściany

Potwierdzają to znajomi biegacze, piłkarze, trenerzy. Już nie wspomnę o rolkach na Tik Toku, gdzie fit-eksperci  prowadzący treningi zachęcają, by sięgać po więcej. Że trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać, choćby pot, zadyszka, ból mięśni i prawie ciemno przed oczami. Że tylko tak, za każdym razem będziemy o krok dalej: w wytrzymałości, sile, szybkości, gibkości… Że sygnał „nie mogę” to tylko marudzenie ciała, którym tak naprawdę dowodzi umysł. Pokonując kryzys – można więcej. Przykład: rozciąganie mięśni. Tak, to się czuje, nawet boli, ale… odprężając się, czuje się też, jak robi się coraz przyjemniej.

Oczywiście, każdy mądry sportowiec lub trener wie, że w usprawnianiu ciała nie chodzi o przeforsowanie ani kontuzje, choć tak się zdarza… Zwłaszcza w sporcie zawodowym, choć nikt nie chce mierzyć się z konsekwencjami kontuzji, chociażby. Nikt.

Do tego dodać można zewsząd płynące zachęty, by wychodzić poza granice swego komfortu. Że to ubogaca jak nic, trzeba i w ogóle. Że marzenia, które zaczynają się i kończą pod ciepłym kocykiem — nie pozwolą na szczęście, poczucie własnej wartości, szacunek do siebie, etc.

Strzeż swych granic

Druga strona medalu to mocno modne: szanuj własne granice. Totalne zaprzeczenie wyżej wzmiankowanej zachęty do ich przekraczania. W tym przypadku granice to mur, którego musisz być strażnikiem. I jeśli chcesz być szczęśliwym, znającym swoją wartość człowiekiem — nikomu nie wolno tego muru lekceważyć. Bez względu na to, po której stronie muru się znajduje.

Czujesz, że jakiś toksyk, narcyz, trauma kruszy ten mur? Biada… Rekomenduje się czym prędzej załatać wszystkie szczeliny, by czuć się bezpiecznie, komfortowo, jak puch w uchu, pączek w świeżym maśle z mleka od szczęśliwych krów.

Źródło: rozkminy własne a nierozkminione, fot. Unsplash/Kristaps Ungurs