O tym, co łączy ludzi, którzy budzą podziw i szacunek

Cecha, która przyciąga ludzi jak magnes: czy coś takiego w ogóle istnieje? Według psychologa, którego bardzo szanuję – tak. Uważa on, że osoby, które mają tę cechę, są dla innych jak cudowne zjawisko. Pociągają, budzą podziw i szacunek. A ja uważam, że warto to przegadać.

Magnetyczne, wyjątkowe osoby potrafią… odchodzić z miejsca, w którym im źle. Po prostu. One nie wiszą na siłę nigdzie i nigdy. I nie spotkasz ich tam, gdzie ich nie chcą.

Well, często nie są to więc politycy. Prędzej — postacie z książek Joanny Chmielewskiej.

Zawsze tam, gdzie ty…

Odkąd pamiętam, ceniłam czas, który łączył ludzi. Ludzi, którzy chcieli być blisko od lat i dekad. Na przekór wszystkiemu. Traktowałam to jak serię zaliczonych na celujący egzaminów. Przecież w ciągu lat i dekad musiało wydarzyć się wiele trudnych pytań i zadań z gwiazdką… Podtrzymuję tę opinię. Jednak podchodzę już do tego bardziej krytycznie. Ponieważ to nie mądre i piękne baśnie wdrukowały nam szacunek do „zawsze” i „do grobowej deski” wbrew wszystkim znakom na ziemi i niebie.

Czy możliwe, że wdrukowały nam to czasy, w których musieliśmy przetrwać kurczowo trzymając się tego, co mamy? Choćby to była waląca się chałupa i smutna kura grzebiąca w klepisku?  Albo:

  • ziemniak i wódka, ale w swojej wsi, w swojej parafii ,
  •  duszne biuro z maszyną do pisania od 7 do 15,
  • stare buty, których szkoda wyrzucić, bo nie ma na nowe,
  • ” łobuz” (wiadomo: łobuz kocha najbardziej), który katuje i ukochaną i dziecko,
  • ktoś, kto pierdoli głupoty, od których boli głowa?

Jak w piosence Zawsze tam, gdzie ty Lady Pank.

 A nigdy: zawsze tam, gdzie Ja.

Moje miejsce

Dziś możemy uciekać za pomocą jednego kliknięcia „wyjdź”. Zmieniać strony, wpatrywać się w „lepsze” (co jest wrogiem dobrego). A nawet zdradzać się i porzucać na zawsze. Tylko że chyba nie o to chodzi w tym odchodzeniu z miejsc, w którym jest źle. W tym odchodzeniu ludzi, którzy tak przyciągają.

Na pewno nie. Choć jest spore przyzwolenie społeczne na porzucanie rodzinnych siół (i parafii) czy rozwody – to nie decyduje to o tym, że ktoś staje się w naszych oczach amazing, brillance, magnetic… O kogo może zatem chodzić?

O  kogoś, kto ma poczucie własnej wartości na zdrowym poziomie (nie uzależnia samopoczucia od uwagi innych i nigdy o nią nie żebrze)?

O kogoś, kto nie będzie się poświęcał ani cierpiał za bliżej nieokreślone miliony, które wcale tego nie chcą (ze zbolałą miną, pozbawioną cech męstwa)?

O kogoś, kto nie będzie zabiegał o podbicie danego terytorium za wszelką cenę (żeby udowodnić sobie, że jednak jest najlepszy)?

Jedno jest pewne: to jest temat do rozmowy 😀

Źródło: Ig/ianko_dmitri, Unsplash/Sendra Seitama