Uważam, że dobry psycholog to taki, który wie, że słowa są ważne i słowo słowu nierówne. Świadomie lub nie wyznaje zasadę, że Granice mojego języka są granicami mojego świata (L. Wittgenstein). A przez to, że zna i rozumie naprawdę dużo słów — ma naprawdę szerokie horyzonty. A przez to potrafi słuchać, rozumieć i… mówić/pisać, tak, by pomagać.
I za takiego dobrego psychologa uważam Alkę. Naturalnie jest to nie tylko oczytana i wrażliwa osoba. Kompetencje pozwalają jej wykonywać zawód psychologa zgodnie z prawem i potrzebami ludzi, z którymi skrzyżują się jej ścieżki. Dlatego mam książkę Twoje słowa mają moc. I dlatego wierzę, że każdy z nas ma całkiem spory potencjał, by ponazywać w swoim życiu to i owo. I nauczyć się myśleć o sobie… jak o całkiem fajnej osobie. Bez zadęcia, prosto, szczerze. W końcu to z sobą spędzamy najwięcej czasu. I nikt inny nie wie lepiej, co nas uskrzydla, inspiruje i sprawia, że odechciewa nam się krzywić, niszczyć, obojętnieć na to, co wokół.
To, że Alina (Alka_Positive) zna dużo słów, nie znaczy, że jej książka najeżona jest -izmami i -acjami. Wręcz przeciwnie. Myślę, że spokojnie może ją czytać zarówno młoda dziewczyna, jak i dojrzała kobieta. Bez względu na wykształcenie i poziom zmęczenia. Jestem pewna, że Alka ma świadomość, że czasem jesteśmy cholernie zmęczone. Dlatego ostatnią rzeczą, o którą jej chodzi, jest męczenie nas zawiłościami pojęciowymi z dziedziny psychologii, humanistyki czy filozofii.
Do brzegu…
Prosty, czytelny, przyjazny przekaz to wielka zaleta tej książki.
A to nie lada sztuka — trafić słowem w punkt.
Tak, by nie ględzić po próżnicy, rozwlekać dłużyzny, dochodząc do sedna przez 50 stron.
Jeśli irytują cię opowieści, które masz ochotę przerywać, prosząc: Do brzegu, to Twoje Słowa prawdopodobnie są dla Ciebie.
Kiedy już toniesz. Lub kiedy czujesz, że masz już po uszy. Albo kiedy czujesz, że jeszcze chwila a poziom
To nie lada sztuka napisać w dzisiejszych czasach naprawdę fajny poradnik. Jest tego zatrzęsienie… Ale okazuje się, że można. I Twoje słowa mają moc są tego doskonałym przykładem.
Tak, zdarza się, że autorka powtarza pewne rzeczy, ale robi to celowo. Żeby to, co najważniejsze, naprawdę na dobre z nami zostało. Choć mamy prawo do dni, w których nie będziemy myśleć pozytywnie, nie będziemy czuć wdzięczności, odpuścimy trening i w ogóle jest nam gorzej. To nic złego. I jednocześnie z tą książką łatwiej nie utonąć w lepkim, szarym błotku-smutku. Tak uważam. Ufam słowom, które nie obiecują, że zawsze wszystko jest/będzie pięknie, błogo i za darmo (albo w promocji). Pisałam ja, przeciwniczka skandowania sobie do lustra „jestem zwycięzcą”.
PS. W tej książce chodzi o coś dużo bardziej autentycznego.
O tak słowa mają MOC! Dzięki za „polecajkę” 🙂