Co jest  ważniejsze niż ptasie mleczko, czyli klasyka zamiast poradnika (Opowieści z Narni: Lew, Czarownica i stara szafa)

Są w życiu rzeczy ważniejsze niż ptasie mleczko. I — w wielkim skrócie — właśnie o tym jest pierwsza część Opowieści z Narni: Lew, Czarownica i stara szafa.  Poza tym to książka i film, które wspominam jako cudowne spotkania w ferie zimowe…

Gdyby Edmund nie zażyczył sobie ptasiego mleczka od zimowej Czarownicy, uwolnić Narnię od tej zołzy byłoby dużo łatwiej. Za sprawą jej czarów panowała tam wieczna zima, ale bez Bożego Narodzenia. Ale Edmund był łasy na frykasy. I nawet kiedy potem jadł obiad, nie mógł przestać myśleć o tych cholernych słodyczach.

Byle nie zabrakło ptasiego mleczka?

„Cały czas myślał o ptasim mleczku, a nic tak nie psuje smaku dobrego, normalnego jedzenia, jak wspomnienie o jakimś złym, zaczarowanym przysmaku”. Okazuje się, że takie wspomnienie psuje też o wiele więcej, bo zapomina się o najbliższych i przestaje się rozróżniać dobre od zła. I wierzy się tylko opętanej żądzą władzy i lodu samozwańczej Królowej. A przecież nie chodzi o potępienie przyjemności z jedzenia jako takiej. Bohaterowie z apetytem zajadają jajka na miękko, grzanki z sardynkami, placek ze śliwkami. I jest ok… Chodzi chyba o to, że Edmundowi to ptasie mleczko padło na mózg. Wyczarowane, zaczarowane, uzależniające, doprowadzające do zguby.

Rady: pana Bobra, Czarownicy i Aslana

Wśród podkreślonych w książce cytatów, znalazły się słowa pana Bobra, który wraz z żoną pomaga Piotrowi, Zuzannie i Łucji ratować sytuację.

” […] posłuchajcie mojej rady i kiedy spotkacie kogoś, kto zamierza być człowiekiem, a jeszcze nim nie jest, albo kiedyś był człowiekiem, a już nim być przestał, albo też powinien być człowiekiem, ale nim nie jest — to nie spuszczajcie go z oka i przypomnijcie sobie, gdzie macie siekierę.”

Trochę drastyczne, ale kto wie, czy nie bardziej niż postacie pozbawione człowieczeństwa.

A gdy… chce się jednak trwać po nieludzkiej stronie mocy, to — jak Czarownica — można polecić przybocznemu słudze:

„Wezwij srożyce, wiedźmy, widma i lud spod muchomorów”. Damn, chyba będę tak mówić za każdym razem przed imprezą albo kiedy usłyszę „Mamo, nudzi mi się”.

Uniwersalne zdają się też być również słowa Aslana, które wypowiedział podczas odczarowywania postaci zaklętych w kamień:

„Jak tylko ożyją stopy, reszta pójdzie za ich przykładem”.

Czyż nie jest tak, że jak tylko zrobimy krok i więcej, to mózg, mięśnie (w tym serce) i całe ciało zaczyna działać jakoś lepiej?

O radości i o tym, co trzeba zrobić po wygranej

Jest w tej opowieści nie tylko zło, ziąb i zemsta. Jest i radość. I to jaka! Taka:

„Łucja poczuła, jak przebiega przez nią dreszcz najgłębszej radości, jaką można odczuć tylko wtedy, jeśli się jest poważnym i nic się nie mówi.”

Aż sobie zaczęłam przypominać chwile takiej wyjątkowej radości.

Bardzo podoba mi się też opis walki Piotra z wilkiem. Kiedy „w końcu wszystko zmieniło się w krew, sierść i gorąco”. Łatwo nie było, ale Piotr zwyciężył. A potem usłyszał od lwa Aslana słowa:

„Powstań Piotrze, pogromco Wilka, a odtąd — cokolwiek się stanie — nigdy nie zapominaj o wytarciu swojego miecza .”

Znaczy — po bitwie można leżeć na glebie i jednocześnie być zwycięzcą (bo przeciwnik leży „bardziej”). A wytarcie miecza to przepiękna metafora, o której można sobie rozmyślać na rozmaite sposoby. Np., że higiena przede wszystkim. I narzędzia muszą być czyste. Albo, że warto dokonać aktu oczyszczenia i wytarcia śladów wroga, by zapomnieć o tym wszystkim i iść dalej.

Relaksacja dla dzieci i dorosłych

Na koniec idealna propozycja relaksacji. Brakuje wstępu (ułóż się wygodnie, ręce wzdłuż ciała, oddychaj) i zakończenia (do wyboru — w wersji do zasypiania lub do działania), ale i tak jest to rewelacyjna inspiracja. Powiedzmy: na rozluźnienie, poczucie mocy, trening wyobraźni i pewnie jeszcze niejedno dobro…

„Jeździliście kiedyś pełnym galopem na koniu? Pomyślcie o tym, a potem odejmijcie głuchy tętent kopyt i dzwonienie uprzęży, a zamiast tego wyobraźcie sobie prawie bezszelestne opadanie wielkich łap. I zamiast czarnego, siwego lub kasztanowego grzbietu konia wyobraźcie sobie miękkie, złociste futro i grzywę powiewającą w pędzie. A potem wyobraźcie sobie, że pędzicie dwa razy szybciej niż na najlepszym koniu wyścigowym. W dodatku wasz wierzchowiec nie musi być kierowany i nigdy się nie męczy. Pędzi wciąż naprzód i naprzód, nigdy się nie potyka, nigdy nie zawaha, zawsze bezbłędnie odnajduje drogę między pniami drzew, przeskakuje przez krzaki, wrzosy i mały strumienie, przechodzi w bród przez większe, śmiało przepływa przez największe. I nie galopujecie po drodze, po parku, ani nawet po wydmach, ale wprost przez Narnię, pośród wiosny, między rzędami dostojnych buków i przez słoneczne polany, pod dębami i przez dzikie sady pełne wiśni obsypanych śnieżnobiałym kwieciem, obok ryczących wodospadów, omszałych i odpowiadających echem jaskiń, po zboczach wichrowych wzgórz porośniętych jałowcem i przez przełęcze pokryte wrzosem, przez przepastne, zapierające dech przełęcze górskie – i znowu w dół, w dół, w dzikie wąwozy, a potem przez niekończące się łąki pokryte błękitnymi kwiatami. „

Podsumowując, w reporterskim skrócie, lepsze od ptasiego mleczka są:

  • zima z Bożym Narodzeniem,
  • wiosna,
  • rodzina,
  • ciepło,
  • wolność,
  • radość (taka na poważnie i na niepoważnie),
  • przygody,
  • walka ze złem,
  • dobre, normalne jedzenie.