O ogrodzie zimowym (na zimno i na ciepło)

W weekend okazało się, że mamy ogród zimowy. Choć jeszcze jesień. Tradycyjnie wyszłyśmy szukać tropów (dzików, saren, łosi?)  i lepić śnieżno-zimowego smoka (bo gdy śnieg się topi, on odlatuje). Za którymś z kolei razem wzięłyśmy już telefon i naklikałyśmy fotografii. Ponieważ ludzie dzielą się na tych, którzy lubią ogrody zimowe i tych, którzy lubią ogrody zimowe na ciepło…

W wielkim uproszczeniu ten temat do rozmowy mógłby brzmieć: ogród zimowy jest jak sernik. Osobiście należę do osób, które wolą ogrody zimowe na zimno. I choćby nie wiem, jak, ktoś przekonywał mnie, że prawdziwy zimowy ogród to taka szklarnia, gdzie jest duszno, parno i zielonolistnie, to i tak nie dam się przekonać 🙂

Ogród zimowy na zimno

Sąsiad ma oranżerię, a właściwie werando-oranżerię, my — ogród zimowy. No patrzcie.

Najzimniejszy kwiat wazon z kryształu
Ścięty w pąku roziskrzeń
Jakby się wahał czy zaistnieć
[…]

M. Buczkówna, Szklane kwiaty
Hej biały walczyk hop, hop, hop 
Zając na śniegu znaczy trop
Zając na śniegu pomyka,
A my tańczymy walczyka
Berberys w śniegu

Pamiętacie jak Mary Lennox z Tajemniczego ogrodu zwiedzała posiadłość wuja położoną wśród angielskich wrzosowisk? Pierwszy raz zobaczyła otoczenie, zanim przyszła wiosna. Gdy na zewnątrz było buro i zimowo. Nie działała fontanna. Gałązki róż wiły się całkiem nagie, ale bluszcz się zielenił. No i ptaszek z czerwonym brzuszkiem, który tak zachwycił śpiewem. Gil. Nawet jeśli ten ogród w zimowej odsłonie miał być metaforą zaniedbania, przedwiosenną porą, to i tak działał na wyobraźnię, i tak mi się podobał. Chyba bardziej niż cieplarnia, gdzie może i wszystko zadbane, wychuchane, ale żadnej ptaszyny raczej tam ani śladu.

Olga Boznańska, W oranżerii (największy obraz malarki)

Ogród zimowy na ciepło

Jasne, że ogród zimowy na ciepło też ma swoje zalety. Kwiaty pomarańczy i cytryn pachną cudownie. Sięgać w środku zimy po własną cytrynę do herbaty, prosto z drzewa, zapewne jest przemiłe. Na upartego można w takie ogrody wprowadzić dodatkowy egzotyczny akcent: motyle. Ostatnio czytałam o zestawie larw do kupienia z instrukcją… Po wykluciu się motyli, jeśli dobrze pójdzie, można cieszyć się nimi nawet 2 tygodnie. Pewnie, że jeśli kogoś stać, może sobie wpuścić tam choćby i kolibry… Owszem, z ciekawością zajrzałabym do takiej oranżerii.

Ech, o skojarzeniach z ogrodami zimowymi można długo i obrazowo 🙂 O wyższości jednych nad drugimi też.

Można też wyobrażać sobie przed snem, jak taki najpiękniejszy ogród zimowy miałby wyglądać. Na przykład najpierw można „meblować” ogród zimą, a potem, na ogrzanie 🙂 wymarzoną oranżerię. A potem upewnić się w przekonaniu, że woli się ten ciepły/ zimny ogród zimowy.