Dziś poznałam kolejne nowe słowo. Jest to: zest. Przyznaję się bez bicia piany, że wcześniej ani razu nie spotkałam się z tym wyrazem. Ale w słowach fascynujące jest to, że zawsze znajdzie się jakieś, które można odkryć…
Miałam jechać do redakcji, ale uznałam, że lepiej będzie pracować zdalnie. W zeszłym tygodniu w klasie córki rozpanoszyły się wszy. I choć na żadnej z naszych głów, żadne z nas nie widziało ani jednej weszki – mnie swędzi łeb, jak zły. Wczoraj pielęgniarka sprawdzała dzieciom z klasy Sześcioletniej włoski – i żadne nie miało wszawicy… Ale wolałam nie ryzykować. I dlatego (nie) dowiedziałam się, co to jest ten zest.
Z zestem w zestawie
Magda znała sprawę, więc pół żartem, pół serio napisała: „Żałuj.” Tego, że mnie nie ma, bo na śniadanie w firmie wjechały rewelacyjne croissanty. W rozmaitych wersjach. Żeby nie być gołosłowną, wysłała zdjęcie… 🙂 A tam rogaliki z: ricottą, suszonymi figami i zestem cytrynowym. O ile ricotta i suszone figi brzmiały znajomo, to zest (cytrynowy) już nie. Od razu sprawdziłam w sieci co oto jest.
Okazało się, że cieniutkie paski skórki z cytryny. Zest może być również z innych owoców cytrusowych, dodawany drinków lub potraw. Ba, jest też coś takiego jak zester, czyli specjalny przyrząd do wyczarowywania zestu ze skórki.
Granice mojego języka są granicami mojego świata?
Właśnie tak uważał Ludwik Witthgenstein i całkowicie się z nim zgadzam. O ile większe ma się pojęcie i możliwości w precyzyjnym nazywaniu rzeczy i zjawisk, o ile więcej zna się… pojęć.
Można powiedzieć, że słowo zest zastępuje kilka wyrazów (skórka owoców cytrusowych pokrajana w cieniutkie paseczki), więc jego istnienie jest jak najbardziej wskazane. Choć uważam, że warto znać również słowa, które teoretycznie mogą tylko komplikować sprawę.
Mimo że finalnie nie spróbowałam rogalików z zestem – granice mojego świata przesunęły się o jedno słówko dalej. I poszerzyły moje (przynajmniej te kulinarne) horyzonty.
Zgadzacie się ze słowami Wittgensteina?
Lubicie poznawać nowe słowa?
Natykacie się na nowe słowa przypadkiem, w naturalnych okolicznościach czy raczej w czasie nauki, podczas czytania mądrych książek czy słuchania wykładów?
Ciekawe znaczenie jakiego słowa sprawdzaliście ostatnio 🙂 Uważam, że to żaden wstyd, a wręcz przeciwnie.
Fot. Unsplash/Tatiana Bykovets, Nathana Lemona
Najnowsze komentarze