Madame: książka o miłości nie dla każdego?  

Są miłości, które nie wszystkim są pisane. O ile nie zgadzam się z literaturoznawcami, według których Madame to książka dla elit intelektualnych, o tyle uważam, że Madame to książka o elitarnej miłości. Zgadzam się za to, że czytając ten “list w butelce” do pewnej Królowej Śniegu, wielu z nas może  poczuć się… lepiej.

Ha, ta książka książko-wskaz. Korzystając z naszej uwagi, bohater odkrywa przed nami blaski dzieł Dantego, Racine’a, Szekspira, Manna, Conrada, Broniewskiego i swojego ukochanego poety, Holderlina. On się nie popisuje – dla niego to naturalne, że zna ich dzieła. On nie mógłby ich nie znać. I to wcale nie dlatego, że jest w klasie maturalnej i żyje w czasach PRL,  gdy do szkoły chodziło się od poniedziałku do soboty.

Być może nauczycielka języka francuskiego wyglądała właśnie tak, jak ta pani na okładce.

Kiedyś wszystko było lepsze?

Nie mów: Jak to jest, że dni dawne
były lepsze niż te, co są teraz?
Bo nie z mądrości zapytujesz o to.

Eklezjasta 7,10

Oto jedno z mott do Madame.

Zupełnie na przekór temu, co uważa pan Konstanty, z którym nasz maturzysta wędruje po górach polskich…. Znaczy, że już w czasach PRL, ci, którzy pamiętali góry sprzed wojny,  ze wstrętem potrafili patrzeć na tłumy, które niszczą krajobraz i profanują sacrum gór. Ciekawe, co by powiedzieli dzisiaj…

Pan Konstanty jest też przekonany, że  tylko kiedyś, dawno, dawno temu mógł przyjść na świat geniusz w postaci  W. A. Mozarta. A czasy, w których żyje, wykluczają narodzenie geniusza.

Naszemu młodemu bohaterowi też nie w smak czasy i okoliczności, w których przyszło mu żyć:

Przez wiele lat nie opuszczało mnie wrażenie, że urodziłem się za późno (…) Czas był gorący i zły. Gorący, bo wiele się działo i stało w moim życiu; zły, bo zaborcza władza, po latach względnego umiaru w nękaniu obywateli i rujnowaniu kraju, znów pokazała kły i plugawe oblicze

A jednak, mimo wszystko, znajduje siłę, by nie skreślać sensu swego życia, zwalając na “złe czasy”:

Mam wpływ na rzeczywistość. Mogę ją przecież współtworzyć. A zatem – trzeba działać, należy coś przedsięwziąć. Niech znów zacznie się coś dziać, niech wrócą dawne czasy i sławni bohaterowie, wcieleni w nowe postacie!

I w ogóle to chyba na pytanie: Czy kiedyś było lepiej? można odpowiedzieć w dwójnasób:

  • Nie (a zatem teraz jest OK, a kiedyś  będzie – coraz – lepiej);
  • Tak (a zatem teraz jest OK, bo kiedyś będzie – jeszcze – gorzej).

Kicz jak pabialgina? Prosta historia o niewinnym cieple?

O ile współcześni badacze literatury skłaniają się ku temu, że Madame to powieść dla elit intelektualnych, to… Po jej ukazaniu się książki, jeden z krytyków  określił ją jako kicz i “pabialginę” (Pamiętam, że pabialginę kiedyś pielęgniarki dawały w szkołach na bóle menstruacyjne… BTW). Paweł Siemion napisał dokładnie tak:

Tekst niczym pabialgina uśmierza ból, bez którego jednak pozostaje się tylko ironicznym recytatorem świata. I dlatego wypluwa się Madame niczym świadectwo ani zimne, ani gorące – lub też się Madame akceptuje i daje tej książce nagrody w podzięce za prostą historię i niewinne ciepło, które tak lubimy.

Znaczy, odwraca uwagę od codziennych trosk, jak przystało na romansidło… Które jednak nie potrafi prowokować do myślenia o naprawdę ważnych sprawach ani tym bardziej – do działania na rzecz spraw, które powinny nas albo ziębić,albo grzać.

To prawda, Madame nie ma nic wspólnego z nurtem literatury zaangażowanej (w politykę, szarpanie się, oddawanie życia za sprawę, itp.). I bardzo dobrze.

Małe wydarzenia czynić interesującymi…

Drugie motto do Madame pochodzi z twórczości A. Schopenchauera:

Romansopisarz powinien dążyć nie do tego, by opisywać wielkie wydarzenia, lecz by małe czynić interesującymi.

Zakładając, że żyjąc, tworzymy (układamy, piszemy) opowieść o naszym życiu, może okazać się, że ta wskazówka jest ważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Czyż nie chodzi o to, by cieszyć się ze zwykłych, choćby banalnych momentów? By spoglądać na nie przez pryzmat, który rzuci nań zupełnie piękne i unikalne światło? Docenić, jako cudowne, bo nasze własne?

Jest więcej niż pewne, że wielu z nas mogłoby odnieść do swego życia unikalną wiązkę cytatów z wielkiej literatury.  Tak, jak wyjątkowym wydarzeniom ze swego życia – moglibyśmy  przyporządkować też wielkie dzieła muzyczne (jak w kinie). Stworzyć opowieść intertekstualną co najmniej w takim stopniu jak Madame. Piękną, wielką, ważną opowieść.

Dlaczego więc napisałam, że elitarna miłość ja ta z Madame nie każdemu jest pisana? Ponieważ elitarność zakłada… czynienie świata lepszym, nie gorszym. Dlatego jeśli np. on gasi papierosy na twoim dziecku, to to, co czujesz do tego faceta, nie jest elitarną miłością. A ty, myśląc, że cię kocha – zwyczajnie dorabiasz piździe uszy albo masz syndrom sztokholmski. To dość skrajny przykład, ale są też mniej skrajne, które też zmieniają świat na gorszy, podlejszy, wywrócony do góry nogami.

Maturzysta i jego 32-letnia nauczycielka (i dyrektorka jego szkoły) nie przekroczyli żadnych granic tzw. przyzwoitości. Nikogo nie skrzywdzili (ona nie miała męża ani stałego partnera, on – nie miał dziewczyny). Ich relacji nie da się zarzucić nic niemoralnego… Nie, nie uczynili świata gorszym. Ani dla osób trzecich, ani dla siebie samych. A to jest wielka rzecz. Elitarna. Nie przypadkiem tych dwoje rozstało się na zawsze, zanim wszystko popsuli. Madame Directrice pokazała pod tym względem, że naprawdę jest z wyższych sfer…

Polecam na jesienne wieczory i nie tylko.

Źródła: A. Libera: Madame. Kraków 1997; M. Nowakowska: Madame Antoniego Libery – kicz czy zabawa kiczem? w: Kicz w języku i komunikacji, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2016;. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, 2016; P. Siemion: Mały Książę, “Ex Libris” 1998.