O tym, że romantyczna miłość nie istnieje (ale jak to?)

Romantyczna miłość — no co to w ogóle jest, kto wie? Że między dwojgiem niespokrewnionych ze sobą ludzi, ok. Którzy czują do siebie chemię, czyli pożądanie, czyli między którymi iskrzy. I którzy lubią zapewniać się nawzajem, że: bez siebie nie dadzą rady.

Korci mnie jeszcze, by wtrącić w tym miejscu słów parę o miłości romantycznej, o której miałam dużo na studiach literaturoznawczych. Według podręczników akademickich nt. literatury doby romantyzmu, to miłość, która:

  • stanowi fundament ludzkiego życia,
  • której z definicji nie wieńczy happy end  (na ziemskim łez padole, bowiem wierzono, że po śmierci kochankowie zostaną połączeni na wieki),
  • która jest zuchwała (wszak romantycy to buntownicy),
  • której obiekt jest niedostępny (z rozmaitych przyczyn, np. jest daleko, jest zamężny/zamężna, zaręczony/zaręczona lub nie żyje),
  • ukochana  to anioł, a nie kobieta z krwi i kości („dusza duszy”, „myśl myśli”, brat lub siostra duchowa), a ukochany to rycerz.

Tak, wciąż wiele wskazuje na to, że romantyzm wywarł i wywiera wciąż ogromny wpływ na to, co w naszych sercach i umysłach (patrz m.in. romantyzowanie patriotyzmu, wiara raczej w czucie niż szkiełko, nostalgia słowiańska, której pełna nasza krew). Być może jednak, najwyższy czas powiedzieć sobie wprost: romantyczna miłość, to nie to…

V. Mueller: Romeo i Julia (1869) Zwróćmy uwagę na biel (nieskalaną czystość) Julii i czerwień (symbol pożądania) spodenek i czapki Romea.

 Miłość romantyczna dzisiaj

Oczywiście, że sami twórcy romantycznych utworów często  wchodzili w relacje, które nie miały nic wspólnego z romantyczną miłością, o której pisali. To jednak nie przeszkodziło, by ugruntować w całej masie odbiorców wizję miłości idealnej. Tej, która nadaje życiu sens. Tylko ona, tylko miłość.

Dzisiaj o relacjach romantycznych często usłyszeć można np. w reality show, gdzie osoby tworzące pary wyznają, że łączy ich albo relacja przyjacielska, albo właśnie romantyczna (lub np. wszystko idzie ku relacji romantycznej, co znaczy: może będzie bzykanko).

Najprościej mówiąc: związek romantyczny to taki, któremu często na początku towarzyszy specyficzna otoczka. A to za sprawą: kwiatów, motyli, łąki, deszczy, mchów, paproci, płomieni ognia, księżyca, ruin zamku — rekwizytów rodem z poezji romantycznej.

Pojęcie romantycznej miłości przez wszystkie przypadki odmieniają również różni psycholodzy.

Czegoś takiego romantyczna miłość nie ma?

Psycholożka Katarzyna Miller, powiedziała jakiś czas temu wprost: miłość romantyczna nie istnieje. Odważyła się powiedzieć, że wiara w miłość romantyczną (miłość/kobieta/mężczyzna to sens życia) zwyczajnie miała pomóc w podporządkowywaniu się kobiet mężczyznom.

My, kobiety, miałyśmy wierzyć, że bez mężczyzny  sobie nie damy rady. Że bez miłości sobie nie damy rady. Ale — jak wyjaśnia K. Miller — okazało się, że może być wręcz przeciwnie. Że mówiąc wprost: to facet bez baby jest bardziej bezradny niż baba bez faceta. A baba bez faceta może sobie radzić dużo lepiej niż z patałachem lub złamasem u boku, hej.

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale chyba literatura romantyczna (jako źródło rozmaitych przekazów o miłości: książek, filmów, reklam, etc.) wjechała nam kobietom za bardzo. Ojeju, jak ja i moje koleżanki marzyłyśmy o romantycznej miłości… W wieku 19 lat, przysięgam, wierzyłam (ba, byłam pewna), że tylko miłość (mężczyzna, którego kocham pierwszą, wielką i czystą) może nadać mojemu istnieniu sens przez wielkie S. W dodatku wiele wskazywało na to, że on czuł podobnie (ale okazało się, że nie do końca, bo chodziło mu raczej o wielkie S jak seks).

Romantyczna miłość to bajka (tylko i aż)

Ostatnio rozmawialiśmy przy ognisku o tym, co nas (kobiety) najbardziej irytuje w mężczyznach.  Powiedziałam wprost: że bezczelnie ściemnianie w nazywaniu nas wyjątkowymi, kłamliwe karmienie nas tym, co chcemy usłyszeć (piękna, cudowna, wymarzona, jedna na milion, etc. – jak ta romantyczna wybranka).

Potem stało się to, czego w sumie się spodziewałam. Obecni na ognisku panowie ani słowem nie zaprzeczyli, że „Ależ skąd, my tak przecież myślimy, naprawdę”. Najpierw wbili wzrok w ogień. Poczym zaczęli pytać, czego w końcu się od nich oczekuje: żeby tak do nas, kobiet pisali/mówili (kłamliwie) czy nie.

Wtedy już chyba tak do końca zdałam sobie sprawę, że miłość oparta na pięknych słówkach rodem z romantycznych poematów — to tylko nawijanie makaronu na uszy. Miłe dla kobiet, nieco trudne dla panów (choć doświadczenie robi swoje). Wchodzenie w rolę romantycznego barda wciąż bardzo się opłaca… Gorzej potem: kiedy okazuje się, że życie nie ma z tą bajką nic wspólnego. Bo ona nie jest utkana z mgły i obłoków. A jemu w zasadzie już się odechciało wymyślać… Był ogień, a potem nagle pst, iskierka zgasła. Ładne to, malownicze, ale… skończyło się, zanim zaczęło.

Ach ten romantyzm

Żeby było jasne, nie jestem wrogiem mężczyzn, nic z tych rzeczy. Uwielbiam ich! Zwłaszcza, kiedy mężczyzna zachowuje się wobec kobiety jak rycerz (romantyzm garściami czerpał ze średniowiecznych legend). Tak… po męsku oszczędnie, bez przesadniej emfazy i dworsko jednocześnie.  Z takim pełnym szacunku szacunkiem (nie mylić z sepleniącym „Sio sie śtało?”). Gotowi słuchać paplaniny, pomagać, podawać silne ramię kiedy trzeba. Którzy nie mówią o kobietach źle. Nigdy.

Z radością stwierdzam, że mężczyźni  wokół mnie właśnie tacy są. I dzięki Wam za to!

Ale. Ani od kolegów, ani od partnera nie wymagam, by uważali kobiety za anioły wyłaniające się z lasku o brzasku. Ani by sami wpadali w pułapkę patriarchatu — wierząc w romantyczną miłość do bogini. Która to (miłość i bogini) rozmaże ich po ścianach, jak ostatniego pizdeusza z oczami pełnymi łez.

To jest bardzo smutne, ale miłość romantyczna nie istnieje, a wmawianie sobie, że jest inaczej, prowadzi donikąd (chyba, że ktoś lubi szlochać patrząc w horyzont — nie wnikam).

I jednocześnie — bardzo dobrze, że romantyczna miłość nie istnieje.

Dzięki temu możemy mieszkać ze sobą, nie mdlejąc na widok swoich włosów w odpływach wanien/pryszniców. Ani na dźwięk spuszczanej w kiblu wody. A co najważniejsze:  mamy możliwość tworzyć bardzo fajne, oparte na przyjaźni i zaufaniu związki. Takie, które nie są z góry (jak te romantyczne) skazane na klęskę.

Pisałam ja, której epoka romantyczna to ukochana epoka literacka.

Źródła: M. Piwińska: Miłość romantyczna,  Kraków 1984; YT/_kanal@balans