Romantyczna miłość — no co to w ogóle jest, kto wie? Że między dwojgiem niespokrewnionych ze sobą ludzi, ok. Którzy czują do siebie chemię, czyli pożądanie, czyli między którymi iskrzy. I którzy lubią zapewniać się nawzajem, że: bez siebie nie dadzą rady.
Korci mnie jeszcze, by wtrącić w tym miejscu słów parę o miłości romantycznej, o której miałam dużo na studiach literaturoznawczych. Według podręczników akademickich nt. literatury doby romantyzmu, to miłość, która:
- stanowi fundament ludzkiego życia,
- której z definicji nie wieńczy happy end (na ziemskim łez padole, bowiem wierzono, że po śmierci kochankowie zostaną połączeni na wieki),
- która jest zuchwała (wszak romantycy to buntownicy),
- której obiekt jest niedostępny (z rozmaitych przyczyn, np. jest daleko, jest zamężny/zamężna, zaręczony/zaręczona lub nie żyje),
- ukochana to anioł, a nie kobieta z krwi i kości („dusza duszy”, „myśl myśli”, brat lub siostra duchowa), a ukochany to rycerz.
Tak, wciąż wiele wskazuje na to, że romantyzm wywarł i wywiera wciąż ogromny wpływ na to, co w naszych sercach i umysłach (patrz m.in. romantyzowanie patriotyzmu, wiara raczej w czucie niż szkiełko, nostalgia słowiańska, której pełna nasza krew). Być może jednak, najwyższy czas powiedzieć sobie wprost: romantyczna miłość, to nie to…
Miłość romantyczna dzisiaj
Oczywiście, że sami twórcy romantycznych utworów często wchodzili w relacje, które nie miały nic wspólnego z romantyczną miłością, o której pisali. To jednak nie przeszkodziło, by ugruntować w całej masie odbiorców wizję miłości idealnej. Tej, która nadaje życiu sens. Tylko ona, tylko miłość.
Dzisiaj o relacjach romantycznych często usłyszeć można np. w reality show, gdzie osoby tworzące pary wyznają, że łączy ich albo relacja przyjacielska, albo właśnie romantyczna (lub np. wszystko idzie ku relacji romantycznej, co znaczy: może będzie bzykanko).
Najprościej mówiąc: związek romantyczny to taki, któremu często na początku towarzyszy specyficzna otoczka. A to za sprawą: kwiatów, motyli, łąki, deszczy, mchów, paproci, płomieni ognia, księżyca, ruin zamku — rekwizytów rodem z poezji romantycznej.
Pojęcie romantycznej miłości przez wszystkie przypadki odmieniają również różni psycholodzy.
Czegoś takiego romantyczna miłość nie ma?
Psycholożka Katarzyna Miller, powiedziała jakiś czas temu wprost: miłość romantyczna nie istnieje. Odważyła się powiedzieć, że wiara w miłość romantyczną (miłość/kobieta/mężczyzna to sens życia) zwyczajnie miała pomóc w podporządkowywaniu się kobiet mężczyznom.
My, kobiety, miałyśmy wierzyć, że bez mężczyzny sobie nie damy rady. Że bez miłości sobie nie damy rady. Ale — jak wyjaśnia K. Miller — okazało się, że może być wręcz przeciwnie. Że mówiąc wprost: to facet bez baby jest bardziej bezradny niż baba bez faceta. A baba bez faceta może sobie radzić dużo lepiej niż z patałachem lub złamasem u boku, hej.
Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale chyba literatura romantyczna (jako źródło rozmaitych przekazów o miłości: książek, filmów, reklam, etc.) wjechała nam kobietom za bardzo. Ojeju, jak ja i moje koleżanki marzyłyśmy o romantycznej miłości… W wieku 19 lat, przysięgam, wierzyłam (ba, byłam pewna), że tylko miłość (mężczyzna, którego kocham pierwszą, wielką i czystą) może nadać mojemu istnieniu sens przez wielkie S. W dodatku wiele wskazywało na to, że on czuł podobnie (ale okazało się, że nie do końca, bo chodziło mu raczej o wielkie S jak seks).
Romantyczna miłość to bajka (tylko i aż)
Ostatnio rozmawialiśmy przy ognisku o tym, co nas (kobiety) najbardziej irytuje w mężczyznach. Powiedziałam wprost: że bezczelnie ściemnianie w nazywaniu nas wyjątkowymi, kłamliwe karmienie nas tym, co chcemy usłyszeć (piękna, cudowna, wymarzona, jedna na milion, etc. – jak ta romantyczna wybranka).
Potem stało się to, czego w sumie się spodziewałam. Obecni na ognisku panowie ani słowem nie zaprzeczyli, że „Ależ skąd, my tak przecież myślimy, naprawdę”. Najpierw wbili wzrok w ogień. Poczym zaczęli pytać, czego w końcu się od nich oczekuje: żeby tak do nas, kobiet pisali/mówili (kłamliwie) czy nie.
Wtedy już chyba tak do końca zdałam sobie sprawę, że miłość oparta na pięknych słówkach rodem z romantycznych poematów — to tylko nawijanie makaronu na uszy. Miłe dla kobiet, nieco trudne dla panów (choć doświadczenie robi swoje). Wchodzenie w rolę romantycznego barda wciąż bardzo się opłaca… Gorzej potem: kiedy okazuje się, że życie nie ma z tą bajką nic wspólnego. Bo ona nie jest utkana z mgły i obłoków. A jemu w zasadzie już się odechciało wymyślać… Był ogień, a potem nagle pst, iskierka zgasła. Ładne to, malownicze, ale… skończyło się, zanim zaczęło.
Ach ten romantyzm
Żeby było jasne, nie jestem wrogiem mężczyzn, nic z tych rzeczy. Uwielbiam ich! Zwłaszcza, kiedy mężczyzna zachowuje się wobec kobiety jak rycerz (romantyzm garściami czerpał ze średniowiecznych legend). Tak… po męsku oszczędnie, bez przesadniej emfazy i dworsko jednocześnie. Z takim pełnym szacunku szacunkiem (nie mylić z sepleniącym „Sio sie śtało?”). Gotowi słuchać paplaniny, pomagać, podawać silne ramię kiedy trzeba. Którzy nie mówią o kobietach źle. Nigdy.
Z radością stwierdzam, że mężczyźni wokół mnie właśnie tacy są. I dzięki Wam za to!
Ale. Ani od kolegów, ani od partnera nie wymagam, by uważali kobiety za anioły wyłaniające się z lasku o brzasku. Ani by sami wpadali w pułapkę patriarchatu — wierząc w romantyczną miłość do bogini. Która to (miłość i bogini) rozmaże ich po ścianach, jak ostatniego pizdeusza z oczami pełnymi łez.
To jest bardzo smutne, ale miłość romantyczna nie istnieje, a wmawianie sobie, że jest inaczej, prowadzi donikąd (chyba, że ktoś lubi szlochać patrząc w horyzont — nie wnikam).
I jednocześnie — bardzo dobrze, że romantyczna miłość nie istnieje.
Dzięki temu możemy mieszkać ze sobą, nie mdlejąc na widok swoich włosów w odpływach wanien/pryszniców. Ani na dźwięk spuszczanej w kiblu wody. A co najważniejsze: mamy możliwość tworzyć bardzo fajne, oparte na przyjaźni i zaufaniu związki. Takie, które nie są z góry (jak te romantyczne) skazane na klęskę.
Pisałam ja, której epoka romantyczna to ukochana epoka literacka.
Źródła: M. Piwińska: Miłość romantyczna, Kraków 1984; YT/_kanal@balans
Najnowsze komentarze