Bagno Całowanie, czyli gdzie na wycieczkę koło Warszawy?

Żaby, żmije i żurawie. Malinowe firletki i malachitowo- zielone liście, źbła i łodygi. Drewniana kładka wiodąca przez torfowisko. A potem szlak łąkowy. I wiejska droga z jesionami, olszynami … I wydmy. Mało tego, są dowody, że w epoce lodowcowej zapuszczali się tu łowcy reniferów.

 

Tak do właśnie wygląda. Fot. Magda

 

Wysiedliśmy prosto w parną, ciepłą przestrzeń. Całą poprzednią noc rządziły ulewy i zapowiadało się na burzę. Takie interstormowe powietrze, oblepiające skórę razem z owadami – w tym miejscu ma szczególny urok … Wzmożone na potęgę przez naturę, tę parującą wilgoć z ziemi i niezliczonych gatunków roślin.

Z resztą wytchnienie można było znaleźć na obszernej wieży widokowej. Wielkości sporego tarasu, zadaszonej, wysokiej na kilka metrów. Tego dnia, na wieży powietrze zdawało się mieć zupełnie inną gęstość. Delektowaliśmy się rześkimi powiewami i dudniącym z dołu rechotem żab. Czekaliśmy jeszcze na trzy autka pełne ludzi…
– Patrzcie, coś pełznie! – zawołała Trzyletnia. – Chyba czarna gąsiennica!
Zdążyliśmy zobaczyć jedynie jak wijący się kształt zygzakiem wsuwa się z drogi w chaszcze. Tak, to mogła być żmija zygzakowata, piszą ci z Nadleśnictwa Celestynów na swojej stronie.

Takie skrzypy. Fot. Magda

13 Błota Stóp i nasza Trzynastka

W tej chwili dotarła reszta wycieczkowej grupy. Było nas trzynaścioro. W wieku od pół roku do 38 lat. W tym troje przedszkolaków.

Po kładce nie można jeździć rowerem, ale wózkiem (dla dzieci jak i osób z niepełnosprawnością) spokojnie sobie wjeżdżajcie. To takie wąskie molo, pomost wypuszczony w niski las zarośli. Najpiękniejsze jakie widziałam: skrzypów, firletek poszarpanych, storczyków.
Po łąkach, które zawierają do wydm – wózki odpadają. Łąką szliśmy na czele z Wiktorią (7 lat). I właśnie wtedy dziewczynka po raz pierwszy zobaczyła na żywo lisa. Wcześniej wszyscy mogliśmy podziwiać żurawie, ale chytrus pokazał się tylko Wiki … 

 

Łąkowa steczka w pobliżu zmienia się w polną drogę, która prowadzi do wydmy Pękatki. W czasie powstania styczniowego „pękł” tam ponoć oddział polski. I właśnie tu, tylko wcześniej, bo w epoce lodowcowej, polowali łowcy reniferów …
 

Gorący piach. Fot. Magda

Przez wysokie trawy i piaszczyste wydmy

Brnąc to w trawach, to w piachu, dotarliśmy do kwadratów stawów wędkarskich. Drewnianej budki i cysterny z wodą dla wędkarzy, takiej w sam raz by opłukać ręce.  A w budce było zimne picie (lodów brak).
Nie wiem jaki dystans pokonaliśmy przez te blisko trzy godziny. OK, trochę się pogubiliśmy, ale grunt (czy w tej sytuacji: miąższowatość), że koniec końcówki dotarliśmy do wieży widokowej, pod którą czekałem na nas autka. I że po drodze mogliśmy potrenować wszystkie zmysły. I pogadać na różne tematy.