O listach „Najlepiej w życiu ma Twój kot”

Pierwsza kartka jest z wiosny 1966. Ona ma wtedy 43, a On 55 lat. Rozwódka i wdowiec. Poetka i pisarz. Szymborska i Filipowicz. Ją wielbię za Ścięcie („koszula była wydekoltowana i czerwona jak krwotok”) i Rozmowę z kamieniem. Jego – lubię, za to, że Ona go wielbiła.

Najlepiej w życiu ma Twój kot to książka dla smakoszy, dla których liczy się nie tylko to, co jest napisane, ale i jak… Nie tylko dla wielbicieli poezji i nie tylko dla wielbicieli prozy. Mnie – urzekła.

Tęsknota brylantowa

Ona pisze do Niego z: zakopiańskiego sanatorium, poznańskiego domu, wyjazdów służbowych. On do Niej z letnich wypraw na ryby. Są listy i kartki. Zabawne komiksy z gazetowych wycinków i starych kart pocztowych. Ileż tam tęsknoty, zazdrości i niepewności! Ale bez histerii i egzaltacji, za to pełnych humoru, finezji i ważnych słów. Wiele wzajemnej troski o zdrowie, trochę bieżączek (prywatnych i ogólnopolskich). Wymyślone postacie, zabawy z językiem używanym w XIX-wiecznych dworach. W tych dyskretnych dialogach świetnie czyta się nawet informacje pogodzie. Ta piękna, określana była jako… brylantowa.

Romans literacki

Nie znajdziemy tu wiele sensacji z życia prywatnego gwiazd literatury. Choć z pewnością każdy po lekturze tych listów odkryje w Szymborskiej przynajmniej kilka nieznanych wcześniej cech. Pojawiają się też znane osoby z otoczenia obojga, ale obywa się bez plotkarskiego sztafażu.

Nawet jeśli właściciele korespondencji i/lub redaktorzy okroili ją z „mięsa” – pozostał apetyczny, odżywczy „zestaw wegetariański”.

Tematy do rozmowy po lekturze? Granica między bliskością a dystansem, wielką klasą a autentycznością, dyskrecją a otwartością. W związkach, przyjaźni, relacjach w ogóle.

Sobie i wszystkim Czytelniczkom życzę, byśmy, jak Szymborska jesienią 1985 roku, ostatnią kartkę do swojego partnera, mogły podpisać jako Jego: Entuzjastka, Wielbicielka, Adoratorka, Amatorka i Ochotniczka.